Czesława Rudnik
E-mail: redakcja@zwrot.cz
REGION / „Dopiero w drugie święto, w Szczepana, już z rana przychodzili do domów kolędnicy, przeważnie chłopcy, ale też i dziewczynki, składając życzenia najczęściej słowem wiązanym i, w niektórych miejscowościach, głównie dolańskich, obsypując płeć żeńską owsem” – pisał o zwyczajach związanych z 26 grudnia w swojej książce „Doroczne zwyczaje i obrzędy na Śląsku Cieszyńskim” Jan Szymik.
„W beskidzkiej Trójwsi i koło Jabłonkowa chodzili połaźnicy. Otrzymywali oni za to kolędę – podarunki w postaci wiktuałów, a nawet drobnych pieniędzy.
Po południu amatorskie zespoły szkolne, parafialne czy grupy artystyczne organizacji społecznych i kulturalno-oświatowych odgrywały zwykle na scenach większych gospód, czytelni, domów robotniczych i katolickich jasełka, na które licznie przychodziła ludność, niewyłączając nauczycieli i księży.
Po przedstawieniu jasełek starsza młodzież, głównie służebna, była organizatorem tzw. szczepóński zabawy, czyli krótko Szczepóna, tj. potańcówki, na którą przychodzili gospodarze. Częstowano się na niej wędzonką, gorącą domową kiełbasą, wódką i piwem, a dziewczyny nierzadko obdarzano też pomarańczami.
Był to bowiem dzień wypłacania służby i angażowania do niej. Szczepón był więc również swego rodzaju burzą pracy, ale też pożegnaniem z tymi służącymi, dziywkami i pachołkami, którzy odchodzili ze wsi na zawsze, opuszczając swoich gazdów, siedloków, zagrodników i chałupników.
Z tą potańcówką związanych jest u nas kilka powiedzeń, jak: Na świętego Szczepóna dlo chasy ni ma póna. Na świętego Szczepón każdy sługa sobie pón.
Na tę zabawę taneczną muzykantów angażowali przeważnie parobcy jako najlepiej płatni służący, ale często podczas niej każdy mógł zamówić dla siebie kawałek, od ręki płacąc na miejscu muzykantom. Lecz bywało i tak, jak np. w tej przyśpiewce: Szóstke dała, aby tańcowała. Szóstke wziyni, óna stoji w siyni”.
Tagi: Doroczne zwyczaje i obrzędy na Śląsku Cieszyńskim, Jan Szymik, św. Szczepan, Szczepón, Wydziobane