KARWINA / Była jedną z pierwszych ofiar powstania warszawskiego. Gdyby przeżyła, być może zostałaby wybitną pisarką. Jej dzienniki z lat 1942-1944, które pisała w wieku 14-15 lat, zdradzały ogromny talent literacki. Maja Krassowska, niezwykła dziewczyna z podwarszawskiego Komorowa, była bohaterką imprezy literackiej w piątek 4 września w Bibliotece Regionalnej w Karwinie-Mizerowie.

    ptm2Spotkanie nazwane „Zwierzenia Marii Krassowskiej jako dokument dojrzewania” zorganizowały zaolziańskie Polskie Towarzystwo Medyczne i Stowarzyszenie Przyjaciół Polskiej Książki wraz z Komorowianami – Towarzystwem Przyjaciół Miasta Ogrodu Komorów.

    – Głównym sprawcą spotkania było Polskie Towarzystwo Medyczne – wyjaśnił naszej redakcji jego prezes Józef Słowik. Historia kontaktów, które doprowadziły do zorganizowania akcji, jest bardzo długa. Zaczyna się jeszcze przed 1989 r., kiedy obecny również na spotkaniu w bibliotece lekarz spod Warszawy Ryszard Pachecka rozpoczął współpracę z ówczesnym zaolziańskim Klubem Medyka.

    ptm3  – Od tego czasu nawiązała się długoletnia przyjaźń, która trwa do dziś. W Komorowie mieszka córka pana Ryszarda – dodał Słowik. I to ona właśnie, Małgorzata Pachecka, zaproponowała promocję wydanej w Komorowie książki również na Zaolziu.

    Spotkanie w nowoczesnym budynku karwińskiej Biblioteki Regionalnej składało się z dwóch części. Pierwsza miała charakter widowiska z wykorzystaniem technik multimedialnych i odbyła się w sali kinowej. Druga w kawiarence literackiej stała się okazją do dyskusji, wspomnień i refleksji.

    ptm7Uczestnicy imprezy obejrzeli najpierw film prezentujący Komorów dawniej i dziś. Mowa była m.in. o Władysławie Łozińskim, utalentowanym kompozytorze z Komorowa, który podobnie jak Maja Krassowska zginął w powstaniu warszawskim. Ich nazwiska pojawiły się też podczas prezentacji filmowej fragmentów widowiska rapsodycznego „Aniołowie z kamiennych tablic”.

    Fragmenty dzienników Mai Krassowskiej przedstawiła następnie Joanna Gruszka, aktorka Sceny Polskiej Teatru Cieszyńskiego w Czeskim Cieszynie. Narratorem był Wojciech Irmiński z komorowskiego Towarzystwa. Profesjonalna interpretacja potęgowała jeszcze ogromne wrażenie, jakie zrobiły na słuchaczach zapiski nastolatki, której dojrzewanie przypadło na lata II wojny światowej.

    W swoim postępowaniu kierowała się niezłomnymi zasadami. Dzień, w którym przyjęta została do harcerstwa, uznała za najszczęśliwszy w życiu. Przyjęła pseudonim Kasztan. Wcześniej obserwowała tylko wojnę, z domu rodzinnego widziała dymy nad płonącym warszawskim gettem. Później sama stanęła do walki i oddała życie za ojczyznę.

    ptm4Książka Mai Krassowskiej „Zwierzenia” wydana została w zeszłym roku z okazji 70. rocznicy powstania warszawskiego. „Od zapomnienia uratowała Lidia Kulczyńska-Pilich” – czytamy w jej podtytule. Zapiski Mai leżały bowiem przez wiele lat nietknięte, nim odkryła je, oceniła ich wartość i przygotowała do wydania prezes komorowskiego Towarzystwa, dziennikarka Lidia Kulczyńska-Pilich.

    – Trzymasz w ręku książkę niezwykłą nie dlatego, że jej autorką jest młodziutka sanitariuszka, która zginęła pierwszego dnia powstania warszawskiego, niosąc pierwszą pomoc pierwszemu rannemu, ale dlatego, że użyte przez nią słowa brzmią tak czysto, jak śpiew słowika o poranku, i malują obrazy świata tak genialną kreską, jak krynicki Nikifor – zachęca do lektury.

    (CR)

    Tagi: , , , , , , , ,

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Reklama

      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego