Czesława Rudnik
E-mail: redakcja@zwrot.cz
Wczoraj w Konsulacie Generalnym RP w Ostrawie pożegnała się z Zaolziem ambasador RP w Pradze Grażyna Bernatowicz. Przytaczamy wywiad, którego ambasador udzieliła naszemu miesięcznikowi w 2013 roku, kiedy obejmowała stanowisko.
Podczas pani nominacji minister Radosław Sikorski powiedział, że Czechy to kraj zaprzyjaźniony, z którym jednak są sprawy do załatwienia. Które z tych spraw uważa pani za najważniejsze?
Nie ma wielu takich spraw, gdzie byłyby kontrowersje między nami, są tylko sprawy do załatwienia. Takie jak np. infrastruktura po obu stronach granicy. To nie jest tak, że tylko Polska odczuwa niedostatki tej infrastruktury, bo również po czeskiej stronie nie wszystko jest idealne. Musimy zrobić wszystko, co możliwe, żeby mieć połączenie drogowe między Polską a Czechami trochę lepsze, niż do tej pory. Jest też kwestia infrastruktury kolejowej, bo to bardzo dogodny środek transportu, ale musi być na odpowiednim poziomie. W miarę szybko chcielibyśmy załatwić z Czechami sprawę rozbudowy interkonektora gazowego, który otworzyli panowie premierzy Donald Tusk i Petr Nečas. A chodziłoby o to, żeby zwiększyć jego przepustowość i żeby to był interkonektor, gdzie przepływa gaz w obie strony.
Jest kwestia współpracy polsko-czeskiej na forach wielu organizacji, ale nie są to problemy czy kontrowersje, których nie jesteśmy w stanie załatwić, tylko sprawy, które w duchu przyjaźni i życzliwej współpracy powinniśmy razem rozwiązywać. Jedną z nich jest również sprawa znacjonalizowanych majątków polskich na Zaolziu. Wiem, że państwo rozmawialiście z premierem Nečasem w 2011 roku. Ja do tej sprawy wrócę wtedy, kiedy będę miała rozmówców po stronie czeskiej. Rozmawiamy też o zwrocie długu terytorialnego czeskiego, który istnieje. Ale to nie są problemy kontrowersyjne, lecz kwestie, które trzeba załatwiać; trzeba o nich mówić i starać się je rozwiązać.
Polacy żywią wielką sympatię do Czechów, Czesi jednak nie odwzajemniają tego uczucia. Co można zrobić, by zmienić negatywne nastawienie Czechów do Polski i Polaków?
Odkąd jestem w Pradze, nie spotkałam się z żadną nieżyczliwością, wręcz przeciwnie. Bardzo miło mi się rozmawia we wszystkich urzędach, jak również z ludźmi, którzy nie są ani politykami, ani wysokimi urzędnikami. Tak więc ja tego nie mogę potwierdzić. A te wszystkie rankingi sympatii mogą się zmieniać. Faktem jest, że pierwsze miejsce dla narodu czeskiego w sercach Polaków utrzymuje się już od dwóch, trzech lat, a więc jest to jakaś tendencja stała. No i rozumiem, że będziemy robić wszystko, żeby Czesi polubili Polaków. Polubią wtedy, jak ich lepiej poznają. Poznają lepiej wtedy, jak będą jeździć do Polski. Będą jeździć, jak się poprawi infrastruktura i możliwość dojazdu z jednej i drugiej strony granicy. Kiedy będziemy się lepiej znali, będzie nam się jeszcze lepiej układać, a układa nam się bardzo dobrze.
W czym może być Polska dla Czech wzorem?
Wiele nas różni. Czesi bardzo pragmatycznie podchodzą do wielu zagadnień, Polacy mają więcej fantazji w rozwiązywaniu swoich problemów. Natomiast niewątpliwie to, co dzisiaj o Polsce mówi się najczęściej, to jest wykorzystanie funduszów strukturalnych Unii Europejskiej, umiejętność projektowania, umiejętność przedstawiania tych projektów w Brukseli i pozyskiwania na nie funduszów europejskich. Warszawa jest w czołówce stolic europejskich, które umiejętnie wykorzystywały do tej pory fundusze europejskie i to może być wzorem dla innych krajów, które weszły do Unii w tym samym okresie co Polska. Jesteśmy ciągle lepsi, jeśli chodzi o wyniki gospodarcze z każdego roku, co nie oznacza, że tak jest pod względem wyników makroekonomicznych, bo tutaj Czesi są w lepszej sytuacji niż my. Natomiast Polska nigdy nie znalazła się pod kreską i zawsze miała wzrost gospodarczy, nawet jeśli niewielki.
W jaki sposób my, Polacy na Zaolziu, możemy pani zdaniem wpłynąć na zmianę wizerunku Polski?
Wydaje mi się, że to, co jest w tej chwili najważniejsze, bo państwo macie tutaj bardzo dobrą markę na Zaolziu i Polak to na pewno nie brzmi źle, to żebyście wchodzili do różnych zarówno organizacji społeczno-politycznych jak i do władz lokalnych, a jeśli by się udało, do władz centralnych. Jeśli w rządzie pojawia się Polak Zaolziak na stanowisku ministra, to dla nas to jest powód do dumy. Jest to też wielka radość dla kraju, bo każdy Polak, który zajmuje stanowisko, nawet nie bardzo wysokie, ale publiczne, to jak perła w koronie naszej Polskiej Rzeczypospolitej.
A jak my, Zaolziacy, mamy promować się w Polsce, by o nas pamiętano i akceptowano nas w Ojczyźnie jako Polaków?
Dla mnie Polacy, którzy mieszkają na Zaolziu, to jest grupa dobrze zorganizowanych ludzi, którzy mają bardzo dużo świetnych od lat organizacji, są mało ze sobą skłóceni. Macie państwo duże tradycje współdziałania. I dla Warszawy nie jesteście żadnym „problemem”. Nie wnosicie problemów, a wnosicie nawet pewną dumę, że ciągle czujecie się potomkami Polaków. Jesteście łatwą grupą w kooperacji między krajem a pograniczem i myślę, że tak z pomocą polskich władz będzie dalej.
Ważna jest dla nas współpraca w ramach regionu, lecz Czesi zarzucają nam, że nasze projekty transgraniczne, np. w Euroregionie Śląsk Cieszyński, są polsko-polskie, nie czesko-polskie. Co pani o tym sądzi?
Zakładam, że ktoś przygląda się tym projektom wnikliwie i że one są konstruowane dla dobra obu stron pogranicza, a nie tylko tak, żeby było to z korzyścią dla polskiego pogranicza. Wiem, że są też do dyspozycji pieniądze, które posiada Forum Polsko-Czeskie. Powstanie tego Forum jest swoistym dowodem wagi, jaką Ministerstwo Spraw Zagranicznych po obu stronach granicy przykłada do współpracy. W ramach tych projektów jest sto tysięcy euro, można zgłaszać się do konkursu. Tak więc nie sądzę, żeby ta opinia była słuszna, bo rozumiem, że to jest procedura konkursowa, która wyłania projekty korzystne dla obu stron.
Każdy kraj ma swoją historię i każdy swoją historię postrzega swoimi oczami. Ważne jest to, żebyśmy tę historię znali, po obu stronach. Stąd też taką dużą wagę przykłada się do oświaty, by młodzi ludzie więcej wiedzieli zarówno o historii regionu, w którym żyją, jak i kraju, z którego pochodzą ich przodkowie, oraz kraju, w którym żyją. Prawidłowe relacje polegają też na tym, żebyście państwo dobrze czuli się w Republice Czeskiej.
(„Zwrot”, rok 2013, nr 11)
Tagi: ambasador RP w Pradze Grażyna Bernatowicz, Wydziobane