Rok 2021 jest dla Sceny Polskiej Teatru Cieszyńskiego szczególny, wyjątkowy. Dokładnie 14 października minie 70 lat od wystawienia premiery sztuki Aleksandra Maliszewskiego „Wczoraj i przedwczoraj“ w reżyserii Władysława Delonga i scenografii Władysława Cejnara, którą Scena Polska rozpoczęła swoją działalność.
Siedemdziesiąty, jubileuszowy sezon więc trwa. Jaki będzie dla aktorów, dla widzów, dla teatru, o tym rozmawiam z kierowniczką literacką Sceny Polskiej Joanną Wanią.
Co było przy układaniu programu jubileuszu najważniejsze? Jak uczcić 70. urodziny Sceny Polskiej?
Staraliśmy się, żeby repertuar był jubileuszowy i przygotowaliśmy różne propozycje. Część z nich powstała już w poprzednim sezonie teatralnym 2020/2021. To był bardzo dziwny sezon, bo naznaczony pandemią koronawirusową i licznymi związanymi z nią obostrzeniami. Ale przede wszystkim spędzony bez widzów. A przecież teatr jest po to, żeby spotykać się z publicznością. Więc był to czas smutny dla widzów, którzy nie mogli przyjść do teatru, ale też dla aktorów, którzy stają na scenie, by grać dla publiczności, a nie pustej widowni. W dodatku był to jubileuszowy, czyli siedemdziesiąty sezon Sceny Polskiej. Mam nadzieję, że w sezonie bieżącym 2021/22 aktorzy będą mogli spotykać się z widzami, słyszeć i widzieć ich reakcje i nie powtórzy się sytuacja z ubiegłego roku.
Wierzmy, że tak będzie. Po teatralnych wakacjach odbyły się już pierwsze dwie premiery.
Tak. Pierwszą premierą, którą wystawiliśmy we wrześniu, był musical „Skrzypek na dachu“ w reżyserii dyrektora Teatru Cieszyńskiego Petra Kracika. Przygotowano dwie wersje, w wykonaniu Sceny Polskiej oraz Sceny Czeskiej. W obydwu przypadkach była ta sama choreografia i scenografia, ale każdy zespół wnosił coś nowego aktorsko. Premiera tego niezwykłego przedstawienia miała się odbyć dokładnie rok wcześniej, jednak ze względu na ograniczenia spowodowane pandemią koronowirusa miała miejsce dopiero teraz.
Październik stoi pod znakiem jubileuszu.
Racja. Staraliśmy się, żeby jubileusz obchodzony był tradycyjnie, a uroczystości zaplanowaliśmy na 9 października. Z tej okazji odbędzie się uroczysta premiera „Balladyny“ Juliusza Słowackiego w reżyserii kierownika artystycznego Sceny Polskiej Bogdana Kokotka. Zależy nam na tym, żeby jubileusz uczcić polską sztuką, więc „Balladyna“ wpisuje się w te założenia. Całe obchody 70-lecia Sceny Polskiej odbędą się pod patronatem honorowym prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy i prezydenta Republiki Czeskiej Miloša Zemana. Na projekt dostaliśmy dofinansowanie Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie. W ramach uroczystości jubileuszowych nie zabraknie spotkań z udziałem osób współpracujących ze Sceną Polską na przestrzeni lat. Zaprosiliśmy nie tylko aktorów, którzy kiedyś występowali na deskach Sceny Polskiej, ale również tych wszystkich, których nie widać na scenie. Niestety tym razem nie będą już z nami założyciele Sceny Polskiej, ostatni z nich odeszli do „aktorskiego nieba” w tym i zeszłym roku. Pozostanie pamięć, wdzięczność i… puste miejsca nestorów na widowni.
Jakie kolejne spektakle pokażecie widzom?Będzie, jak zwykle, sześć premier?
Nie, ponieważ musimy zagrać dla widzów również te spektakle, które były przygotowane, a niewystawione w poprzednim sezonie z powodu pandemii. Więc premier będzie pięć. Aktorzy przez cały ubiegły sezon pracowali i przygotowywali kolejne spektakle, które czekają na swoją premierę. Należy do nich „Prywatna klinika” w reżyserii Karola Suszki, na którą zapraszamy pod koniec października. To przezabawna farsa, w której nie brakuje szalonych zbiegów okoliczności, pomylonych tożsamości i karykaturalnych sytuacji.
W okresie przedświątecznym, bożonarodzeniowym na widzów czeka „Betlejem polskie” Lucjana Rydla wprowadzające w nastrój świąteczny. W styczniu, w czasie karnawału, planujemy wystawić przygotowaną już komedię „Dom otwarty” Michała Bałuckiego w reżyserii Adama Sroki. W ubiegłym sezonie odbyła się jego premiera online, a teraz będzie klasyczna. Premiera online została bardzo dobrze przyjęta i obejrzało ją kilkaset widzów. Ich reakcje były pozytywne, z przyjemnością oglądali spektakl w domu w internecie, w kapciach, z lampką wina. Jednak żal mi było aktorów, którzy kłaniali się przed pustą widownią. Teatr na żywo to jest zupełnie inny rodzaj doświadczenia.
W lutym zaplanowaliśmy premierę już przygotowanego, ale niezagranego amerykańskiego dramatu „Nasze miasto” Thortnona Wildera wyreżyserowanego przez Bogdana Kokotka. Ostatnią premierą będą w maju „Czarownice z Salem” jednego z najwybitniejszych i najbardziej wpływowych twórców amerykańskich XX wieku Arthura Millera, który zyskał światowy rozgłos i pozycję jednej z czołowych postaci w literaturze.
Emilia Świder
Całość wywiadu będzie można przeczytać w październikowym numerze „Zwrotu”
Tagi: Joanna Wania, Scena Polska Teatru Cieszyńskiego w Czeskim Cieszynie
Komentarze