NYDEK, USTROŃ / Dziewięć dni wystarczyło Jolancie Byrtus z Nydku na pokonanie ponad 500 km trasy, 22 tysiące metrów przewyższeń. Jola pokonała Główny Szlak Beskidzki. Biegła dla Stowarzyszenia „Nigdy nie jesteś sam“, które wspiera osoby niepełnosprawne i ich rodziny, organizując dla nich między innymi obozy.

O jej zamiarach i powodach, dlaczego pokonała Główny Szlak Beskidzki, pisaliśmy tutaj.

Czekanie na bohaterkę

Dokładnie przed tygodniem Jola Byrtus dobiegła do mety w Ustroniu. Zmęczona, lecz zadowolona i uśmiechnięta. Misja była udana. Trasę pokonała nawet o dzień krócej, niż planowała. Na mecie czekała na nią najbliższa rodzina oraz ciocia Rencza, czyli założycielka stowarzyszenia „Nigdy nie jesteś sam” Renata Czader, która jak zawsze energiczna, uśmiechnięta zachęciła swych podopiecznych ze stowarzyszenia, by burzliwymi oklaskami i szampanem przywitali Jolę. Były nawet transparenty z napisami – Witamy w domu!

Jola dotarła do Ustronia

Wszyscy obecni z niecierpliwością oczekiwali na bohaterkę. Parę minut przed szesnastą pojawiła się na zakręcie. Szczęśliwa, uśmiechnięta przybiegła do celu. Były głośne brawa, uściski, gratulacje i … łzy szczęścia. 

– Jestem niezmiernie dumna ze swojej córki. Wiedziałam, że uda jej się zrealizować to, co zaplanowała, czyli przejść Główny Szlak Beskidzki. Nie zaskoczył mnie nawet cel – zbiórka dla stowarzyszenia Nigdy nie jesteś sam, ponieważ z Renatą Czader zna się od dzieciństwa i wie, co robi dla innych – powiedziała na mecie po dobiegnięciu swojej córki mama Barbara Byrtus.

LINK DO ZBIÓRKI


Jola i Renia… niby inne, a jednak takie same, obie lubią pomagać innym

Na mecie udało nam się przeprowadzić krótki wywiad z Jolą Byrtus. Jola całe życie uprawia sport, najwięcej czasu poświęciła biegom na nartach. Początki jej kariery są związane z klubem SKI MOSTY. Później broniła barw klubu Fenix SKI Team Jesenik. Była członkinią reprezentacji Czech do lat 23. Dwa lata temu zakończyła karierę sportową.

Jola Byrtus

Jakie miałaś uczucia, kiedy dobiegłaś do celu?

Byłam szczęśliwa, zadowolona, że zrealizowałam swoje marzenie, czyli pokonałam Główny Szlak Beskidzki, że udało mi się połączyć przyjemne z pożytecznym, bieg ze zbiórką dla Stowarzyszenia „Nigdy nie jesteś sam”.

Dziewięć dni, osiem noclegów. Jak załatwiałaś miejsce do spania?

Zawsze rano określałam sobie cel, do którego chcę dojść. I według tego zamawiałam nocleg. Nigdy nie miałam żadnego problemu, by go znaleźć. Wszędzie natrafiałam na fajnych ludzi.

Jak to było z posiłkami?

Zawsze wieczorem naszykowałam sobie coś na śniadanie. Potem po drodze w sklepie kupowałam prowiant na cały dzień. Wieczorem w schroniskach była kolacja, czasami nawet ciepła.

A woda?

Z wodą był trochę problem, zawsze musiałam mieć w plecaku pełną butelkę, bo po drodze nie było żadnych źródełek, w których można było wodę uzupełnić.

Właśnie, jaki miałaś bagaż?

Miałam tylko plecak, a w nim najpotrzebniejsze rzeczy – niezbędną odzież, pelerynę, potrzeby higieniczne, jedzenie i picie. Plecak ważył około pięciu kilogramów.

Jak wyglądał twój dzień?

Na trasę wyruszałam o świcie, koło piątej. Koło południa robiłam sobie przerwę, a potem znów biegłam do celu.

Biegłaś?

Tak, pod górkę wchodziłam, ale z górki biegłam.

Ile kilometrów dziennie musiałaś przebiec.

Średnio 60 kilometrów dziennie.

Nie bałaś się, że po drodze spotkasz wilka czy niedźwiedzia?

Przez myśl mi nie przeszło, że mogłabym spotkać jednego albo drugiego.

Miałaś na trasie jakiś kryzys?

Większego kryzysu nie miałam. Oczywiście, rano, kiedy wkładałam buty, to mnie bolały nogi, ale po czasie stwierdziły, że ze mną nie ma żartów. Bolały mnie nogi, miałam pęcherze, ale takiego kryzysu, żebym usiadła i powiedziała, że mam dość, to nie miałam. W pewnym momencie zaczęło mnie boleć kolano, ale ból na szczęście zniknął.

Na co najbardziej cieszysz się w domu?

Na ciepłą kąpiel i swoje łóżko.

Jakie masz plany?

Jestem studentką fizjoterapii, będę pisała pracę licencjacką na Uniwersytecie Palackiego w Ołomuńcu.


Renaty Czader nie trzeba czytelnikom przedstawiać

Renata Czader

Jaka była twoja reakcja, kiedy dowiedziałaś się, co szykuje Jola?

Jolę i jej siostrę Jankę znam od urodzenia, ich rodzice to nasi serdeczni przyjaciele. I jak to przyjaciele, interesujemy się losami naszych dzieci. Śledziliśmy sportową karierę Joli, trzymaliśmy kciuki i cieszyliśmy się z jej wyników. Stowarzyszenie ma na stronach darujme.cz swój profil z możliwością zbierania pieniędzy. Można też zakładać zbiórki z wyzwaniami. I pewnego dnia przyszedł e-mail z informacją, co szykuje Jola. Reakcja mojego męża: Zawołej Basi (mamie Joli), niech to Joli rozmówi, pyty!

Czy cię to zaskoczyło?

Sam pomysł dla mnie nie był zaskakujący. Kto inny, jak nie Jola, by coś takiego wymyśliła! Ale zaskoczyła mnie długość trasy i decyzja, że pobiegnie, a w dodatku sama!

Jak przeżywałaś tych 9 dni, kiedy Jola była na trasie?

Razem z mężem przeżywaliśmy je bardzo intensywnie. Z niecierpliwością czekaliśmy na wieczorne sprawozdania Joli, sprawdzaliśmy mapy, liczyli kilometry. Oczywiście też śledziłam stan konta, bo bardzo chciałam, żeby cel finansowy, który Jola sobie ustaliła, udało się osiągnąć. Nawet byliśmy zdecydowani sami uzupełnić brakującą część, żeby misja się udała i ten trud nie poszedł na marne!  Ale jak zawsze przyjaciele, znajomi nie zawiedli! Dzięki, wielkie dzięki wszystkim za to!

Powitanie w Ustroniu było bardzo wzruszające, co ci wtedy przebiegło przez myśl?

Uf, szczęśliwie dobiegła! Ogromna ulga. A potem to tylko byłam dumna z tego, jak wspaniałych, niesamowitych młodych ludzi znam. Z sercem, z pomysłami i ogromną determinacją! A jeszcze w dodatku pięknych i inteligentnych.

Na co wykorzystacie pieniądze?

Na działalność stowarzyszenia: weekendowe pobyty, wycieczki, ale najwięcej pieniędzy trzeba zawsze na obozy letnie.

link do zbiórki

Komentarze



CZYTAJ RÓWNIEŻ



REKLAMA Reklama

REKLAMA
Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego