Danuta Chwajol: Strój to element przetrwania, jest wyznacznikiem polskości – zwrot.cz

    Na co dzień leczy chore dzieci. W wolnych chwilach czyta literaturę na temat strojów cieszyńskich, które też kolekcjonuje. O swojej pasji opowiada nam Danuta Chwajol.

    Co było impulsem do kolekcjonowania strojów cieszyńskich?

    Trzy były iskierki, które zapaliły moje zainteresowanie i sprawiły, że pokochałam strój cieszyński.

    Kiedy zobaczyłam żywotek sukni stroju cieszyńskiego, którą szesnastoletnia wtedy córka Joanna przyniosła z zespołu Błędowice, zwróciłam uwagę na delikatność kolorów na żywotku i harmonijnie ułożone wzory kwiatów polnych.

    W tym samym czasie dowiedziałam się, że istnieją osoby, które skupują stroje i wywożą je poza nasz teren. Jestem ślązaczką od rodzenia, pochodzę z Katowic. Widocznie odezwała się we mnie śląska dusza i poczułam się właścicielką wszystkiego, co śląskie i poczułam, że trzeba to ratować. Strój to element przetrwania, jest wyznacznikiem polskości. Obcy, którzy chcieliby nosić ten strój w obcych zespołach, to przebierańcy. Nawet Niemcy podczas wojny wiedzieli, że kto nosi strój cieszyński, ten  jest Polakiem. 

    Który strój jest dla pani najcenniejszy?

    Nie mam tego jednego, jedynego najcenniejszego. W pierwszym rzędzie cenny jest dla mnie strój córki z czasów, kiedy tańczyła w zespole Błędowice, kiedy miała 16 lat. Jest cenny ze względu na wspomnienia związane z tamtymi czasami. Najstarszym i dlatego jednym z najcenniejszych eksponatów jest  suknia z XIX wieku z wąziutkim żywotkiem, wyszywanym metalową złotą nitką, tzw. szychem, z bogatym złoconym obszyciem szczytku i naramienników. Sama suknia jest z grubego matowo czerwonego sukna, z wąską niebieską galonką, stosunkowo krótka.

    Mam kilkanaście ciekawych żywotków z charkterystycznymi dla naszego cieszyńskiego stroju  wzorami winogron, kłosów zboża, dzwonków, dziurawców, georginii, z bukietami  złocieni, czy stokrotek, moich ulubionych kwiatków. Później pojawiły się żywotki wyszywane złotym  drucikiem i perełkami, stopniowo tylko perełkami, potem jeszcze  kombinacją nitki bawełnianej z perełkami.

    Niezwykłe piękne są także żywotki wyszywane tylko bawełnianą nitką właśnie z powodu zharmonizowanych, eleganckich  kolorów i pięknie stylizowanych kwiatów. Nigdy w prawdziwym stroju cieszyńskim nie występowały kolory ostre, jaskrawe. Zawsze musiał być np. modry-granatowy, czy śliwkowy; czerwony – to  bordo albo amarantowy;  zielony – to oliwkowy albo delikatnie seledynowy.

    Niedopuszczalne są na naszym terenie wzory  ze zwierzętami, np. z ptakami. W fortuchach, szatkach czy przeposkach także obowiązywała harmonia, ale można było sobie pozwolić na kolory jaśniejsze, weselsze. Młoduchy miały  do ślubu suknie z żywotkami wyszywanymi kwiatami w kolorze białym.

    Najcenniejszymi historycznymi egzemplarzami są  żywotki przedwojenne bardzo bogato wyszywane, w kolorze starozłotym z patyną mijającego czasu. To cenne okazy, które otrzymałam w darze od pani nauczycielki Heleny Dudysowej z Bystrzycy, której nigdy przedtem nie znałam, a która  przekazała mi przez nauczycielką Irenę Machejową także z Bystrzycy, wprost w auli polskiego gimnazjum dwie  pełne siatki tych skarbów.

    W tym czasie prowadziłam Międzygeneracyjny Uniwersytet Regionalny, a Pani Machejowa była jego regularną słuchaczką. Przekazała mi również szlachetną jej myśl: „Największą satysfakcją i nagrodą będzie dla mnie przekonanie, ze stroje się nie zmarnują”.

    To akurat mogę jej obiecać, gdyż córka i obie wnuczki strojami się interesują i szanują je. Pani Helena Dudysowa  jest przede wszystkim  wielką Polką, działającą na rzecz naszego społeczeństwa miłą, sympatyczną osobą, chętnie dzielącą się przeżyciami z przeszłości. Zasługuje na głęboką wdzięczność i opiekę rodziny i naszego społeczeństwa,  zwłaszcza w tym trudnym okresie pandemii. Ma prawie  88 lat.

    Który strój uważa pani za najciekawszy?

    Najciekawszym strojem jest ten najstarszy, który opisałam wyżej, ale o którym wiem niewiele i dlatego  kryje w sobie tajemnicę czasu. Stale mam w sobie niepokój, że nie znam szczegółowej historii i to nie tylko tego stroju  ale i innych strojów, że nie wiem wszystkiego też o biżuterii, bieliźnie, o okryciach zimowych, sposobie życia i bycia ludzi ubierających się w te stroje,o ich zwyczajach,  sile przetrwania…

    Mam kilka książek autorów naszych, zaolziańskich i  niedawno wydanych w Polsce.  Niestety nie zawsze mogę relaksować w tym kierunku. Mocno pochłania mnie praca zawodowa.

