Krzysztof Rojowski
E-mail: krzysztof@zwrot.cz
Fani ostrawskiego Banika wyraźnie tęsknili za swoją drużyną w trakcie przerwy zimowej, bo na pierwszy domowy mecz w tym roku przyszli w liczbie ponad 10 tysięcy i zgotowali – jak zazwyczaj – bardzo gorącą atmosferę. I chociaż spotkania nie można nazwać spektaklem, który będzie długo wspominany, to podopieczni trenera Pavla Hapala dopisali do swojego ligowego dorobku 3 punkty pokonując 1:0 Sigmę Ołomuniec.
Obiecujący początek i długo długo nic
Pierwsze minuty meczu wskazywały, że przed nami wyrównane spotkanie ze sporą ilością dobrych akcji z obu stron. Już w trzeciej minucie interweniować musiał Dominik Holec, który udanym piąstkowaniem przeciął dobrą centrę Navratila, a chwilę później na bramkę Ołomuńca ruszył Ewerton, zgrał na skrzydło do Kohuta, ale i jego dośrodkowanie zostało przejęte przez rywali. W pierwszych dwóch kwadransach goście mieli jeszcze dwie okazje Elbela i Spacila, ale pierwszemu zabrakło precyzji w wykończeniu, a na drodze drugiego znów stanął dobrze dysponowany dziś były golkiper Lecha Poznań.
Nie da się jednak powiedzieć, że był to porywający mecz. Działo się sporo, ale raczej na trybubunach – fani Banika zaprezentowali dość szeroki „repertuar”, usłyszeć można było choćby przyśpiewki na melodię „White dove” czy „Heaven is a place on earth”.
Kibice zgromadzeni na stadionie mieli okazję do radości po pół godzinie gry. Do dogranej z prawego skrzydła przez Kohuta futbolówki dopadł David Buchta i Banik objął prowadzenie! Gospodarze nie poszli jednak za ciosem, tempo gry nieco spadło i sędzia zaprosił piłkarzy obu ekip do szatni na przerwę.
Niewykorzystane dwie 100-procentowe sytuacje, ale zdobyte 3 punkty
Po przerwie do ataków ruszyła Sigma, jednak defensywa Banika odpierała ich ataki. Dziesięć minut po wznowieniu doskonałe dwie okazje na podwyższenie wyniku miał Filip Kubala. Dwukrotnie znalazł się oko w oko z bramkarzem gości, ale ani razu nie potrafił posłać celnego uderzenia… W pierwszej sam minął dwójkę rywali, a w drugiej otrzymał świetne podanie od Michala Kohuta.
Działo się też na trybunach. Najpierw pirotechnikę odpaliła grupa kibiców Sigmy, a nieco później dużo bardziej efektowną tego typu oprawę zaprezentowali popularni Chachaři.
Gospodarze finalnie mogą cieszyć się, że tym razem nie sprawdziło się stare porzekadło o niewykorzystanych sytuacjach. W drugiej połowie dobre okazje mieli jeszcze Latal czy Frydrych, ale albo na przeszkodzie stał brak celności, albo rywale.
Nie zmienia to jednak faktu, że dzięki wygranej Banik wskakuje na 3. miejsce czeskiej Chance Ligi, chociaż czwarta Sparta Praga jeszcze w tej kolejce nie grała. Obrońcy tytułu, by wyprzedzić Banika, nie mogą jednak pozwolić sobie na stratę punktów.
Mecz mógł się nie odbyć!
Jak przyznał po meczu trener Pavel Hapal, dla jego zawodników nie był to łatwy mecz ze względu na chorobę kilku graczy. – Rozważaliśmy nawet przełożenie spotkania – przyznał szkoleniowiec, cytowany przez klubowe media. – Choć brakowało nam finezji, to zostawiliśmy na boisku mnóstwo serca. Myślę, że nie dopuściliśmy Sigmy do ani jednej sytuacji bramkowej, sami stworzyliśmy dwie–trzy okazje i zdobyliśmy upragnionego gola – zaznaczał trener.
Banik Ostrawa – Sigma Ołomuniec 1:0 (1:0)
FC Baník Ostrawa: Holec – Fukala, Frydrych, Chaluš, Kpozo – Boula, Grygar (71. Zlatohlávek) – Buchta (71. Owusu), Kohút, Ewerton (90. Rusnák) – Kubala (61. Látal).
SK Sigma Ołomuniec: Koutný – Hadaš, Pokorný, Elbel, Sláma – Breite (86. Kreida), Spáčil (71. Růsek) – Navrátil (66. Dolžnikov), Zorvan, Šíp (66. Sýkora) – Mikulenka (86. Martin Škoda).















