Halina Szczotka
E-mail: halina.szczotka@zwrot.cz
LUTYNIA DOLNA / Kwestia szkolnictwa polskiego na Zaolziu zdominowała Sejmik w Lutyni Dolnej, który odbył się 3 marca w miejscowym Domu Kultury. Wybrano delegatów na Zgromadzenie Ogólne Kongresu Polaków, którzy będą reprezentowali i lutynian, i dziećmorowiczan.
Zdaniem Zygmunta Rakowskiego, współautora „Strategii rozwoju polskości na Zaolziu. Wizja 2035”, dyskusja nad tym dokumentem i przeprowadzenie w jej wyniku odpowiednich działań ma dość prozaiczny cel — aby, jak to ujął referent: „moje prawnuki nie chodziły tylko do muzeum zaolziańskiego”.
Rakowski przypomniał w tym momencie przypisywane różnym myślicielom słowa o wychowaniu dziecka, które zaczyna się na dwadzieścia lat przed jego narodzinami.
I do tego w pośredni sposób nawiązała dyrektorka miejscowego polskiego przedszkola i szkoły Alicja Berki, mówiąc, jak istotne jest wychowanie przedszkolne, gdyż w tym wieku u dziecka kształtuje się język i osobowość.
Przy okazji przedstawiła też statystyki. Do lutyńskiego przedszkola uczęszcza dwadzieścioro dzieci, z czego pięć procent pochodzi z rodzin polskich, 70 proc. z małżeństw mieszanych a jedna czwarta przedszkolaków to Czesi.
– W polskiej szkole nie ma innego języka jak język polski – powiedziała Berki i dodała, że takie postawienie sprawy zależy od osobowości dyrektora szkoły.
– Rola szkoły polskiej w każdej gminie jest zasadnicza – stwierdził Rakowski – ale są jeszcze gminy wyjątkowe, to gminy na obrzeżu. Jak tej szkoły tu nie będzie, czy jak nie będzie szkoły w Gnojniku, to granica polskiego „etnikum” skurczy się o połowę. Stąd do Karwiny, a od Gnojnika po Cieszyn.
Edukacja jest jednym z ważniejszych elementów promowania polskości, również w jej warstwie artystycznej i intelektualnej.
– Kultura polska jest dla nas atrakcyjna – potwierdził prowadzący Sejmik Radomir Sztwiertnia. – Sienkiewicz, Mickiewicz i tak dalej, ale powoli, pojawia się też ta żywa kultura teraźniejsza, Dorota Masłowska i inni pisarze młodszej generacji.
Natomiast mało atrakcyjna jest dla Zaolziaków jego zdaniem polska codzienność, polska polityka.
– Protesty KOD-u, walka między PiS-em a Platformą to jest dla nas coś zupełnie obcego, bo nie dotyczy to większości naszego społeczeństwa, nie rozumiemy tego, co się tam dzieje.
Z kolei inne zagrożenie zdaniem Sztwiertni płynie z naturalnym przywiązaniem do małej ojczyzny, dzięki któremu podtrzymuje się tożsamość, również i narodową, ale źle rozumiane może ją zastąpić, co czasem mniej lub bardziej donośnym głosem dociera z terenów Goroliji: „Jesteśmy gorolami, żyjemy w Goroliji i będziemy budować własną tożsamość wokoło gorolszczyzny”. – A to może być ucieczką od polskości, to może zastąpić polskość – konkludował.
Dlatego tak ważny, na co zwrócił uwagę Rakowski, jest kontakt zarówno z mieszkańcami, jak i organizacjami działającymi po polskiej stronie Olzy, gdzie jest podobna mentalność, a również i gwara w mniejszym lub większym stopniu nadal jest w codziennym użyciu.
Po oficjalnym zakończeniu obrad Rakowski pochwalił dziennikarzy „Zwrotu” i „Głosu Ludu”
– Bardzo mi się to podoba, w jaki sposób relacjonują te sejmiki.
Lutynię na Zgromadzeniu Ogólnym będą reprezentować Radomir Sztwiertnia (który również został pełnomocnikiem gminnym), Marcel Balcarek i Jan Czapek. Dziećmorowice natomiast reprezentować będzie Halka Kwolek. Rezerwowym wybrany został Bohdan Czapek.
W spotkaniu wzięło udział 21 osób. 194 mieszkańców (3,9 proc.) Lutyni Dolnej przyznaje się do polskości, a w tradycyjnie czeskich Dziećmorowicach – 86 (2,17 proc.).
(ÿ)
Tagi: Sejmik Gminny, Sejmik Gminny w Lutyni Dolnej