Czesława Rudnik
E-mail: redakcja@zwrot.cz
WIERZNIOWICE / Wiele opowiadań gawędziarzy z Wierzniowic i okolicy znalazło się w nowej książce Karola Daniela Kadłubca „Od Cieszyna do Bogumina”, toteż tam do Domu PZKO zaproszono jej autora. Spotkanie z językoznawcą, etnografem i folklorystą odbyło się we wtorek 17 grudnia. Kilka dni wcześniej (12 grudnia) promocja publikacji miała miejsce w Bibliotece Regionalnej w Karwinie-Mizerowie.
Spotkanie w Wierzniowicach zorganizowane zostało jako impreza obwodowa Miejscowych Kół Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego obwodu bogumińskiego. Nieczęsto goszczą tam pezetkaowcy profesora, wierzniowiczanie przypomnieli, że był u nich przed 41 laty, w Skrzeczoniu, jak zanotowali tamtejsi kronikarze, był w grudniu 1979 roku. Toteż na spotkanie z folklorystą przyjechały także osoby z okolicznych miejscowości, ze Skrzeczonia czy Lutyni Dolnej, nawet Orłowej.
Wszyscy z chęcią nabywali książkę Daniela Kadłubca, znajdowali w niej bowiem opowieści o stronach rodzinnych, a gawędziarzy często znali osobiście lub nawet byli to ich przodkowie, krewni. Tak było na przykład w przypadku prezesa wierzniowickiego Koła PZKO Marcela Balcarka, Daniel Kadłubiec spisał opowiadania jego dziadków i pradziadków.
Gościa przywitała Otylia Toboła. Wyjaśniła, że książka „Od Cieszyna do Bogumina. Od Těšína k Bohumínu” ma dwujęzyczny tytuł, ponieważ opatrzona została komentarzami w języku polskim i języku czeskim. Zamieszczone w niej opowieści zapisane zostały w gwarze w polskiej transkrypcji.
Daniel Kadłubiec wspominał na początku swoje strony rodzinne, Karpętną, opowiedział, jak zainteresował się opowieściami gwarowymi, zaczął odwiedzać gawędziarzy, nagrywać to, co mówili. Podkreślił, że był to wtedy zupełnie inny świat, ludzie na wsi żyli jak jedna wielka rodzina.
Miejscowości zaolziańskie na północ od Cieszyna zaczął penetrować w 1963 roku. – Nie ma ani jednej miejscowości między Cieszynem a Boguminem, Kopytowem, Pudłowem, do której bym nie zawitał i gdzie bym nie nagrywał opowiadania. Tych gawędziarzy, fantastycznych, było 137 – wyjaśnił. Pamięta ciągle, jak wyglądali i jak zachowywali się podczas nagrań.
W samych Wierzniowicach zanotował 102 opowiadania. W książce „Od Cieszyna do Bogumina” znalazło się 580 opowiadań, ale autor musiał dokonać wyboru, bowiem w sumie ma tych opowiadań kilka razy więcej. Publikacja jest dokumentem, ponieważ nikt z narratorów już nie żyje. Zamieścił w niej najbardziej typowe, najbardziej unikatowe opowiadania.
– Doskonałość dolańskiego materiału polega na tym, że między tymi opowiadanami są różne gatunki – stwierdził. Wymienił przykłady np. podań wierzeniowych, legend, podań historycznych, w których są wątki fabularne i realistyczne, opowiadań nowelistycznych. Zwrócił uwagę na specyficzny wymiar opowiadań, które znane są w całej Europie.
– Słowo to jest tylko część sztuki opowiadania – wyjaśnił profesor, mówiąc o modulacji głosu, mimice i gestach gawędziarzy. Trochę przybliżyć ten temat może dołączona do książki płyta, gdzie chociaż słychać, w jaki sposób niektórzy opowiadali. – To byli ludzie, którzy mieli naprawdę talent, mieli opanowaną gwarę, ale mieli też wizję, fantazję. Potrafili ten świat wymodelować.
– Od Cieszyna do Bogumina to był unikatowy teren ludzi, którzy mieli nieprawdopodobną wyobraźnię, pamięć i zdolności. A było to dlatego, że się wtedy opowiadało – podsumował, dodając, że jeżeli dziś chcemy światu pokazać, kim jesteśmy, to tym, co o nas mówi, jest gwara i tradycja. By zachować tę spuściznę kulturową, szkoły powinny mieć lekcje regionalizmu. – Jeżeli nastąpi wyrwa międzygeneracyjna, to odnowić kultury prawdopodobnie się nie da – zakończył Daniel Kadłubiec.
CR
Tagi: Karol Daniel Kadłubiec, Od Cieszyna do Bogumina, opowiadania gwarowe, promocja