indi
E-mail: indi@zwrot.cz
Bardzo ciekawego wykładu wysłuchać można było 30 października w Muzeum Śląska Cieszyńskiego w ramach „Spotkań Szersznikowskich”. Tym razem wykład zatytułowany „’Na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki…’ czyli o umieraniu, śmierci i truchle w kulturze” prowadził Grzegorz Studnicki.
Śmierć na przestrzeni dziejów
Prelegent, z wykształcenia etnolog przeanalizował podejście do śmierci i zwłok, a także symboliki śmierci występujących w różnych kulturach oraz okresach dziejowych. Omówił podejście do śmierci w kulturach określanych mianem kultury tradycyjnej, ale także współczesnej w tym w obrębie kultury popularnej, gdzie w podejściu do zwłok obok wymiaru sakralnego obecne jest też ich uprzedmiotowienie.
Zauważył na przykład, że ogień i jego symbolika towarzyszyły śmierci i umieraniu od najdawniejszych czasów. Zwrócił uwagę na fakt, iż niegdyś cmentarze zlokalizowane były przy kościołach.
Przełom w tej kwestii w naszej części Europy nastąpił w 1784 roku, kiedy to dekret Józefa II nakazał odchodzić od grzebania przy kościołach. Ale np. znany nam cmentarz przy kościele św. Jerzego w Cieszynie istniał do roku 1901.
Różne było też na przestrzeni dziejów podejście do śmierci jako takiej i do umierania. W średniowieczu zaczęły pojawiać się utwory mówiące, jak godnie umierać. Prelegent zwrócił uwagę, iż do XX wieku narodziny, jak i umieranie miały charakter publiczny. Stosunek do śmierci się zmienił. Dla dawnych pokoleń śmierć była powszechnie obecna.
Niejasna granica życia i śmierci
W dodatku wraz z rozwojem medycyny pojawiła się wątpliwość, co do tego kiedy następuje śmierć. Pierwsze definicje śmierci mówiły o ustaniu pracy serca i oddychania. W 1968 roku pojawiła się definicja śmierci związana z ustaniem pracy mózgu.
– Granice bycia żywym, a zmarłym bardzo się przesuwają – stwierdził Studnicki, podkreślając, że medykalizacja dokonała przewrotu w tradycyjnym rozumieniu śmierci.
– W przypadkach, gdy ma być podjęta decyzja o zaprzestaniu podtrzymywania życia lub skróceniu cierpienia osoby konającej, jej podjęcie jest połączone z szeregiem procedur, kwestiami prawnymi. Umieranie przestaje mieć wówczas tylko wymiar biologiczny – zauważył.
Śmierć w różnych kulturach
Prelegent przeanalizował też kulturowe podejście do śmierci na przestrzeni dziejów. Pokazywał zdjęcia post mortem znajdujące się w muzealnych zbiorach m.in. np. Pawła Stalmacha z rodzina i zmarłą córką. Dziś mogą szokować, wówczas były normą.
– Fotografowanie zmarłych w trumnie było powszechne jeszcze w latach 50.-60. XX wieku. Sam mam w rodzinnym albumie zdjęcie trzymiesięcznego dziecka, które zmarło na zapalenie płuc i zostało sfotografowane złożone w białej trumience – stwierdził Studnicki.
Mówił też o praktykach towarzyszących śmierci w kulturze ludowej, cytując takie autorytety w dziedzinie etnografii jak Bystroń, który np. pisał o tym, że ludzie mieli często kupione za życia trumny, w których trzymać miano zboże, mieli też przygotowane ubranie do trumny.
Był też szereg zwyczajów związanych z umieraniem i pogrzebem. Przykładowo wynosząc z domu zmarłego, należało 3 razy uderzyć w próg. – Miałem okazję uczestniczyć w sytuacji, kiedy osoba umarła w domu. Zostały wezwane odpowiednie służby i oni wynosząc zmarłego, uderzyli 3 razy w próg kamienicy – uzupełniał wiedzę etnograficzną z książek przykładami z życia.
Prelegent nie ograniczył się do omówienia śmierci w naszej kulturze. Podał też przykłady z odległych kręgów kulturowych. – Są rejony świata, gdzie żyje się ze zmarłymi latami, jak ma to miejsce w regionie Toraja w Indonezji. Rozmawia się z nimi, przynosi jedzenie, a co jakiś czas wyciąga się zwłoki na widok publiczny. Oni są po prostu obok żywych. Dla nas szokujące, ale z materiałów etnograficznych, jak przekazów medialnych wynika, że takie praktyki funkcjonują.
To był tylko jeden z przykładów. Innym było to, że przedstawiciele zaratusztrianizmu w Iranie i Indiach pozostawiali zwłoki w tzw. tower of silence po to, by je zjadły ptaki, co też miało swoją symbolikę.
Uprzedmiotowienie zmarłego
Śmierć pojawia się też w obecnej kulturze, także popularnej. Studnicki mówił o różnych formach uprzedmiotowienia nieboszczyka . Wspomniał o wystawie „Body Worlds” Gunthera von Hagens, która niejednego szokuje. Ale okazuje się, że nie jest czymś całkiem nowym.
Grafiki z XVI w pokazują tak samo ciała z odsłoniętymi mięśniami, ścięgnami czy narządami wewnętrznymi w różnych pozach – stojące, siedzące, opierające się o ścianę itp. Albo obrazy ilustrujące sekcje zwłok, na których grafik ujął wszystkie szczegóły otwartego ciała.
A w 1766 roku we Francji obok przykładów anatomii zwierząt pokazano jeźdźca na koniu bez skóry czy spreparowane „tańczące” noworodki. Tak więc czy to w muzeum w XVIII, czy na współczesnej wystawie, trup staje się eksponatem do oglądania.
Ale uprzedmiotowienie martwego ciała to nie tylko szokujące wystawy. Może być znacznie gorzej – może być ono znieważane, okaleczane. Czasem służy celom politycznym. Przykłady mamy w różnych kulturach, na różnych szerokościach geograficznych.
Mogą być nimi specjalnie preparowane i zmniejszane głowy wrogów w południowoamerykańskich plemionach. Spotykaną praktyką jest publiczne prezentowanie zwłok osób uznanych z jakiś powodów za ważne – np. Lenina.
Nie da się jednak ukryć, że śmierć zawsze w jakiś sposób ludzi fascynowała. I to zainteresowanie śmiercią czy fascynację ciałem wykorzystuje kultura popularna. Na przykład w Internecie są kanały, na których ludzie mogą oglądać śmierć w wypadkach samochodowych. Fascynacje wymiarem śmierci są tez filmy z gatunku gore.
(indi)
Tagi: Muzeum Śląska Cieszyńskiego