Halina Szczotka
E-mail: halina.szczotka@zwrot.cz
CIESZYN / Siedemdziesiąta rocznica zakończenia II wojny światowej stała się okazją do ponownego przypomnienia wydarzeń, które ponurym cienieniem położyły się na dziejach Śląska Cieszyńskiego, a teraz coraz częściej pokrywają się również patyną niepamięci. W Książnicy Cieszyńskiej została otwarta 30 kwietnia wystawa „By nigdy nie zapomnieć. Niemieckie zbrodnie na Śląsku Cieszyńskim (1939-1945)”.
Tytuł ekspozycji nawiązuje bezpośrednio do opublikowanego w 1946 roku na łamach „Głosu Ludu” artykułu Henryka Jasiczka, w którym autor wyraził się w te słowa: „Bo stokroć boleśniejsze i gorsze od śmierci było dla tych, co zginęli, nasze zapomnienie. Myśmy nie zapomnieli. Lecz niestety są tacy, którzy umyślnie zapominają”. I właśnie kwestia pamięci i świadomego zapominania została poruszona na wernisażu.
— Zaciera się pamięć, zamieniają się role. Ofiary zostają obsadzone w roli sprawców, sprawcy stają się enigmatyczni, a co więcej, ich potomkowie przywdziewają szaty mentorów i pouczają ofiary jak te mają przyjmować na siebie część odpowiedzialności za zbrodnie — stwierdził Krzysztof Szelong, dyrektor Książnicy, zwracając przy tym uwagę, że obecnie jesteśmy świadkami „kompletnego pomieszania dobra ze złem”.
— Nie dalej jak w ubiegłym roku w jednej z podcieszyńskich miejscowości odsłonięto tablicę ku czci dwóch konfidentów Gestapo. Co prawda potem z rąk gestapowców zginęli w ostatniej fazie wojny, zmieniając front, ale wcześniej „zasłużyli się” wydając w ich ręce co najmniej kilkadziesiąt osób — mówił Szelong.
Choć nie wypowiedziane wprost, słowa te tyczyły się upamiętnienia w Bystrzycy Jana Heczki i Jaroslava Míčki. Zdaniem Szelonga przywrócenie elementarnego porządku w kwestii wyraźnego rozróżnienia ofiar od katów jest niezmiernie istotne i temu ma właśnie pomóc wystawa autorstwa Wojciecha Święsa i Rafała Cholewy.
W dwudziestu pięciu gablotach udało się im zebrać liczne materiały archiwalne, przede wszystkim pisane — dokumenty urzędowe, grypsy z więzienia czy relacje współtowarzyszy niedoli. Nie zabrakło i fotografii, jednakże stanowi ona li tylko dopełnienie ekspozycji.
Szczegółowo przedstawiono założenia polityki germanizacyjnej i „wcielanie jej w życie”, zadokumentowano kilkadziesiąt egzekucji: zarówno tych, których bestialstwo odbiło się szerokim echem i są rokrocznie wspominane jak ta pod Wałką czy w Żywocicach, ale i tych, o których wiedzą jedynie mieszkańcy danej miejscowości.
Sporo znalazło się materiałów dotyczących wysiedleń i robót przymusowych w Rzeszy, a także działalności filii obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau na Śląsku, Polenlagrów i znajdującego się w zachodniej części Cieszyna Stalagu. Wspomniane dokumenty pochodzą m.in. ze zbiorów własnych Książnicy, Muzeum Śląska Cieszyńskiego, Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach oraz z archiwów prywatnych.
O ile zwiedzający może się momentami poczuć przeciążony natłokiem materiałów, to jednak zdaniem autorów wystawy nie jest ich tak dużo, gdyż niekiedy dostęp do archiwaliów był utrudniony. Z tego też powodu, co przyznał podczas wernisażu Święs, główny akcent został położony na Zaolziu (tu korzystano z przekazanego do Książnicy słynnego archiwum dr. Józefa Mazurka, który przez szereg lat dokumentował zbrodnie niemieckie na zachodnim brzegu Olzy) oraz na powiecie cieszyńskim.
Jednakże opracowanie problematyki w polskiej części regionu jest, jak to eufemistycznie ujął Święs, „bardzo dalekie od ideału”; bo choć od zakończenia II wojny światowej mija właśnie siedemdziesiąt lat, to jednak nadal brakuje publikacji, która by w sposób całościowy ujmowała kwestię polityki eksterminacyjnej okupacyjnych władz niemieckich na Śląsku Cieszyńskim. Być może właśnie wystawa w Książnicy, którą można zwiedzać do końca lipca, ma szansę stać się inspiracją dla potencjalnego badacza.
(ÿ)
Tagi: By nigdy nie zapomnieć. Niemieckie zbrodnie na Śląsku Cieszyńskim, dyrektor Książnicy Cieszyńskiej Krzysztof Szelong, II wojna światowa, Książnica Cieszyńska, Zaolzie