indi
E-mail: indi@zwrot.cz
CIESZYN/ Jednym z nieodłącznych elementów świąt Bożego Narodzenia na Śląsku Cieszyńskim są wywodzące się z tradycji ewangelickiej szulki. O tym, jak się je robi, rozmawiamy z Henryką Ożana, która podczas zorganizowanej w Zamku Cieszyn imprezy pod hasłem „Zaprojektuj święta” robiła pokaz pieczenia szulek.

Na czym polega fenomen tych szulek?
Na bardzo szybkiej pracy. Szybkim zwinięciu. Bo jak się nie zrobi tego bardzo szybko, to zesztywnieje i będzie płaski opłatek.
A jakie jest na nie ciasto?
Mleko, mąka, jajka, cukier, cynamon i masło. To wszystko się miesza. Musi być dość rzadkie ciasto, by się dobrze rozlewało na formie. Nie zawsze się je dobrze zwija. Nieraz jest problem z mlekiem albo mąką. Niby receptura jest ta sama, a szulki nie wychodzą. Ale w tym roku wyjątkowo dobrze się pieką.
To ile takich szulek można zrobić w jakim czasie?
O ile dobrze idzie, to setkę w ciągu godziny.
– Kuzynka zaczyna piec już tuż po wakacjach opłatki, potem szulki – wtrąca do rozmowy Roman Dzik.
Konieczne jest też specjalne urządzenie, na którym się szulki piecze?
Forma. Po prostu forma do pieczenia szulek. Można na niej też piec tradycyjne białe opłatki świąteczne. Jak się ich nie zwinie, to są płaskie, okrągłe.
Od dawna zajmuje się Pani pieczeniem szulek
Od, można powiedzieć, kilkudziesięciu lat. To tradycja rodzinna. Właśnie w rodzinie mojego męża robiono szulki. Przejęłam te zwyczaje i kontynuuję.
(indi)

Tagi: Henryka Ożana, szulki, Zamek Cieszyn, Zaprojektuj Święta