Krzysztof Rojowski
E-mail: krzysztof@zwrot.cz
Aresztowania, represje, wojsko i sprzęt opancerzony na ulicach i godzina policyjna – tak wyglądała polska rzeczywistość po 13 grudnia 1981 roku. Równo 43 lata temu wprowadzono bowiem stan wojenny.
W tej operacji wojskowej, trwającej od właśnie 13 grudnia 1981 do 22 lipca 1983, brało udział 70 tysięcy żołnierzy, 30 tysięcy milicjantów. Na ulice polskich miast wyjechało także 1750 czołgów, 1900 wozów bojowych i 9 tysięcy samochodów służb państwowych.
W trakcie całego stanu wojennego internowano ponad 10 tysięcy działaczy NSZZ „Solidarność”. Życie straciło ponad 70 osób, w tym dziewięciu górników w trakcie pacyfikacji strajku w kopalni „Wujek” w Katowicach.
Powód? Oficjalnie – pogarszająca się sytuacja gospodarcza
Wprowadzenie stanu wojennego było rozważane przez władze komunistyczne PRL już w 1980 roku, jednak ostatecznie z pomysłu się wycofano i podpisane zostały z „Solidarnością” porozumienia sierpniowe. Dzięki temu kompromisowi powstał właśnie Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”.
Władze PRL nie porzuciły jednak tego pomysłu – przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego trwały ponad rok w ścisłej współpracy z dowództwem wojsk Układu Warszawskiego. W Moskwie wydrukowano ponad 100 tysięcy egzemplarzy obwieszczenia o jego wprowadzeniu (bez daty i nazwiska przewodniczącego Rady Narodowej).
Jako powód wprowadzenia tego stanu wyjątkowego podawano pogarszającą się sytuację gospodarczą kraju – w sklepach brakowało zaopatrzenia, w tym żywności, a wiele kluczowych produktów (mięso, masło, tłuszcze, mąka, ryż i wiele innych) było reglamentowanych.
Jaruzelski: „Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią”
Od szóstej rano 13 grudnia w telewizji oraz radiu emitowane było przemówienie generała Wojciecha Jaruzelskiego, który kierował Wojskową Radą Ocalenia Narodowego – nielegalnym i niekonstytucyjnym organem władzy, który został powołany w nocy z 12 na 13 grudnia. Poniżej pełna treść przemówienia (cytat za teatrnn.pl):
Obywatelki i obywatele Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej!
Zwracam się dziś do Was jako żołnierz i jako szef rządu polskiego. Zwracam się do Was w sprawach wagi najwyższej. Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią. Dorobek wielu pokoleń, wzniesiony z popiołów polski dom ulega ruinie. Struktury państwa przestają działać. Gasnącej gospodarce zadawane są codziennie nowe ciosy. Warunki życia przytłaczają ludzi coraz większym ciężarem. Przez każdy zakład pracy, przez wiele polskich domów, przebiegają linie bolesnych podziałów. Atmosfera niekończących się konfliktów, nieporozumień, nienawiści – sieje spustoszenie psychiczne, kaleczy tradycje tolerancji. Strajki, gotowość strajkowa, akcje protestacyjne stały się normą. Wciąga się do nich nawet szkolną młodzież. Wczoraj wieczorem wiele budynków publicznych było okupowanych. Padają wezwania do fizycznej rozprawy z „czerwonymi”, z ludźmi o odmiennych poglądach. Mnożą się wypadki terroru, pogróżek i samosądów moralnych, a także bezpośredniej przemocy.
Szeroko rozlewa się po kraju fala zuchwałych przestępstw, napadów i włamań. Rosną milionowe fortuny rekinów podziemia gospodarczego. Chaos i demoralizacja przybrały rozmiary klęski. Naród osiągnął granice wytrzymałości psychicznej. Wielu ludzi ogarnia rozpacz. Już nie dni, lecz godziny przybliżają ogólnonarodową katastrofę. Uczciwość wymaga, aby postawić pytanie: Czy musiało do tego dojść? Obejmując urząd Prezesa Rady Ministrów wierzyłem, że potrafimy się podźwignąć. Czy zrobiliśmy więc wszystko, aby zatrzymać spiralę kryzysu?
Historia oceni nasze działania. Nie obeszło się bez potknięć. Wyciągamy z nich wnioski. Przede wszystkim jednak minione miesiące były dla rządu czasem pracowitym, borykaniem się z ogromnymi trudnościami. Niestety – gospodarkę narodową uczyniono areną walki politycznej. Rozmyślne torpedowanie rządowych poczynań sprawiło, że efekty są niewspółmierne do włożonego wysiłku, do naszych zamierzeń. Nie można odmówić nam dobrej woli, umiaru, cierpliwości. Czasem było jej może aż zbyt wiele. Nie można nie dostrzec okazywanego przez rząd poszanowania umów społecznych. Szliśmy nawet dalej. Inicjatywa wielkiego porozumienia narodowego zyskała poparcie milionów Polaków. Stworzyła szansę pogłębienia systemu ludowładztwa, rozszerzenia zakresu reform.
Trzeba powiedzieć: dość! Trzeba zapobiec, zagrodzić drogę konfrontacji, którą zapowiedzieli otwarcie przywódcy „Solidarności”. Musimy to oznajmić właśnie dziś, kiedy znana jest bliska data masowych politycznych demonstracji, w tym również w centrum Warszawy, zwołanych w związku z rocznicą wydarzeń grudniowych. Tamta tragedia powtórzyć się nie może. Nie wolno, nie mamy prawa dopuścić, aby zapowiedziane demonstracje stały się iskrą, od której zapłonąć może cały kraj. Instynkt samozachowawczy narodu musi dojść do głosu. Awanturnikom trzeba skrępować ręce, zanim wtrącą ojczyznę w otchłań bratobójczej walki.Obywatelki i obywatele!
Wielki jest ciężar odpowiedzialności, jaka spada na mnie w tym dramatycznym momencie polskiej historii. Obowiązkiem moim jest wziąć tę odpowiedzialność – chodzi o przyszłość Polski, o którą moje pokolenie walczyło na wszystkich frontach wojny i której oddało najlepsze lata swego życia. Ogłaszam, że w dniu dzisiejszym ukonstytuowała się Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego. Rada Państwa, w zgodzie z postanowieniami Konstytucji, wprowadziła dziś o północy stan wojenny na obszarze całego kraju.
Komuniści bali się utraty władzy
Rzeczywistym powodem wprowadzenia stanu wojennego była jednak obawa polityków komunistycznych dotycząca utraty władzy. „Solidarność” miała wtedy poparcie większości społeczeństwa według badania OBOP z czerwca 1981 roku, zaufanie do rządu deklarowało tylko 24% respondentów. Działania KC PZPR miały aprobatę jedynie 6% społeczeństwa, za to akcje Solidarności pozytywnie oceniało 62% Polaków. Internowania kluczowych działaczy opozycyjnego ruchu miały skutecznie go zatrzymać.
Zachęcamy też do przeczytania artykułu sprzed 4 lat, w którym szczegółowo omówione jest wprowadzenie oraz skutki stanu wojennego: