STOŻEK / Uroczyste obchody stulecia schroniska zorganizowano dokładnie w 100. rocznicę otwarcia schroniska, czyli 9 lipca 2022 roku. Punktem kulminacyjnym było odsłonięcie tablicy pamiątkowej. Cały jubileusz miał charakter międzynarodowego złazu turystycznego. 

Położone dosłownie kilka metrów od ustanowionej w 1920 roku granicy państwowej schronisko zawsze było miejscem spotkań turystów z obu stron granicy. Nie inaczej było i podczas jubileuszu.

Komandorem Międzynarodowego Złazu Turystycznego z okazji 100-lecia Schroniska PTTK na Stożku był Zbigniew Pawlik, wiceprezes Oddziału PTTK „Beskid Śląski” w Cieszynie, a wicekomandorem Halina Twardzik, prezes PTTS „Beskid Śląski” w RC. Wśród zaproszonych gości byli przedstawiciele Klubu Czeskich Turystów (KČT – Klub českých turistů) oraz Klubu Słowackich Turystów (Klub slovenských turistov (KST)).

– Tu, na Stożku, spotykamy się od stu lat. Były czasy, kiedy to było nielegalne. Ale teraz już legalnie. I mam nadzieję, że tak jak dzisiaj, będziemy się tu spotykali przez następne sto lat, a może więcej – powiedziała Halina Twardzik.

Tablica pamiątkowa

Kulminacyjnym punktem obchodów 100-lecia schroniska było odsłonięcie tablicy pamiątkowej. Umieszczono ją na głazie przy wejściu do schroniska. Widnieje na niej napis: „Schronisko PTTK Stożek 100 lat w służbie turystyki. 9 lipca 1922 – 9 lipca 2022” oraz loga PTTK i PTTS i herby miasta Wisły i Śląska Cieszyńskiego.

Stożek znajduje się na trasie Głównego Szlaku Beskidzkiego

Na ustawionym przy schronisku rogaczu z turystycznymi drogowskazami przykręcono natomiast tablicę Głównego Szlaku Beskidzkiego. Stożek leży bowiem na tym najdłuższym w Polsce szlaku turystycznym, znakowanym kolorem czerwonym, biegnącym od Ustronia w Beskidzie Śląskim do Wołosatego w Bieszczadach.

Wielkie turystyczne święto

Na to wielkie turystyczne święto przyszły setki turystów. Gdy próbowali ustawić się do pamiątkowego zdjęcia, trudno było zmieścić wszystkich w kadrze.

Czas turystom umilała kapela góralska „Wisła”. Niektórzy turyści ruszyli nawet w tany.

Nie mogło również zabraknąć możliwości zakupu turystycznych pamiątek związanych ze schroniskiem. I oczywiście okolicznościowej pieczątki, którą przybijali w swych turystycznych książeczkach wszyscy turyści niezależnie od wieku. Działał także przy schronisku punkt weryfikacji GOT (Górskiej Odznaki Turystycznej), zorganizowany przez Oddział PTTK „Beskid Śląski” w Cieszynie terenowy.

Wspomnienia

Wśród uczestników turystycznego złazu nie zabrakło przedstawicieli władz centralnych PTTK, samorządowców z regionu, a także ludzi związanych z obiektem na przestrzeni jego historii. Niezwykle ciekawe były wspomnienia Anny Cięgiel-Tochaczek, córki długoletniego kierownika schroniska Jana Cięgla.

W dzieciństwie, które przypadało na niełatwe czasy minionego ustroju i skrupulatnie pilnowanej granicy, spędzała na Stożku wiele czasu. – Siostra mojego taty mieszkała w Nydku po czeskiej stronie. Ale nie można było do niej przychodzić, tata nie mógł się z nią spotkać. Tutaj, przy schronisku, nawet nie próbowali, bo tata był mocno inwigilowany. Stali tutaj pogranicznicy i pilnowali. Tata mi mówił: „nawet jak grzyba zobaczysz po czeskiej stronie, to żebyś po niego nie szła”. I nie szliśmy.

Wycieczkom z czeskiej strony wynosiliśmy ze schroniska wodę z sokiem

– Pogranicznicy pojawiali się nie wiadomo skąd. Mimo, że przecież oni nas znali, to baliśmy się ich. Wiedzieliśmy, że jak przyjdzie co do czego, to możemy być oskarżeni o cokolwiek. A wycieczkom z czeskiej strony wynosiliśmy ze schroniska wodę z sokiem i podawaliśmy ją pod czujnym okiem WOP-istów. Tak było i w latach sześćdziesiątych, i później, w siedemdziesiątych – wspominała Anna Cięgiel-Tochaczek.

„Chcecie jutro jeść, pić? To plecaki wypróżniać. Wszyscy idziemy”

Nie zabrakło także wspomnień niezwiązanych z bliskością granicy państwowej, a ze zwykłym funkcjonowaniem tego typu obiektu w dawniejszych czasach.

– Zdarzało się, że zimą tata jechał do schroniska, a samochód załadowany piwem, jajkami, chlebem się zepsuł. Godzina dziewiętnasta, minus dwadzieścia stopni, a samochód stoi. Towaru nie wywiezie. Wszystko by zamarzło. Tata przychodził do schroniska i mówił: „Chcecie jutro jeść, pić? To plecaki wypróżniać. Wszyscy idziemy”. I turyści szli – wspominała Anna Cięgiel-Tochaczek.

Miejsce magiczne

Obecnym gospodarzom schroniska, Magdalenie i Krzysztofowi Cimkom, prowadzenie obiektu nie nastręcza już takich problemów, jak ich poprzednikom w związku z granicą czy w czasie stanu wojennego. Co nie znaczy, że jest to praca łatwa. A problemy są po prostu inne. – Nie prosimy też turystów o pomoc, bo dziś nikt by nie poszedł. Więc sami walczymy, by wyjechać z towarem. Najdłuższy mój wjazd miał 12 godzin. Metr machania łopatą i metr autem. I tak z dołu do góry – wspomina Krzysztof Cimek.

Mieczysław Szczurek, starosta cieszyński w swym przemówieniu stwierdził, że schronisko na Stożku jest miejscem magicznym, o którym z niezwykłym sentymentem mówią turyści wszystkich pokoleń. – Dla tych wszystkich, którzy przez te sto lat prowadzili to schronisko, gratulacje, podziękowania. A na pana ręce ten list gratulacyjny – powiedział Szczurek, wręczając obecnemu kierownikowi schroniska Krzysztofowi Cimkowi symboliczny dokument. Życząc kierownikowi schroniska, by nigdy nie zatracił ducha tego miejsca, który przez te sto lat tutaj był.

(indi)

Tagi: , , , , , , , , , , ,

Komentarze



CZYTAJ RÓWNIEŻ



REKLAMA Těrlické Filmové léto
REKLAMA
Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego