Sylwia Grudzień
E-mail: sylwia@zwrot.cz
BOGUMIN-SKRZECZOŃ / W Skrzeczoniu odbył się apel oraz spotkanie z okazji 55 rocznicy odsłonięcia pomnika wzniesionego na cześć 104 Polaków, którzy zginęli w niemieckim obozie pracy przymusowej dla Polaków, tzw. Polenlagrze nr 32 w Boguminie i zostali pochowani w zbiorowej mogile na cmentarzu w Skrzeczoniu. Podczas spotkania w miejscowym Domu PZKO swoimi wspomnieniami podzielił się były więzień obozu Bolesław Suchanek oraz potomkowie innych więźniów.
Uroczystość na cześć ofiar Polenlagru nr 32 w Boguminie zorganizowało Miejscowe Koło Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Boguminie-Skrzeczoniu. Polenlager nr 32 w Boguminie był jednym z obozów pracy przymusowej dla Polaków utworzonych na Śląsku w czasie II wojny światowej przez niemieckiego okupanta. W Boguminie przebywały m.in. rodziny z okolic Żywca, Wadowic, Wisły, a także Bogumina.
W obozie panowały ciężkie warunki bytowe, a wyżywienie było głodowe. Po przewiezieniu Polaków segregowano ze względu na przydatność do pracy. Młodych codziennie wywożono ciężarówkami do ciężkich prac, takich jak budowa trakcji kolejowych czy dróg. Kobiety i dzieci kierowano do gospodarstw rolnych, natomiast starsi ludzie i małe dzieci zajmowali się porządkowaniem obozu.
W Polenlagrze nr 32 w Nowym Boguminie zginęły 104 osoby – kobiety, mężczyźni i dzieci, w tym niemowlęta. Ich ciała zostały pochowane w zbiorowej mogile na cmentarzu w Skrzeczoniu. W 1969 roku na cmentarzu wzniesiono pomnik upamiętniający ofiary – znamy je z imienia i nazwiska dzięki woźnicy Chroboczkowi, który przewoził ich ciała.
„Bardzo dziękuję za tę uroczystość osobom, które pamiętają te czasy. Wiem, że jest to duży psychiczny wysiłek, aby tutaj być” – powiedziała Izabella Wołłejko-Chwastowicz
Na cmentarzu w Skrzeczoniu 27 kwietnia odbył się apel ku czi ofiar Polenlagru nr 32. Zebranych przywitał Czesław Gałuszka, prezes Miejscowego Koła Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Bogumienie-Skrzeczoniu.
Wśród obecnych był między innymi Bolesław Suchanek, który jako jedenastoletni chłopiec wraz z mamą i dwojgiem rodzeństwa był uwięziony w Polenlagrze nr 32 w Boguminie, Krzysztof Nowaczyk – wnuk zmarłego w obozie Jana Nowaczyka i Danuta Řezníčkowa – wnuczka posła Karola Jungi, której babcia, mama, brat i wujek byli więzieni w bogumińskim polenlagrze. Na apelu byli obecni konsul generalna RP w Ostrawie Izabella Wołłejko-Chwastowicz oraz prezydent Bogumina Petr Vícha. Podczas uroczystości wystąpili uczniowie polskiej szkoły w Lutyni Dolnej.
– Polskie państwo zawsze będzie wspierało inicjatywy na rzecz upamiętnienia każdej polskiej ofiary na całym świecie. Wszystkie miejscowości na Zaolziu są usiane martyrologią – pomnikami, mogiłami i zwykłymi kamieniami z polskimi nazwiskami, które przypominają o ofiarności Polaka i Polki, o bohaterstwie naszych żołnierzy, ale również o tym, że Polska i Polak najbardziej szanują i miłują wolność, bo to właśnie za nią wszyscy polegli, również ci, którzy są tutaj pochowani – powiedziała na apelu Izabella Wołłejko-Chwastowicz, która również wyraziła wdzięczność za obecność podczas apelu.
– Bardzo dziękuję za tę uroczystość osobom, które pamiętają te czasy. Wiem, że jest to duży psychiczny wysiłek, aby tutaj być. Jednak zachęcam do tego, żeby przekazywać kolejnym pokoleniom pamięć o tym, co tutaj się działo. Żeby młodzi ludzie wiedzieli, że takie machiny śmierci kiedyś istniały. Jak nie będziemy starać się o to, żeby o tym pamiętać, mogą one powrócić. Przykład mamy na Ukrainie, gdzie człowiek morduje drugiego człowieka. Dlatego takie uroczystości są bardzo ważne – dodała konsul generalna RP w Ostrawie.
„W obozie dorośli pracowali przy plewieniu buraków i w fabryce konserw rybnych Kala” – wspominał Bolesław Suchanek
Po apelu uczestnicy przenieśli się do Domu PZKO, gdzie odbyło się spotkanie prowadzone przez dziennikarza Szymona Brandysa. W charakterze rozmówców wzięli udział były więzień obozu pracy przymusowej Bolesław Suchanek oraz potomkowie więźniów – Krzysztof Nowaczyk i Danuta Řezníčkowa.
Jako pierwszy podzielił się swoimi wspomnieniami Bolesław Suchanek, który jako jedenastoletni chłopiec trafił do Polenlagru w Boguminie.
– Ojca aresztowali w styczniu 1943 roku i przewieźli do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, a nas, czyli mamę, starszego brata, młodszego brata i mnie wywieziono już na wiosnę tego samego roku pociągiem do Bogumina. Z naszej wioski – Łodygowic – zostało wywiezionych więcej rodzin. W obozie dorośli pracowali przy plewieniu buraków i w fabryce konserw rybnych Kala. Dzieci raczej nie pracowały. Z Łodygowic przyjechał z nami też kaleka, któremu Niemcy połamali laskę. Dwaj mężczyźni z obozu zrobili mu laskę z drzewka rosnącego koło portierni. Ten człowiek w końcu z innymi kalekami i staruszkami został wywieziony do Piotrowic. Już wtedy wiadomo było, że zostaną oni wywiezieni do obozu koncentracyjnego – wspominał Bolesław Suchanek, który wraz z mamą i rodzeństwem trafił następnie na roboty w okolicach Kołobrzegu.
Koleje losu ojca Bolesława Suchanka były tragiczne – z obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau został on także przewieziony do Polenlagru nr 32, później przez chwilę dołączył do swojej rodziny na robotach pod Kołobrzegiem. Jednak stamtąd został przewieziony do obozu koncentracyjnego Stutthof za to, że uczył swoje dzieci pisać. Ostatni list do rodziny wysłał w styczniu 1945 roku z obozu koncentracyjnego Stutthof – później słuch po nim zaginął.
„Babcia zrobiła dziadkowi pogrzeb. Za karę całą rodzinę wywieziono do Polenlagru 32 w kwietniu tego samego roku” – powiedziała Danuta Řezníčkowa
Historią swojej rodziny podzieliła się również Danuta Řezníčkowa. – Mój dziadek Karol Junga, który był posłem do Sejmu Krajowego na Morawach i na Sejm Ustawodawczy II RP, ale też społecznikiem w okresie międzywojennym, od początku wojny był przesłuchiwany przez SS. Potem dwa razy więziony. Z więzienia w Katowicach już nie wrócił. W lutym 1943 roku zginął śmiercią męczeńską. Babcia miała w Katowicach opłaconego prawnika, który zabrał zwłoki dziadka i przewiózł do Żukowa, skąd cała rodzina pochodziła. Babcia zrobiła dziadkowi pogrzeb. Za karę całą rodzinę wywieziono do Polenlagru nr 32 w kwietniu tego samego roku. Tam była moja babcia, mama z moim maleńkim bratem oraz szesnastoletni wujek. Na posiadłość w Żukowie przyszedł Niemiec z Rumunii.
„Dziadek zaliczył wpadkę z żandarmami niemieckimi, którzy go przyłapali na handlu tłuszczem roślinnym” – powiedział Krzysztof Nowaczyk
O kolejach losu swojego dziadka Jana Nowaczyka opowiedział również Krzysztof Nowaczyk, który specjalnie na to spotkanie przyjechał aż północnej Polski.
– Dziadek Jan Nowaczyk zaliczył wpadkę z żandarmami niemieckimi, którzy go przyłapali na handlu tłuszczem roślinnym, który uzyskiwał z makuch, czyli wytłoków z rzepaku. Niemcy złapali dziadka, jak wiózł te makuchy rowerem. Dziadek stanął przed sądem, odsiedział rok w więzieniu w Gnieźnie. Z Gniezna został wywieziony do Bogumina, z którego już nigdy nie powrócił. Mój tata, gdy dziadek został wywieziony, znalazł się w bardzo złym położeniu, bo jako szesnastolatek miał na utrzymaniu mamę, młodszego brata i młodszą siostrę.
„Po powrocie dziadka poproszono, by rozpoznał komendanta bogumińskiego polenlagru” – wspominał Kazimierz Kuś
Na koniec swoją historią rodzinną podzielił się Kazimierz Kuś z Bogumina, który przybył na spotkanie w charakterze gościa. – Dziadek prowadził rzeźnictwo w Boguminie. Nie podpisał volkslisty. 1 lipca 1942 roku do ich domu wpadli esesmani i wywieźli całą rodzinę – dziadka, babcię, mamę i wujka – do Polenlagru w Boguminie. Tam byli tylko dwa tygodnie, a potem byli przewożeni od jednego obozu koncentracyjnego do drugiego na terenie dzisiejszej Polski i Niemiec. Na koniec udało im się wrócić do domu. Po powrocie dziadka poproszono, by rozpoznał komendanta Polenlagru nr 32, który został osadzony w więzieniu. Dziadek, gdy zobaczył go w tak złym stanie – widać było, że się z nim nie patyczkowali – odpowiedział, że go nie zna.
Uczestnicy spotkania byli poruszeni opowieściami gości. Bolesław Suchanek pokazał również niezwykle cenną pamiątkę rodzinną – pamiętnik swojego ojca z czasów pobytu w Polenlagrze nr 32 w Boguminie z wpisami więźniów. Po zakończeniu oficjalnej części spotkania można było również zobaczyć unikatowe dokumenty z bogumińskiego obozu pracy przymusowej – listy wysłane przez ojca Bolesława Suchanka do swojej rodziny.
W uroczystości ze względu na swój zaawansowany wiek nie mogła wziąć udział Helena Filipczyk, która również była więziona w Polenlagrze nr 32 w Boguminie.
Tutaj dostępna jest lista 104 ofiar Polenlagru nr 32 w Nowym Boguminie:
Pamiętnik Jana Suchanka z wpisani więźniów Polenlagru nr 32 w Boguminie: