CZESKI CIESZYN / W sobotę 17 kwietnia w kinie Central w Czeskim Cieszynie odbyła się premiera filmu Pocztówka z Zaolzia. W półtoragodzinnym dokumencie przedstawiano 20 różnych postaci, które w mniejszym lub większym stopniu wsławiły Zaolzie poza granicami regionu.

    W filmie wystąpili: Jerzy Buzek , Ewa Farna, Stanisław Czudek, Ewa Katrušák, Renata Putzlacher, bracia Wałachowie, Renata Drossler, Bogdan Trojak, Irena Adamczyk, Karol Cieślar, Przemysław Branny, Roman Kufa, Ilona Kołbik, Józef Kajfosz, Tomasz Santarius, Maciej Cymorek , Noemi Bocek oraz Albert Černý.

    Choć dzieli ich profesja, którą wykonują, państwo, w którym żyją, a także język, którym posługują się na co dzień, to łączy ich pochodzenie oraz przywiązanie do Śląska Cieszyńskiego.

    Film został zrealizowany przez filmowca Luďka Ondruškę, a reżyserem, scenarzystą i producentem była Izabela Wałaska. Wyjaśniając pojęcie  „pocztówka” ujęte w tytule, zaznaczyła, że rozmówcy będą się ślizgać się po powierzchni pewnych tematów, jakimi były: ojczyzna, patriotyzm, język ojczysty oraz wzajemne stereotypy polsko-czeskie.

    Punktem odniesienia całego filmu jest Zaolzie, pojmowane jako odrębna „mała ojczyzna”, w której panuje dwujęzyczność, doceniana przez większość pytanych. – Gdybym była wyłącznie czeską artystką, nie udało by mi się zaistnieć w Polsce – tłumaczy Ewa Farna.

    Pytani o patriotyzm, najczęściej deklarują przywiązanie do własnego regionu. –  Jestem Zaolzianką  – mówi Neomi Bocek. – Chyba jestem do dzisiejszego dnia patriotą lokalnym.  – stwierdza Bogdan Trojak, poeta mieszkający w południowych Morawach.

    Dostrzegają jednak problemy narodowościowe pojawiające się na tym terenie.  – Kiedy jechałam z koleżanką autobusem do domu, stał koło mnie siedmiolatek i mówi – nie mówcie po polsku – pytam –  czemu? Bo jesteśmy w Czechach – ten chłopak sam tego nie wymyślił  – zauważa Ewa Farna.

    Do zmiany sytuacji potrzebna jest większa otwartość miejscowych Czechów  – Życzyłbym, żeby Czesi, którzy mieszkają na Zaolziu, zmienili stosunek do historii. Przecież nikt w Europie nie zamierza zmieniać granic, a już na pewno nie Polacy ani Czesi – mówi Jerzy Buzek.

    Patriotyzm lokalny najbardziej odczuwalny jest u osób, które przeprowadziły się w głąb Czech. – Tu jest moja rodzina i tu spędzam większość mojego czasu. Dla mnie to jest taka schizofrenia i właściwie nie wiem, czy jestem Polakiem czy Czechem, jestem patriotą zaolziańskim. – mówi  Roman Kufa, chirurg, który mieszka i pracuje w Pradze.

    Trudno też wpoić przywiązanie do polskich korzeni swoim dzieciom. – Córka po naszymu nie chce mówić, tylko z dziadkiem – kontynuuje chirurg plastyczny, który odczuwa tęsknotę za Śląskiem Cieszyńskim. – Bardzo chciałem mieć kontakt z Zaolziem, dlatego zdecydowałem, że wybuduję tam mały domek, bo chciałbym spotykać starych przyjaciół – mówi.

    Polskie wychowanie w Czechach wydaje się trudne, a wręcz nienaturalne – Tutaj żyją moje córki, jedna studiuje, druga uczy się – nie mogę być patriotką polską  – tłumaczy Renata Drössler piosenkarka z Pragi.

    Polska to nie ojczyzna, skojarzenia z nią związane ograniczają się do atrakcyjnego turystycznie kraju o bogatej literaturze. – Polska to dla mnie przede wszystkim literatura, historia, Gałczyński, Bruno Schulz, wspomnienia na Bałtyk – opowiada Bogdan Trojak, choć przyznaje, że często walczy z uprzedzeniami czeskimi wobec Polski, prostując mylne wyobrażenia o tym kraju.

    O tym, że sympatia Polska do Czechów jest nieodwzajemniona, zdają sobie sprawę wszyscy pytani, niezależnie od miejsca zamieszkania. –  Polacy lubią Czechów jako naród, podziwiają ich, z przykrością muszę stwierdzić, że w odwrotnym kierunku to nie funkcjonuje – zauważa Waldemar Wałach  – Kultura czeska jest  bardzo wysoko ceniona w Polsce. (…) Obawiam się, że polskie kino jest w ogóle nieznane w Czechach – mówi Przemek Branny, który pracuje w krakowskim teatrze Bagatela.

    Polacy są nie tylko bardziej otwarci na kulturę czeską, są też narodem bardziej przyjaznym, pozbawionym czeskiego cynizmu. – Polacy są serdeczniejsi, bardzo pracowici, z większą żyłką do biznesu – opowiada Bogdan Trojak. – Polski fan od czeskiego różni się tym, że polski przychodzi „ooo, to ta z telewizji, widziałem ją gdzieś, no fajnie, posłucham, co gra za muzykę”. A w Czechach „tak se ukaž holka” – zauważa Ewa Farna.

    Żyjąc między Czechami i Polakami, Zaolziacy dostrzegają swoją odrębność, która skutkuje pewnym  poczuciem wyższości. – My widzimy Polaków i Czechów z boku. Widzi się rzeczy, które dane narody w sobie nie widzą – tłumaczy jeden z braci Wałachów. Podobnie uważa też Renata Putzlacher – Wydaje mi się, że ludzie pogranicza mają szansę spojrzeć obiektywnie na pewne problemy, na narody, przez sam fakt, że albo z nimi mieszkają przez większość życia, albo z tym narodem są związani przez język i tradycję – mówi poetka. 

    Jeśli z Polską łączy nas wspólny język, to czemu na pytanie o mowę ojczystą, większość podaje gwarę?  – Chyba chciałbym, żeby to był Polski, ale na razie jest jeszcze gwara (…) Ludzie żyjący tutaj na Zaolziu są w takim akwarium, nie mają styczności z żywym językiem polskim – twierdzi Maciej Cymorek, który studiuje aktorstwo w Warszawie.

    Z niepoprawności językowej na Zaolziu zdają sobie sprawę szczególnie mieszkańcy Polski. – Zauważam naleciałości u ludzi, którzy w ich mniemaniu mówią czysto po polsku, a to niestety ucieka, to jest rzecz naturalna. Nie wiem, czy można z tym jakkolwiek walczyć – tłumaczy Przemek Branny.

    Osoby, które osiadły w Polsce, nie mają problemów z tożsamością, ani nie deklarują chęci powrotu, choć ciepło wspominają Śląsk Cieszyński. – To jest miejsce szczególne – mówi urodzony w Śmiłowicach Jerzy Buzek – Bardzo lubię wracać na Zaolzie – tłumaczy psycholog Ilona Kołbik, która pracuje w pięciu krakowskich ośrodkach zdrowia.

    Wszyscy zgodnie deklarują przywiązanie do Śląska Cieszyńskiego, choć nie chodzi tutaj o teren polski, a raczej ziemię rodzinną. – To mój dom rodzinny, to całe moje dzieciństwo, dojrzewanie – stwierdza Przemysław Branny.

    W filmie nie zmieściły się wszystkie znane postaci z Zaolzia, zabrakło m.in. Halinki Młynkovej, co zauważył widz z tylnego rzędu podczas dyskusji po seansie. Izabela Wałaska wyjaśniła, że poza „Pocztówką” kręcone są jednocześnie dwa następne filmy i znana piosenkarka wystąpi w jednym z nich.

    Kolejny dokument pt. Fenomen Zaolzie ma pokazać Zaolzie od podszewki, pokazać tych ludzi zwykłych i szarych, którzy nie są znani za granicami, a tutaj wykonują bardzo dużo pracy – zachęca do obejrzenia następnego filmu autorka.

    (EC)

    Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Reklama

      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego