Urząd Gminy w Rzece ma swą siedzibę w byłej polskiej szkole – zwrot.cz

RZEKA / Władze gminy Rzeka mają swą siedzibę w budynku, który kiedyś służył do celów edukacyjnych polskich uczniów.

Pierwsza szkoła w Rzece została założona w 1792 roku. Urządzono ją w specjalnie do tego celu wybudowanym drewnianym budynku. Jak napisał Józef Macura w swojej książce „Z dziejów szkolnictwa polskiego na Zaolziu”, szkoła była wyznaniowa, ewangelicka i od początku nauczano w niej po polsku. 

Budynek byłej polskiej szkoły w Rzece służy jako siedziba urzędu gminy

Pierwszymi nauczycielami szkoły w Rzece byli pastorowie ewangeliccy z Ligotki Kameralnej. W połowie XIX wieku ze względu na zły stan budynku groziło jej zamknięcie. Zabrano się więc do budowy nowej szkoły, tym razem już murowanej. Prace budowlane zakończono w roku 1879. W roku 1885 szkoła z charakterystyczną wieżyczką i dzwonem otrzymała status publicznej i odtąd była dostępna dla uczniów wszystkich wyznań.

Malejąca liczba uczniów

Ostatni kierownik przed wybuchem drugiej wojny światowej Jerzy Samiec zginął podczas okupacji. Po wyzwoleniu szkoła wznowiła działalność. Zmodernizowano sanitariaty i wybudowano przy niej warsztaty szkolne. Jednak w latach sześćdziesiątych zaczęło ubywać uczniów. Stan ten spowodował m. in. fakt, że władze powiatowe we Frydku-Mistku wstrzymały wydawanie zezwoleń na budowę w Rzece nowych domów rodzinnych.

Młode małżeństwa były zmuszone opuszczać Rzekę i wyprowadzać się do osiedli miejskich. Masę starych domów pozamieniano na domki letniskowe, niektóre całkowicie opustoszały. Na przełomie lat 60. i 70. do szkoły uczęszczało już tylko dziesięcioro dzieci. Wreszcie w roku 1974 szkoła została zamknięta. Dyrektorem był wówczas Andrzej Brzeżek. Obecnie w budynku byłej polskiej szkoły ma siedzibę urząd gminy oraz biblioteka.

Charakterystyczne wieżyczki

Wiele budynków szkolnych wzniesionych w XIX i na początku XX wieku w naszych podgórskich wioskach, miało na dachach charakterystyczne wieżyczki z krzyżem oraz dzwonem. Dźwięki dzwonu oznajmiały nie tylko początek oraz koniec lekcji, lecz również na przykład południe, przez co ułatwiały ludziom pod górami orientację w czasie, sygnalizowały zgon i pogrzeb któregoś z mieszkańców. Bicie w dzwon ponadto zastępowało sygnał alarmowy w wypadku pożarów, powodzi lub innych nieszczęść.

Niektóre wieżyczki z biegiem czasu usunięto. Tak było na przykład w Karpętnej. Kiedy podczas wakacji 1964 roku przystąpiono do remontu kapitalnego budynku szkolnego (zamkniętego w 1978 roku), zlikwidowano również wieżyczkę, ponieważ wokół niej przeciekał dach, a nikt nie kwapił się do sfinansowania jej naprawy. Również w Ligotce Kameralnej usunięto wieżyczkę z dzwonem już w 1910 roku w trakcie rozbudowy szkoły o jedno piętro. Placówka ta zakończyła działalność jako szkoła polska już przed kilkudziesięciu laty.

Niektóre przetrwały

Inne wieżyczki na szkołach przetrwały do czasów dzisiejszych. Większość z nich i dziś posiada dzwon, który rozbrzmiewa przy różnych okazjach. Ich znaczenie jest już raczej symboliczne i stanowi swego rodzaju atrakcję wiosek pod Beskidami.

Jedną z wieżyczek ma szkoła w Milikowie. Okazały piętrowy gmach szkolny z wieżyczką, o jakim w owym czasie w innych podgórskich wsiach ich obywatele mogli tylko marzyć. Ulokowano w nim pod jednym dachem szkołę katolicką oraz ewangelicką. Do obowiązków kierownika ewangelickiej placówki należało również dzwonienie, i to rano, w południe i wieczór oraz w wypadku śmierci któregoś z milikowian. W 1990 roku wieżyczkę oblachowano.

