Krzysztof Rojowski
E-mail: krzysztof@zwrot.cz
CIESZYN / Herbaciarze z całej Polski, ale także Czech, Słowacji czy innych krajów opanowali przez weekend (28-29 czerwca) cieszyńskie Wzgórze Zamkowe. Święto Herbaty już na stałe wpisało się w krajobraz regionalnych wydarzeń kulturalnych i w tym roku również można było na nim usłyszeć niezwykłe historie, których łącznikiem był napar przyrządzany z liści Camelia sinensis.
Różne języki, wspólny temat
Spacerując po Wzgórzu Zamkowym przez ostatni weekend, można było usłyszeć rozmowy w językach polskim, czeskim, słowackim, a także angielskim. Ten ostatni używany był przede wszystkim przez przybyszy z innych krajów – na przykład z Austrii, Niemiec, a nawet Maroka. Od wystawców, z którymi rozmawialiśmy, słyszeliśmy, że Święto Herbaty w Cieszynie to dla nich bardzo ważna impreza i stały punkt w kalendarzu. Wielu przyjeżdża tu od lat.
– Nasze święto przyciąga ludzi na dwóch poziomach – mówi „Zwrotowi” Mariola Kluza, główna organizatorka imprezy.
– Pierwszy określiłabym jako taki czysto herbaciany – mamy pasjonatów herbaty, którzy opowiadają o różnych jej aspektach czy też innych ciekawych tematach. Przyjechał do nas na przykład Sven Schwannberger, który jest muzykologiem wykładającym w Szwajcarii, a pochodzi z Austrii. Przyjechali też do nas ludzie z herbaciarni w Niemczech czy z innych krajów. Drugi poziom natomiast dotyczy bezpośrednio Fundacji Laja jako organizacji pozarządowej realizującej projekty europejskie skierowane do ludzi pracujących z młodzieżą. Pokazujemy formy pozaformalnej edukacji, wolontariatu i tym podobnych – wyjaśnia Zaolzianka.
Spotkanie z kulturą Dalekiego Wschodu
Święto Herbaty przyciąga nie tylko zapraszanych gości. O wyjątkowości tej imprezy świadczą przede wszystkim ci, którzy na nią po prostu przychodzą. – Mamy tutaj miłośników herbaty z Gdańska, Warszawy, Poznania, Wrocławia, nie mówiąc już o Bratysławie czy czeskich miastach. Z tego, co widzimy, większość uczestników to ludzie spoza Cieszyna i regionu – opowiada Kluza.
Święto to spotkanie herbaciarzy, którzy dzielą się także swoją wiedzą z innych dziedzin. Uczestniczyliśmy między innymi w spotkaniu z Agatą Ożarowską, która z wykształcenia jest ornitolożką i opowiadała nie tylko o ptakach, jakie można było usłyszeć w niedzielny poranek na Wzgórzu Zamkowym, ale też niezwykłej znajomości z jednym z plantatorów herbaty z Nepalu, który określa ją „swoją córką z Polski”. Agata Czyż na prelekcji mówiła o zależnościach między piciem herbaty a fazami różnych cykli: księżycowego, rocznego, a nawet menstruacyjnego. O swobodnym i lekkim posługiwaniu się własnym głosem mówiła z kolei Blanka Dembosz-Tondera – organizatorka kilku festiwali muzyki czy to chrześcijańskiej, czy jazzowej. Joanna Ucher natomiast uczyła medytacji – absolutnych podstaw dla rozpoczynających swoją przygodę z praktykami Dalekiego Wschodu.
Ten cieszyński festiwal stoi jednak przede wszystkim, co oczywiste, herbatą. Można było degustować nie tylko te z Japonii czy Chin i Nepalu, ale także Gruzji czy Turcji i innych krajów. Każda taka degustacja to oczywiście też okazja do opowieści o kulturach i zwyczajach z różnych stron świata. – Święto Herbaty organizujemy już od 17 lat. Mimo że konkurencja rośnie i pojawia się coraz więcej festiwali herbacianych, to dla wielu ludzi wciąż jesteśmy ważni – zaznacza Mariola Kluza.
Nie zabrakło problemów technicznych
Święto Herbaty to wydarzenie przygotowywane od lat na bardzo wysokim poziomie i tak też było w tym roku. Szyki organizatorom pokrzyżowała jednak sobotnia awaria prądu, którą na szczęście udało się naprawić.
– Nie byliśmy na to przygotowani, ale mamy swoich partnerów, z którymi dobrze współpracujemy. Układa się nam relacja z między innymi Cieszyńskim Ośrodkiem Kultury, który nas wspiera, pomaga i o nas pamięta. Zawsze wiemy, do kogo można zadzwonić i poprosić o pomoc – wyjaśnia dyrektorka festiwalu.
A poniżej zamieszczamy obszerną fotorelację z dwóch dni Święta Herbaty:



























































