Beata Tyrna
E-mail: indi@zwrot.cz
CIESZYN / Mszą Góralską w intencji Kazka Urbasia w Kościele św. Marii Magdaleny w Cieszynie rozpoczął się organizowany przez Cieszyński Ośrodek Kultury „Dom Narodowy” i KASS „Strzelnica” pogrzeb basów. Termin tradycyjny. Nie żadna sobota przed. Tak, jak za dawnych czasów imprezę zorganizowano we wtorek przed środą popielcową (05.03) i według tradycji bawiono się, tańczono tylko do północy. Bo po północy zaczął się już Wielki Post.
Ale wcześniej zagrały góralskie kapele. Na początek oczywiście „Torka”, bo to jej lider, śp. Kazo Urbaś wraz z prowadzącą wówczas restaurację „Targową” w Cieszynie Aliną Bańczyk zwyczaj organizowania pogrzebu basów reaktywowali.
Imprezę otworzył Józef Broda, a gości przywitała prowadząca konferansjerkę Łucja Dusek-Francuz. Nim jednak wszyscy ruszyli w tany prof. Daniel Kadłubiec przybliżył kontekst kulturowy „pogrzebu basów” oraz ostatnich trzech dni mięsopustu. Wyjaśnił, że na Śląsku Cieszyńskim – dycki sie organizowało muzyki na kierych sie tańczyło na urodzaj. To jest magia podobieństwa – im wyżej się wyskoczyło tym wyższe urosły zboża.
Etnograf porównywał też jakie zwyczaje i obrzędy odprawiano w tym okresie u nas, jakie na Morawach, na Słowacji, a jakie np. na Śląsku Opolskim.
– Bas jest najbardziej symbolicznym instrumentem, bo wybija rytm. A zwyczaj pochowania basów jest zwyczajem młodszym niż te nawiązujące do przyrody i ma genezę nie w przyrodzie, a w Biblii. Ma raczej charakter i symbolikę religijną, o czym świadczy choćby to, że jest robiony według ceremonii, rytuału chrześcijańskiego. Jest tu fuzja części chrześcijańskiej i pogańskiej. A tradycja jest wielką siłą społeczeństwa. A ta tradycja, którą dziś sobie przypominamy, łączy oba brzegi Olzy – wprowadził do tematu Kadłubiec.
A później już tańce aż do północy. Po kapeli „Torka” zagrali „Kamraci” z Błędowic, „Hajldandery” z Podhala, niepowtarzalni „Wałasi” z Istebnej, „Grapa” z Żabnicy, wreszcie zespół „Istebna”. Parkiet nie pustoszał. Aż do północy, kiedy „Zagininie muzyczka, zaginie rozpusta, nie będzie śpiewania aż do śmiergusta”. Po czym wyniesiono na marach instrument basowy.
W pogrzebie brali udział członkowie ZPIT Ziemi Cieszyńskiej, a Jakub Skałka, który wcielił się w rolę księdza, odprawił całą ceremonię. Płacze i lamenty za utraconym karnawałem, szlochy nad przykrywającym instrument całunem przeplatały salwy śmiechu. Mowa pożegnalna, którą wygłaszał „ksiądz” napisana bowiem była z niezwykłym humorem. A później już tylko kubek postnego żuru i koniec hucznych zabaw aż do Poniedziałku Wielkanocnego.
(indi)
Tagi: Kazo Urbaś, Pogrzeb basów, Torka
Komentarze