Zanim nastąpił w 1900 roku podział gminy Łomna na Dolną i Górną, zdążono w obu częściach wznieść budynki szkolne. W latach 1874 – 1875 zbudowano w obecnej Łomnej Dolnej czynną do dzisiaj szkołę z wieżyczką, w której zawieszono 80-kilogramowy dzwon. Wydzwaniano nim rano, w południe i wieczór. Dzwon okazał się bardzo przydatnym szczególnie dla robotników leśnych w okolicznych lasach. Wieżyczka z dzwonem przyozdabia dach budowli po dziś dzień.

Kierownik Józef Joniec, zapalony turysta

Jednym z kierowników polskiej szkoły w Rzece był  również Józef Joniec. Początkowo mieszkał i pracował jako nauczyciel w Ligotce Kameralnej. Wolny czas spędzał na wymarszach w okoliczne góry, a podobno wyruszał także w Tatry, a nawet w Alpy. Zachęcał do uprawiania turystyki nie tylko młodzież szkolną, lecz także przedstawicieli polskiej inteligencji. Swoją pasją zaraził również swojego byłego ucznia notariusza dr. Jana Kotasa, członka tajnego towarzystwa „Jedność”, a później Stowarzyszenia Akademików Polskich na Śląsku „Znicz”, który pochodził z Rzeki.

Cyryl Ratajski, przyszły prezydent Poznania i minister spraw wewnętrznych w rządzie Władysława Grabskiego, odwiedzał niegdyś kierownika polskiej szkoły w Rzece Józefa Jońca. W tej miejscowości miał również domek letniskowy. Fot. Wikipedia, domena publiczna

Właśnie u kierownika Jońca w Rzece spotykali się po wypadach w góry polscy turyści. Oprócz tych ze Śląska Cieszyńskiego byli wśród nich również amatorzy turystyki z Górnego Śląska, czyli z zaboru pruskiego, jak np. adwokat Cyryl Ratajski (przyszły prezydent Poznania i minister spraw wewnętrznych w rządzie Władysława Grabskiego) i lekarz Józef Rostek z Raciborza, adwokat Zygmund Seyda  z Katowic, lekarz Feliks Biały z Rybnika, adwokat Włodzimierz Krzyżankiewicz z Królewskiej Huty (obecnie Chorzów) i dr Marian Różnański z Katowic.

Jak napisał pedagog oraz działacz narodowy, społeczny i turystyczny Jan Galicz, w publikacji „Początki turystyki polskiej w Beskidzie Śląskim,” Cyryl Ratajski, zachwycony urokiem Beskidu Śląskiego, spędzał od 1909 roku letnie wczasy w Rzece, gdzie nabył chatę z ogrodem po księdzu Wacławie Babuszku, profesorze religii w niemieckim gimnazjum w Cieszynie.

„Beskidziocy” budują schronisko na Ropiczce

Kiedy w 1910 roku w Cieszynie powstało Polskie Towarzystwo Turystyczne „Beskid”,  pierwszym prezesem został właśnie Cyryl Ratajski. Wybrano również zarząd, w którego skład weszli m.in. również Józef Joniec i Jan Galicz. Ponadto Ratajski kupił parcelę w górnych partiach Rzeki na górze Ropiczce, gdzie w 1913 roku „Beskidziocy” wznieśli swoje schronisko.

Turyści szybko przywiązali się do tego malowniczego obiektu i tłumnie je odwiedzali. Ropiczka była również ulubionym celem wycieczek szkolnych. Zimą urządzono tam nawet pierwszy większy kurs narciarski.

Schronisko Polskiego Towarzystwa Turystycznego „Beskid” w górnych partiach Rzeki na Ropiczce wzniesiono w 1913 roku w malowniczym stylu zakopiańskim. Niestety pod koniec I wojny światowej obiekt ten doszczętnie spłonął. Fot. Fotohistorie.cz

Niestety z powodu wybuchu I wojny światowej przystań dla turystów na Ropiczce prawie opustoszała. Ruch turystyczny zaczął się ponownie ożywiać dopiero w 1916 roku. „Beskid” znalazł się w trudnym położeniu materialnym. Liczba członków zmalała, niektórzy zostali powołani do wojska, a składek nie było komu ściągać. W dodatku dzierżawca schroniska zalegał z opłatą za czynsz za trzy lata. Jednak najgorsze miało dopiero przyjść. W nocy z czwartku 4 na piątek 5 kwietnia 1918 roku schronisko doszczętnie spłonęło.

(gam)

Tagi: , ,

Komentarze



CZYTAJ RÓWNIEŻ



 

NAJWAŻNIEJSZE WYDARZENIA NA ZAOLZIU
W TWOJEJ SKRZYNCE!

 

DZIĘKUJEMY!

Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego