Czesława Rudnik
E-mail: redakcja@zwrot.cz
SZWECJA / Stałem na łące pod Gajem. Dlaczego Gaj z wielkiej litery? No bo gaj po szwedzku to „Lund”. A Lund to miasto w południowej Szwecji, w którym przyszło mi mieszkać.
Na tej łące pod Lundem, jak zresztą na wszystkich łąkach w Szwecji, rosną najpiękniejsze w świecie stokrotki! Tak jest naprawdę!
No bo w Czechach i na Słowacji to „sedmikráska”, czyli kwiatek siedem razy piękny. W Polsce rosną już sto razy piękne – stokrotki. Na Węgrzech tak samo, bo „szazszorszép“ (czytaj sasorsep) to też sto razy piękna.
W Szwecji jednak są to „tusem sköna“ (czytaj tusen szyna), więc tysiąckrotnie piękne. Powiecie, że to takie same kwiatki. W rzeczywistości nie są całkiem takie same. Są nieco większe, na dłuższych łodygach. Może im szwedzka ziemia bardziej służy.
Szwedzi kochają i szanują przyrodę! Tylko w Szwecji można znaleźć przy drogach znaki drogowe oznaczające przejścia dla kaczek i gęsi!
Ewenementy
W Szwecji panuje absolutna emancypacja. Szwedka o otwarciu drzwi przez mężczyznę, daniu pierwszeństwa, podaniu płaszcza, nie może nawet śnić. Z drugiej strony Szwed nie unika jakichkolwiek „prac kobiecych” – pranie, prasowanie to normalka. I ma Szwed obowiązkowy urlop ojcowski po urodzeniu dziecka.
W porze obiadowej rzucało się w oczy, jak wielu szwedzkich emerytów jada tam codziennie posiłki w restauracjach. Szwedzka opieka socjalna jest naprawdę kolosalna. Czeski emeryt z dobrą emeryturą sięga jej wysokością w przeliczeniu do połowy szwedzkiej emerytury socjalnej. Nic więc dziwnego, że są Szwedzi spokojni, pogodni i weseli.
Co jeszcze od razu rzuciło mi się w oczy, to kobiety. Prawie wszystkie są bardzo skromnie ubrane i nie używają makijażu.
Wszyscy Szwedzi są na ty. Tylko do króla trzeba się zwracać bez takiej poufałości. Ja, nieprzyzwyczajony, przeżyłem od razu podwójny szok u lekarza. Do poczekalni wyszedł do mnie sympatyczny młody człowiek i powiedział po szwedzku: – Ty jesteś Franciszek, prawda, więc proszę za mną.
To nie był lekarz, tylko sanitariusz, których jest tam, jak oglądałem, chyba połowa personelu pielęgniarskiego. I każda pielęgniarka czy pielęgniarz mają wyższe wykształcenie.
Lekarz podał mi na przywitanie rękę i zagadnął po polsku: – Słyszałem, że jesteś Polakiem.
Wkrótce potem staliśmy się dobrymi znajomymi na spotkaniach w gronie polskich Żydów z przymusowej emigracji po 1968 roku.
Bogactwo
Wiele razy słyszałem, jak to Szwecja jest bogata przez to, że przez setki lat nie było tam wojen. To nie całkiem prawda. Szwedzi byli jeszcze w okresie przed II wojną światową bardzo biednym narodem.
Do dziś jest szwedzki chleb słodki i w każdym sklepie przy regałach z mąką są butelki z syropem do chleba. Ten zwyczaj pozostał tam właśnie z czasów nędzy, kiedy to król wydał rozporządzenie o dodawaniu do chleba syropu, żeby w ten sposób chociaż trochę podnieść wartość kaloryczną jedzenia dla najbiedniejszych.
Co więc Szwedów tak naprawdę robi bogatymi? Oprócz rudy także inne surowce. Największym jednak bogactwem jest pracowitość i perfekcyjna organizacja.
Urzędnik w Szwecji zakłada, że informacje, które mu podaję, są prawdziwe, bo dlaczego nie miałyby być. Nie trzeba więc dwu dokumentów i kilku potwierdzeń.
Za kierownicą na szwedzkich drogach naprawdę wypoczywałem. Nie tylko, że są w bardzo dobrym stanie, wiele autostrad i to bez ciągłych napraw i darmowe. Szwedzcy kierowcy zostaną dla mnie na zawsze bajkowymi. Wszyscy dotrzymują ograniczone szybkości, nikt nie robi znanych u nas gestów i myślę, że to nie tylko dlatego, że na każdym kroku stoją fotoradary.
FRANCISZEK BAŁON
Cały reportaż zamieścimy w czerwcowym „Zwrocie”. A już niedługo na naszym portalu co nieco o szwedzkiej kuchni i przepis autora na Marcinową szwedzką zupę rybną.
Tagi: Franciszek Bałon, podróże, Szwecja