Beata Tyrna
E-mail: indi@zwrot.cz
CIESZYN / We wtorek 19 października odbyło się spotkanie promujące najnowszą książkę Grzegorza Gąsiora. Pochodzący z Karwiny historyk, absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, adiunkt w Katedrze Studiów Interkulturowych Europy Środkowo-Wschodniej na Wydziale Lingwistyki Stosowanej UW, specjalizuje się m.in. w badaniu stosunków polsko-czeskich w XX wieku.
Tego tematu dotyczy też jego najnowsza książka – „Polityka narodowościowa państwa na czechosłowackim Śląsku Cieszyńskim w latach 1920-1938”.
Jak sam na wstępie przyznał, zagadnienie to nie jest nowością. – Wielu autorów poruszało ten temat, ale nie poświęcało mu samodzielnej książki. Zawsze kwestia ta była gdzieś w tle i głównie polscy autorzy traktowali ją jako pewien fakt, że istniała polityka narodowościowa państwa czechosłowackiego wobec Polaków, której celem było ich wynarodowienie. Ale te książki dotyczyły szerszych tematów. Także ten aspekt się tam pojawiał, ale nie był rozbudowywany. Pojawiały się jedynie informacje o jakichś represjach wobec polskiej ludności – stwierdził Gąsior.
Tezy stawiane na podstawie wnikliwej analizy czechosłowackich dokumentów historycznych
Historyk pochylił się nad zagadnieniem polityki narodowościowej państwa czechosłowackiego wobec Polaków metodycznie. Oparł się na wnikliwej analizie dokumentów historycznych, przeprowadzając kwerendę w Archiwum Narodowym w Pradze, czytając dokumenty z tamtego okresu, m.in. z ministerstw kolei żelaznych, przemysłu, handlu i przedsiębiorczości, rolnictwa, spraw wewnętrznych, poczty i telegrafów i innych.
Historyk nadmienił, że oficjalne stanowisko władz czechosłowackich było takie, iż nie prowadzono żadnej planowej polityki narodowościowej. Tymczasem on nie ma wątpliwości, że polityka narodowościowa była, choć państwo czechosłowackie utrzymywało pewne standardy.
– Ta polityka istniała i realizowano planowe działania przeciwko mniejszościom narodowym. Bo w swojej książce nie koncentruję się tylko na Polakach, ale też na innych narodowościach – stwierdził Gąsior.
Urzędnicy dążyli do osłabienia polskiej społeczności
– Państwo czechosłowackie pewnych standardów dotrzymywało – nałożyło sobie pewne ramy. Później urzędnicy poszukiwali różnego rodzaju luk. Bardzo świadomie pisali o tym. Dążyli do osłabienia polskiej społeczności. Niemieckiej zresztą też – stwierdził.
I omówił przykłady dokumentów, w których urzędnicy w wewnętrznej korespondencji otwarcie pisali o działaniach zmierzających do wyrzucania polskich urzędników, nauczycieli, przenoszenia kolejarzy, choć np. oficjalnie mówiono, że ma to związek z potrzebami kolei i nie ma żadnego związku z narodowością pracowników, a w przypadku wyrzucania z pracy – o redukcji zatrudnienia niemającej nic wspólnego z narodowością pracowników, a z potrzebami zakładu pracy.
Ogólnie rzecz biorąc, prelegent stwierdził, że choć czechosłowackie ustawodawstwo dawało mniejszościom narodowym szereg praw i przywilejów umożliwiających rozwój mniejszościowego szkolnictwa czy kultury, to jednocześnie wbrew oficjalnym zapewnieniom prowadzono planowe działania mające na celu utrudnienie życia przedstawicielom mniejszości tak, aby ci zmuszeni byli do zmiany narodowości na czeską.
Zapisanie dziecka do czeskiej szkoły wiązało się z awansem lub możliwością podjęcia pracy
Przykładem może być choćby fakt, że posyłając dzieci do polskiej szkoły, ojcowie nie mogli awansować na wyższe stanowiska, a więc w efekcie lepiej zarabiać, bądź w ogóle nie mogli znaleźć pracy. Gdy przepisali dzieci do szkoły czeskiej, to praca czy awans od razu się dla nich znajdowały. Polityka ta okazała się skuteczna. Prowadzący spotkanie z autorem Witold Kożdoń stwierdził, że gdy czytał książkę, to zaskoczyło go, jak szybko odwróciły się proporcje narodowościowe w liczbach.
Inną poruszoną w książce oraz na spotkaniu sprawą był fakt, że gdy w Karwinie Polacy wygrali wybory samorządowe, to dopiero po 6 latach udało się burmistrzowi Olszakowi objąć stanowisko. Przez te sześć lat władze państwowe doszukiwały się najróżniejszych nieprawidłowości, oficjalnie odcinając się od tego, by miało to jakikolwiek związek z przynależnością narodową zwycięzcy wyborów…
Liczne były pytania z sali
Nie brakowało też pytań z sali, która tym razem była pełna. Padło m.in. pytanie, czy w Karwinie urzędnicy wywierali nacisk na zmianę nazwisk – czy ten, kto nie zmienił nazwiska, musiał opuścić Karwinę? Gąsior stwierdził, że nie ma danych, by w Karwinie było inaczej niż w pozostałych miejscowościach na Zaolziu, ale z problem tym oczywiście się spotykał. Jego zdaniem taki nacisk wywierano w szkołach czy w wojsku.
Dyrektor Książnicy Krzysztof Szelong zapytał o rolę wojska w czechizacji poborowych i o odporność społeczeństwa na czechizację. Gąsior stwierdził, iż stawia tezę, że nacisk był istotny. Zarobki ledwo wystarczały na utrzymanie rodziny. – Jednak postaw tych z dokumentów nie wyciągniemy. Na ten temat więcej dowiemy się ze wspomnień świadków historii – stwierdził Gąsior.
I podkreślił, że jeżeli jest nacisk, to nie ma mowy o dobrowolności. – Nie da się obliczyć, ilu ludzi było obojętnych i poddało się łatwo, a ilu musiało, by utrzymać rodzinę – skwitował.
Spotkanie odbyło się w Książnicy Cieszyńskiej. Jak sam autor przyznał, nie tylko nie po raz pierwszy występuje w tym miejscu, ale też wielokrotnie korzystał ze zbiorów Książnicy jako badacz.
(indi)
Tagi: Grzegorz Gąsior, polityka narodowościowa, Zaolzie, „Polityka narodowościowa państwa na czechosłowackim Śląsku Cieszyńskim w latach 1920-1938”