indi
E-mail: indi@zwrot.cz
CZESKI CIESZYN / Piątkowe (5.11) spotkanie z Petrem Vidlákiem, tłumaczem książek Olgi Tokarczuk na język czeski, przyciągnęło sporo zainteresowanych. Vidlák opowiadał o samej pracy tłumacza oraz o twórczości Olgi Tokarczuk.
Atrakcyjnym urozmaiceniem zorganizowanego w kawiarni Avion spotkania były fragmenty tekstów Tokarczuk czytane wpierw w polskim oryginale przez Bogdana Kokotka z Teatru Cieszyńskiego w Czeskim Cieszynie, po czym w czeskim tłumaczeniu przez Petra Vidláka.
Spotkanie zorganizowała Biblioteka Miejska w Czeskim Cieszynie wspólnie z czytelnią i kawiarnią Avion. Vidlák wyraził pozytywne zdziwienie, że na spotkanie przyszło tak liczne grono słuchaczy. Stwierdził bowiem, że Olga Tokarczuk nie jest przecież aż tak popularna w Czechach.
– Ja jestem dwujęzyczna, więc czytam i po polsku, i po czesku. Ale moja kuzynka tylko po czesku, więc niecierpliwie czekałam na czeskie wydanie, by móc jej podarować, bo opowiadałam jej, że książka jest świetna – stwierdziła po spotkaniu jedna z jego uczestniczek.
Vidlák z twórczością Tokarczuk spotkał się dzięki Renacie Putzlacher
Vidlák powiedział, że pierwszą książką Olgi Tokarczuk, którą tłumaczył, był „Prawiek i inne czasy”, a z twórczością Tokarczuk spotkał się dzięki Renacie Putzlacher. Później zlecano mu tłumaczenie kolejnych książek polskiej autorki.

Zaangażowana społecznie, odczuwa wielki ciężar odpowiedzialności za własną rolę społeczną
Tłumacz sporo mówił nie tylko o twórczości Tokarczuk, ale i o niej samej. O tym, że jest zaangażowana społecznie, że odczuwa wielki ciężar odpowiedzialności za własną rolę społeczną, jak i o tym, że propaguje idee m.in. wegetarianizmu czy ochrony środowiska.
Pisarka, która docenia tłumaczy
Stwierdził też, że Tokarczuk jest świadoma tego, że nie jest pisarzem narodowym, a światowym. I że jest jedyną chyba noblistką, która doceniła tłumaczy, zaprosiła ich do Sztokholmu. Mówił też o tym, że jeździ co 4 lata na spotkania tłumaczy do Krakowa. I myśli, że to jest wyjątkowe wydarzenie, którego nie ma w Czechach. Zjeżdżają się tam tłumacze z całego świata, a językiem komunikacji jest język polski.
Tłumacz przyznał, że są słowa, których praktycznie nie da się przetłumaczyć
W kwestii samych niuansów językowych Vidlák przyznał, że są słowa, których praktycznie nie da się przetłumaczyć. – Bo przykładowo myślę, że słowo „melancholia” Czech zrozumie inaczej, niż pisarka miała na myśli – zauważał Vidlák.
Najcięższą pozycją, nie tylko wagowo, którą tłumaczył, były „Księgi Jakubowe”
Omawiając poszczególne pozycje z twórczości Tokarczuk, przyznał, że „Księgi Jakubowe” były najcięższą nie tylko wagowo (ze śmiechem stwierdził, że książki nie zabrał z domu, bo nie chciało mu się dźwigać) pozycją, którą tłumaczył. Równie ciężkie było dla niego tłumaczenie Gombrowicza. Natomiast ostatnim dziełem Tokarczuk, nad którym pracował, był „Czuły narrator”. I tu też przyznał, że nie miał pomysłu, jak przetłumaczyć na język czeski słowo „czuły”.
(indi)
Tagi: Biblioteka Miejska w Czeskim Cieszynie, Bogdan Kokotek, Kawiarnia Avion, Olga Tokarczuk, Petr Vidlák