CIESZYN / CZESKI CIESZYN / W tradycji ludowej gdy kończył się karnawał symbolicznie grzebano basy. Bo od Środy Popielcowej instrumenty towarzyszące zabawie miały zamilknąć na czas postu.

Tradycję prawie 30 lat temu reaktywował ś.p. Kazo Urbaś z cieszyńskiej kapeli „Torka” wraz z prowadzącą wówczas restaurację „Targowa” na cieszyńskim Starym Targu Aliną Bańczyk. I choć Kaza nie ma już wśród nas, to jego obecność odczuli ci, którzy  we wtorkowy wieczór 13 lutego przyszli do KASS Strzelnica na tradycyjny Pogrzeb Basów. Wspominano go bowiem na każdym kroku.

Wpierw podczas mszy w jego intencji, jaką odprawiono w Kościele pw. św. Marii Magdaleny w Cieszynie. Później, już w sali KASS „Strzelnica” na scenie wspólnie zagrali jego przyjaciele. Pamięć Kaza przywoływano także w trakcie programu, w którym występowały kolejne kapele zapowiadane przez prof. Daniela Kadłubca oraz Łucję Dusek-Francuz.

Do północy trwała huczna zabawa. W tańcu wirowały góralskie modrzince i szumne cieszyńskie fortuchy przeplatane współczesnymi balowymi sukniami. Wszystkich zaś łączyła atmosfera dobiegającego końca karnawału. Zmęczeni tańcem posilali się w bufecie, gdzie organizatorzy „Pogrzebu” – KASS „Strzelnica” i COK „Dom Narodowy” zapewnili wyśmienitą strawę.

A gdy wybiła północ kondukt pogrzebowy z niesionym na marach basem ruszył do ogrodu przy strzelnicy. Kuba z Zespołu Pieśni i Tańca Ziemi Cieszyńskiej, który wcielił się w postać odprawiającego symboliczny pogrzeb księdza przy każdym przystanku konduktu, a było ich kilka, wygłaszał stosowne mowy. Zawodzenie płaczek i blask płonących pochodni dodawały całemu spektaklowi niezwykłego klimatu.

A po wszystkim większość gości wróciła do „Strzelnicy”, by już we względnej ciszy zjeść postny żur. Choć zabawa miała ustać tuż po północy niektórzy wracali zeń o czwartej nad ranem. Trudno bowiem było się rozstać ze sobą muzykom i gościom, a wspominaniu Kaza nie było końca.

– Fajnie było w tym roku. Porównując różne miejsca, różne klimaty było bardzo fajnie. Ludzie byli wyjątkowi, bardzo fajnie się wklimacili. Jeśli chodzi o przedstawienie też wyszło super. Może trochę za dużo chodzenia – podsumowuje imprezę Maciek Urbaś, syn legendarnego Kaza.

Nie ukrywa też, że ma do imprezy bardzo osobisty stosunek emocjonalny. Zwłaszcza, że tegoroczny Pogrzeb Basów to pierwszy rok, kiedy jego ojciec, z którym od dziecka chodził na muzykowanie, gra z janiołami w niebie. – Ta impreza to było fajne wspomnienie. Już się przez ten rok przyzwyczaiłem, że go nie ma, chociaż na Zamku cały czas widuję jego twarz na murze. Jako dzieciak zawsze z nim chodziłem. W szkole średniej, kiedy nie bardzo mogłem, jednak chodziłem na pogrzeby basów. Dziś przeżyłem taki powrót do tego – wyznał z sentymentem Maciek Urbaś.

(indi)

Tagi: ,

Komentarze



CZYTAJ RÓWNIEŻ



REKLAMA Reklama

REKLAMA
Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego