Redakcja
E-mail: redaktor@zwrot.cz
KOSZARZYSKA / W ubiegłą sobotę w Koszarzyskach odbyło się tradycyjne „Miyszani łowiec”. Organizatorem imprezy była gmina i miejscowe organizacje. Dla uczestników przygotowano bogaty program.
Jarmark rozpoczął Jan Czepiec grą na trombicie. Wszystkich przywitał śpiewem chór męski Gorol.
Owce „wymiyszane”
Później już odbyło się tradycyjne „miyszani“ owiec. Pomiyszano stada aż trzech gazdów – Michała Milerskiego z Nydku, wójta Janusza Klimka z Koszarzysk oraz Michała Staszowskiego z Milikowa.
W tajniki tego pradawnego obyczaju wałaskich pasterzy wprowadzał, komentując poszczególne elementy rytuału, Michał Milerski z Nydku.
Owce trzeba było zapędzić do koszora, po czym łowczorze je musieli policzyć. Owce okrążyły jodełkę, następowało kropienie wodą dla zapewnienia zdrowia, posypanie kamykami, żeby pasterze nie zaspali w czasie pilnowania. Nie brakło modlitwy pasterzy schowanych pod gunią. Potem już owce mogły z bacą wyruszyć na hale.
Strzyżenie owiec i występy
Kolejną atrakcją było strzyżenie owiec. Michał Staszowski pokazywał strzyżenie ręczne – srcówkami oraz nowoczesne – maszynką. Przed kolibą Agata Staszowska robiła z ojcem owczy ser.
Koszarzyskiemu Miyszaniu Owiec towarzyszyły występy zespołów regionalnych – Zaolzi, Zaolzioczek, zagrała goralsko kapela Bukóń oraz Bezmiana. Wystąpili wędryńscy Gimnaści, a także dzieci z miejscowej szkoły.
Nie zabrakło twórców ludowych i rzemieślników. Również dla najmłodszych dzieci przygotowano ciekawy program. Był zamek dmuchany, trampolina, malowanie na twarz.
Nie zabrakło smacznego bufetu. Był gulasz z barana, jelito z kapustą, rojberka, placki ziemniaczane na blaszi ze szpyrkami albo śmietaną.
Tagi: Miyszani owiec w Koszarzyskach
Komentarze