Sylwia Grudzień
E-mail: sylwia@zwrot.cz
Jak dobrze, że prognozy pogody czasami się nie sprawdzają. Choć miało lać przez cały dzień, w sobotę rano 10 września świat przywitała może nie słoneczna aura, ale pogoda na tyle znośna, aby w dobrym humorze wybrać się na rower. A powód był naprawdę świetny, bo na ten dzień Sekcja Kolarska „Beskidu Śląskiego” zaplanowała rajd dziecięcy.
– Organizowanie rajdu dla dzieci wcale nie jest łatwą sprawą. Wiadomo, że dzieci bardzo szybko się nudzą, więc wymyśliliśmy, że w trakcie pokonywania trasy dzieci będą miały za zadanie rozwiązanie zadań konkursowych.
Samym wyzwaniem było już znalezienie na trasie niebieskich kartek z zadaniami, które przyczepiliśmy w różnych miejscach. Później należało odpowiedzieć na pytania za jeden lub trzy punkty i zapisać je na karcie gry, lub wykonać zadanie. W połowie trasy nie zabrakło również placu zabaw. A na mecie pucharów i tortu dla zwycięzców. W naszym rajdzie wszyscy zdobyli pierwsze miejsce – śmieje się Robert Wałaski, prezes Sekcji kolarskiej PTTS „Beskid Śląski”.
Trzynaście punktów z zadaniami do wykonania
Uczestnicy rozpoczęli swoją przygodę o godzinie 10.00 na parkingu koło nowo wyremontowanego boiska piłkarskiego w Nawsiu. Poszczególne grupy wyjeżdżały co pięć minut, aby nie przeszkadzać sobie na trasie. Każda grupa dostała mapę, kartkę z pytaniami i ołówek.
Trasa prowadziła drogami asfaltowymi, żwirowymi i leśnymi. W drodze było trzynaście zadań do wykonania. Jednym z nich było odśpiewanie pierwszej zwrotki hymnu Śląska Cieszyńskiego „Płyniesz Olzo” czy odpowiedzenie na pytania związane z legendą o rycerzu Bełko. Na mecie rajdu koło Domu Polskiego w Bystrzycy na uczestników czekał suty posiłek, puchary i tort. Wszyscy uczestnicy rajdu zaśpiewali „Beskidowi” sto lat.
Najmłodszy uczestnik miał cztery lata
W rajdzie wzięło udział szesnaścioro dzieci z opiekunami. Najmłodszy uczestnik Jaś miał cztery lata. I choć jechał na rowerku z podpórkami, bardzo dzielnie pokonał ponad jedenastokilometrową trasę.
– Był to nasz premierowy rajd. Nie mamy doświadczenia w organizowaniu tego typu atrakcji dla dzieci, więc nie ogłaszaliśmy tego wszem wobec. Chcieliśmy najpierw przetestować, czy w ogóle jesteśmy w stanie udźwignąć ciężar organizacji w tak skromnym, bo właściwie dwuosobowym składzie. Udało się. Ale w przyszłym roku, jeżeli chcemy, aby rajd się rozrósł, będziemy potrzebować pomocy – podsumował Marek Rusz, prowadzący rajd.