Wędrówki „Beskidu Śląskiego” z przewodnikiem. O przyrodzie można opowiadać również zimą

BYSTRZYCA, GRÓDEK / Turyści zrzeszeni w Polskim Towarzystwie Turystyczno-Sportowym „Beskid Śląski” w Republice Czeskiej w ramach tematycznych wędrówek przyrodniczych z Janem Michalikiem wybrali się na Filipkę. Choć wszystko wokół spowite było śniegiem, to przyrodnik przekazał sporo ciekawych informacji.

Grupa kilkunastu turystów wyruszyła z ostatniego przystanku autobusowego w Bystrzycy Pasiekach. Początek trasy przemierzali ścieżką edukacyjną prowadzącą na Łączkę.

Pierwszą atrakcją, na jaką przewodnik zwrócił uwagę uczestnikom wycieczki, był pokazowy ogród Petra Poloczka. Co prawda ogród i prowadzone przez Poloczka mini muzeum były zamknięte, jednak turyści z PTTS „Beskid Śląski” chadzają tamtędy na tyle często, że informacja ta przyda się im w przyszłości, kiedy będą na tym szlaku wiosną, latem czy jesienią.

Przewodnik opowiedział o strukturze gatunkowej beskidzkich lasów

Tymi roślinami, o jakich bez problemu można opowiadać o każdej porze roku, są drzewa. Tak też uczynił Michalik, który omówił szczegółowo, jakie lasy porastały śląskie Beskidy w przeszłości, jakie porastają teraz, dlaczego doszło do zmian oraz do czego dążą współcześni leśnicy.

Lasy pierwotnie porastające Beskid Śląski były lasami mieszanymi, głównie bukowo-jodłowymi z domieszką świerka, graba, modrzewia. Struktura gatunkowa beskidzkich lasów uległa zmianie na skutek prowadzonej przez Habsburgów w XIX wieku gospodarki leśnej. Mówiąc konkretnie: zarządcy Komory Cieszyńskiej wycieli pierwotne lasy, by wykorzystać pozyskane z nich drewno na potrzeby rozwijającego się w Ustroniu i Trzyńcu hutnictwa.

W miejsce wyciętych lasów mieszanych zarządcy Komory Cieszyńskiej posadzili monokultury świerkowe. Świerki wybrano z uwagi na ich szybki przyrost. Nie wzięto jednak pod uwagą tego, że każda monokultura jest podatna na zniszczenia dokonane przez szkodniki i warunki atmosferyczne. Różne gatunki drzew mają bowiem różne systemy korzeniowe. Jeśli las jest mieszany, to jest on mniej podatny na wiatrołomy. Tak samo sprawa wygląda ze szkodnikami, które często gustują w jednym, konkretnym gatunku rośliny. W monokulturze, czyli zbiorowisku roślin tego samego gatunku, żerujące szkodniki rozprzestrzeniają się o wiele szybciej, aniżeli w różnorodnym gatunkowo skupisku roślin. Dlatego obecnie leśnicy dążą do odbudowy lasu mieszanego.

Członkowie „Beskidu Śląskiego” wzięli też udział w uroczystym poświęceniu kapliczki na Łączce

Następnym punktem programu sobotniej wycieczki była Łączka. Turyści dotarli tam tuż przed planowanym uroczystym poświęceniem nowego obiektu sakralnego, o którym pisaliśmy tutaj. Zdążyli jeszcze posilić się pyszną kapuśnicą. Następnie wzięli udział w uroczystości, po czym ruszyli dalej na szlak.

Chęć wspólnego wędrowania

Widoków tego dnia nie było. Czynne jednak było schronisko na Filipce, gdzie beskidziocy chętnie posiedzieli, by w ten mroźny dzień zagrzać się w cieple kominka, ale też, by rozgrzać swe serca i dusze rozmowami we własnym gronie. To, co sprawia, że członkowie PTTS „Beskid Śląski” wędrują wspólnie mimo, iż sporo organizowanych przez towarzystwo wycieczek odbywa się w bliskiej okolicy, po szlakach, które ich uczestnicy znają doskonale, to właśnie chęć wspólnego wędrowania.

Na zakończenie festiwal górski

Tego dnia większość grupy zeszła z Filipki do Gródku. Jeśli komuś było mało wrażeń związanych z turystyką górską, to mógł jeszcze pójść na odbywający się w gródeckim PZKO Fest Outdoor, o którym pisaliśmy tutaj.

(indi)