    Od ilu lat pani kolekcjonuje stroje?

    Od 30 lat

    Ile pani posiada strojów?

    Mam 30 sukien, 30 szatek z wiedeńskiego brokatu, 20 żywotków,  20 fortuchów, z tego 6 brokatowych oryginalnych, 70 czepców, 10 par hoczków, 2 szpyndliki (spinki), 7 przeposek, kilka  ciasnoch i spódnic, nawet dwoje majtek z ciężkiego płótna o długości do kolan i pięknie ozdobionych białym  haftem, 1 orpant (napierśnik)  i 1 pas śląski. Mam jeden kompletny  strój męski w tym wysokie buty, 2 pary butów czarnych, na klocku z paskiem na przedzie, kilka białych rajstop.

    Córka dostała ode mnie w prezencie oryginalny  pas śląski i orpanty, a wnuczka Jola już orpanty ma (tańczy w Błędowianach). Obie  mają swoje własne  oryginalne stroje. Ostatnio tak się utarło w naszej rodzinie, że na jubileuszowe urodziny  kupujemy sobie  poszczególne elementy  stroju cieszyńskiego.

    Jak je pani przechowuje?

    Z początku trzymałam w garazu na konstrukcji, którą zakupiłam ze sklepu na odzież. Było to tyle praktyczne, że mogłam raz w roku wystawić wszystkie stroje na 12-stopniowy mróz i porządnie je wymrozić i przewietrzyć.  Ostatnich kilka zim trudno mi  złapać tak niską temperaturę choćby w nocy. 

    Teraz przechowuję je w wolnym pokoju na parterze naszego domu, w specjalnej szafie i w trówle.

    Skąd Pani czerpie wiedzę na temat strojów?

    Jeśli czas mi na to pozwala, czytam pięknie wydaną w r. 2014 monografię pt. Strój cieszyński Małgorzaty Kiereś i Grzegorza Studnickiego, ale przede wszystkim czerpię z publikacji Gustawa Fierli Strój cieszyński wydanej  w r. 1977, Karola Piegzy Nakrycia głowy kobiet cieszyńskich wydanej w r. 1979, Ewy Milerskiej Haft na żywotku cieszyńskim z r. 1985.. Wszystkie trzy wydane przez Sekcję Folklorystyczną ZG PZKO.

    W r. 2007 była wydana w Polsce  bardzo cenna monografia pt. Hoczki, knefle, orpanty, biżuteria cieszyńska w zbiorach Muzeum Śląskiego, którą otrzymałam w prezencie od p. Haliny Szotek, Złotej Cieszynianki, historyczki ze Skoczowa, znawczyni historii  Zaolzia, prelegentki MUR o Gustawie Morcinku, którą do dnia dzisiejszego wszyscy słuchacze pamiętają. Napisała mi dedykację, z której jestem bardzo dumna: „Wielkiej miłośniczce wszystkiego co piękne, polskie i nasze śląskie.” Myślę, że trafiła w sedno.

    Poza tym ciekawe szczegóły dowiaduję się od  pierwotnych właścicielek strojów i ich rodzin po obu stronach Olzy. Do Istebnej, Jaworzynki, Ustronia jeździłam z wnuczętami  na niedługie urlopy, co dawało mi okazję do bliższego poznania nie tylko pięknej i swojskiej przyrody ale i wiedzy na temat życia i zwyczajów poszczególnych beskidzkich rodzin.

    Odwiedzałam też panią Anielę Kupiec, od której dostałam w prezencie  jeden żywotek, kilka szatek i fortuch zapakowane  starannie do starych numerów „Głosu Ludu”, pięknie wyprasowanych razem z „Głosem Ludu”, co pozwoliło im na przetrwanie bez szwanku.

    Ostatnio także od p. Renaty Bielesz z Istebnej Połomia i jej matki, stale z wielkim zaangażowaniem pielęgnujących autentyczną kulturę ludową we wszystkich wymiarach. Cennym było dla mnie spotkanie z byłą długoletnią  dyrektorką Muzeum w Wiśle p. Małgorzatą Kiereś  w MK PZKO w Suchej Górnej, gdzie uczyła Chórek  i wszystkich obecnych pezetkaowców, jak zaczepić kobietę .

    Wśród widzów zauważyłam małżeństwo  lekarzy Bognę-Godulę  Jiravską i jej męża dr. Otakara Jiravskiego, który bardzo zgrabnie dawał sobie radę z oczepinami  swojej żony. Był to świetny pomysł organizatorów i należą się im za to brawa.

    Także wiele dowiedziałam się od  Zofii Kossak Szczuckiej-Szatkowskiej, która nigdy w stroju nie chodziła, ale go pięknie opisała.

    Tagi: , , , ,

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



       

      NAJWAŻNIEJSZE WYDARZENIA NA ZAOLZIU
      W TWOJEJ SKRZYNCE!

       

      DZIĘKUJEMY!

      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego