Na wystawę o Janie Kuboku przyjechała rodzina aż znad morza. Szukają krewnych z Zaolzia – zwrot.cz

CZESKI CIESZYN / W siedzibie Zarządu Głównego PZKO w Czeskim Cieszynie w galerii w holu na parterze już od 20 grudnia oglądać można wystawę „Jan Kubok, kierownik szkoły i wójt Końskiej”.

Wystawę, o której pisaliśmy tutaj, przyjechali obejrzeć potomkowie jej bohatera – Dariusz i Elżbieta Kubokowie wraz z dwoma dorosłymi córkami. A przyjechali aż spod Kołobrzegu. W rozmowie ze „Zwrotem” mówią o swym przywiązaniu do korzeni i pielęgnowaniu pamięci o przodkach. A także o chęci nawiązania kontaktów z krewnymi.

Skąd państwo przyjechali?

Dariusz Kubok: Z Morowa koło Kołobrzegu. To jest północna Polska, Zachodniopomorskie.

Przyjechali państwo specjalnie na tę wystawę?

Dariusz Kubok: Tak. Przeczytaliśmy na waszym portalu, że jest do dwudziestego stycznia. A że w styczniu nie damy rady wyjechać i jedynie teraz mieliśmy wolne dni, więc szybka decyzja, organizacja i przyjechaliśmy.

Przyjeżdżają państwo regularnie na Śląsk Cieszyński odwiedzić rodzinę?

Dariusz Kubok: Mój stryj Adam Kubok jest najstarszym synem Władysława, syna Jana Kuboka, któremu ta wystawa jest poświęcona. Mieszka w Bestwinie koło Bielska-Białej.

Kierując się drzewem genealogicznym, miałem możliwość poznania jeszcze w latach szkolnych, to były lata osiemdziesiąte, syna Otona Kuboka Jana i jego córki Hani z Opola. Hania nadal mieszka w Opolu. Jej tata zmarł. Jest pochowany w Cieszynie.

Czyli teraz Państwo nie mają kontaktów z krewnymi z Kuboków z Zaolzia?

Dariusz Kubok: Regularnie spotykamy się z moim stryjem Adamem z Bestwiny. Natomiast nie mieliśmy dotychczas kontaktu z nikim z Zaolzia. A chciałbym takie kontakty nawiązać. Tak samo, jak z kuzynką Hanią od strony Otona, która mieszka w Opolu. Właśnie z wystawy dowiedzieliśmy się, że istnieje też Beata Kubok. A ja mam siostrę Beatę Kubok. I taka ciekawostka. W Internecie wyszukałem, że jest profesor filozofii Dariusz Kubok. Pracuje na Uniwersytecie Śląskim. Nie wiem, czy to jest zbieżność nazwisk przypadkowa, czy rodzina.

Elżbieta Kubok: Mamy pewną, skromną wiedzę o potomkach Otona Kuboka. Ze względów oczywistych bardzo dużo wiemy o bracie Otona  Władysławie, naszym dziadku. Natomiast prawie nic nie wiemy o doktorze Janie, drugim synu naszego pradziadka Jana Kuboka.

To jest pana rodzina. Ale widzę, że pani też bardzo angażuje się w poszukiwania drzewa genealogicznego męża.

Elżbieta Kubok: Jestem żoną od lat trzydziestu. To dla mnie naturalne. Jest to dla mnie ważne. Bo to, co jest dla mojego męża ważne, jest i dla mnie ważne. A mąż się tym żywo interesuje. I tak staramy się też dzieci wychować. Żeby ciągnęły do korzeni. Marzy mi się takie drzewo genealogiczne z jednej i z drugiej strony, żeby to jakoś uporządkować: kto, od kogo i gdzie teraz żyje. Żeby młodsze pokolenie się spotkało, każdy od siebie powiedział, co wie o przodkach i może by się to udało złożyć w spójną całość.

Widzę, że dzieci skutecznie udało się państwu zainteresować tą tematyką.

Elżbieta Kubok: Jak najbardziej. U nas, w okolicy, gdzie mieszkamy, najstarsze groby rodzinne, to są groby ich pradziadków.

Razem z rodzicami do Czeskiego Cieszyna przyjechały też najstarsza, 27-letnia córka Daria oraz jej młodsza siostra 22-letnia Weronika.

Daria Kubok: Mieszkam w Gdańsku i mam bardzo dużo znajomych z różnych miejsc Polski. Na przykład niektórzy moi znajomi całą swoją rodzinę mają na Lubelszczyźnie. I oni znają swoją rodzinną historię. Bo po prostu tam żyli, ich rodzina wcześniej tam była. Mają dostęp do swoich przodków i ich historii. A my takiej możliwości nie mamy. Dlatego cieszymy się, że rodzice zabierają nas tutaj. Zresztą to nie jest pierwszy raz, kiedy jesteśmy w Cieszynie. Starają się, żebyśmy utrzymywały kontakt z krewnymi.

Weronika Kubok: Ja też chętnie poznałabym swoich przodków. Mamy jeszcze jedną, 25-letnią siostrę. Tym razem nie mogła z nami przyjechać.

Ale na co dzień też chętnie uczestniczy w tych rodzinnych poszukiwaniach?

Daria Kubok: Tak. Cała historia rodziny Kuboków jest dosyć ciekawa też przez to, jak losy członków rodziny potoczyły się przez wojnę. Widziałam zdjęcia, na których było widać, że żyli na wysokim poziomie. Dzieci poubierane i uczesane tak, jak widuje się w filmach. Ciekawie jest mieć świadomość, że to własna rodzina.

Pasja historyczna to wasze hobby, czy może ktoś z rodziny zajmuję się tematem profesjonalnie?

Dariusz Kubok: Miałem pomysł, by iść po maturze na historię, ale jednak nie poszedłem. Babcia Emilia mi odradziła. I historią interesuję się tylko hobbystycznie. Zgłębiam historię dziadka, czyli Władysława Kuboka, którego znam tylko z opowieści mojego taty. Tata zawsze mówił, że jego tata miał osiąść na gospodarstwie, które tutaj prowadził pradziadek. I dlatego pradziadek go edukował w kierunku rolniczym. Ale wybuchła wojna i mój dziadek musiał wyjechać. Po wojnie jak tutaj wrócił z żoną Emilią i prababcią Heleną, żoną Jana, to już nie mogli tutaj zamieszkać. Szukali swojego miejsca. I wpierw znaleźli go w Raciborzu. Tam mieszkali przez kilka lat. Dziadek Władysław był wybitnym rolnikiem. I znalazł się w województwie zachodniopomorskim. Tam przyjechał do niego mój tata, który tam poznał moją mamę i tam został. I dlatego ja też jestem na północy.

Jesteście więc Państwo jedyną gałęzią rodziny Kuboków, która mieszka tak daleko?

Dariusz Kubok: Tak.

Elżbieta Kubok: Kojarzę z rodzinnego albumu męża zdjęcia prababci Heleny z dziećmi. Ale prawda jest taka, że następne pokolenia są sobie coraz bardziej obce.

Widzę, że są Państwo na bardzo dobrej drodze, by temu zapobiec.

Elżbieta Kubok: Na pewno sytuacja życiowa poszczególnych członków rodziny diametralnie zmieniła się po wojnie. Widzę to choćby na przykładzie dziadka męża, gdzie oni z ludzi zamożnych, dobrze sytuowanych, musieli po wojnie gdzieś się tułać i szukać swojego miejsca. To na pewno też wpłynęło na relacje rodzinne…

No tak, część rodziny znalazła się na przeciwległym krańcu Polski…

Elżbieta Kubok: Myślę, że może młodsze pokolenie spojrzy na te zagmatwane wojenne losy już z innej perspektywy. I może będą chcieli się spotkać, poznać, nawiązać jakiś kontakt. Dziś jest świat internetu, nie ma z tym problemu. A jak wpisze się w internet Dariusz Kubok, to faktycznie intryguje, czy jest to jakiś daleki kuzyn męża, czy też przypadkowa zbieżność.

I chcieliby Państwo tego dociec?

Jak najbardziej. Dlatego zostawimy namiary na siebie u Państwa w redakcji i mamy nadzieję, że może ktoś z naszej rodziny się odezwie.

Dariusz Kubok: Wyszliśmy od mojego pra pra dziadka. Więc myślę, że nie wszyscy znają swoje korzenie aż tak daleko. Ale chcielibyśmy poznać je jeszcze lepiej. No i nawiązać żywy kontakt z naszymi krewnymi. Na pierwszym miejscu z Beatą Kubok. Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy w zbliżonym wieku. Cieszę się, że dzięki tej wystawie poznałem już Andrzeja Russa, który przekazał mi ciekawe informacje na temat mych przodków.

(indi)

Tagi: , , ,

Komentarze



CZYTAJ RÓWNIEŻ



 

NAJWAŻNIEJSZE WYDARZENIA NA ZAOLZIU
W TWOJEJ SKRZYNCE!

 

DZIĘKUJEMY!

Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego