Halina Szczotka
E-mail: halina.szczotka@zwrot.cz
O bezbronności aktorów, o marzeniach i o zwykłym ludzkim życiu mówi Bogusław Słupczyński, którego „Gąska” Nikołaja Kolady miała w zeszłym tygodniu premierę na Scenie Polskiej Teatru Cieszyńskiego w Czeskim Cieszynie.
Sztuka Kolady opowiada o aktorach teatru w prowincjonalnym rosyjskim miasteczku. Nagle przyjeżdża tytułowa „Gąska” i – jak u Czechowa – rozbija wszystko. Kto tak naprawdę jest tam bohaterem, bo chyba nie ta młoda aktoreczka?
– Myślę, że bohaterem są ludzie w konkretnej sytuacji – środowisko aktorskie, teatralne. To, którego życia jakby normalnie się nie docieka, nie analizuje, nie zastanawia nad nim. A ono po prostu bywa ciężkie, momentami bardzo dramatyczne… I nawet napisałem do programu przedstawienia taki tekst pt. „Aktorzy są bezbronni…” Bo ich się uważa za herosów, jak wychodzą na scenę, ale w życiu są to często ludzie o szczególnym rodzaju wrażliwości, walczący ze swoją słabością, którzy mają problem z rzeczywistością, a do tego mają takie trochę rozdwojenie jaźni. Z jednej strony usiłują żyć jak normalni ludzie, a z drugiej są artystami. Ten rodzaj rozdwojenia bywa dla nich powodem do wielu frustracji. Oni często nie żyją „normalnie”.
A tu jeszcze dochodzi ten „syndrom małego miasta”. A Pan coś wie akurat na ten temat…
– Coś na temat małych miast wiem. Dowiedziałem się kilka dni temu jaki mam pseudonim. W Teatrze Cieszyńskim mają taki zwyczaj nazywania osób pseudonimami. Ja jestem „Bogusławski”. Koledzy aktorzy tak sobie ze mnie zażartowali.
Ojciec narodowej sceny? To zaszczytne!
– Nie, nie, to żadna zbieżność (śmiech). Może poza ambicjami (śmiech). Jest co prawda taka sztuka „Szalbierz” (węgierskiego pisarza i dramaturga György’a Spiró), nagrana w Teatrze Telewizji w 1991 roku. I Tadeusz Łomnicki gra tam postać Wojciecha Bogusławskiego, tego ojca sceny narodowej, wielkiego aktora, gwiazdę, ale w rzeczywistości szalbierza, który przyjeżdża na prowincję, żeby zarobić pieniądze i uciec, a jednocześnie, burzy ogólnie przyjęte w tej miejscowości stosunki. To postać ze sztuki. Ja jestem tylko Słupczyński i nie uciekam (śmiech).
Szalbierz Bogusław Słupczyński…
– Chciałby Pan, ale nic z tego… Już mnie zostawmy! Kolada, który sam pracuje w Jekaterynburgu – a to duże miasto, nawet bardzo duże jak na warunki rosyjskie – ma jednak świadomość, że na tak zwanej prowincji te relacje w świecie sztuki wyglądają tak, że z jednej strony są to marzenia o karierze, o wielkim świecie, a z drugiej jest ta potworna prowincjonalna rzeczywistość.
I ta porcelana, i te kryształy, które trzeba mieć, tak jak wszyscy sąsiedzi wokół.
– I ta bułgarska meblościanka. Plus mieszkanie w komunałce. I nagle się okazuje, że wielkie marzenia o sztuce padają. A w Rosji rzeczywiście nawet ci najbardziej prowincjonalni aktorzy są przygotowani do pojawiania się na wielkiej scenie. Naprawdę. Są dobrze wykształceni i to tak jak Ałła mówi: ja skończyłam szkołę teatralną, moi koledzy grają w filmach i tak dalej, to mówi prawdę. To jest straszny dramat i powód wielu frustracji. I ci dobrze wykształceni aktorzy zjawili się na tak zwanej głuchej prowincji, jak to nazywa Kolada – w Dechowsku, w tym mieście „zabitym dechami” i nagle stają twarzą w twarz z prowincją, z tym wyalienowaniem. Żyją nieustannie w czterech ścianach tatralnych. Wielkiego świata nie ma. Nie ma dopływu powietrza z zewnątrz…
A jak już dopływ się znajduje, to wszystko niszczy.
– Niekoniecznie. Oni się stykają z czymś, co nie przystaje do tego, do czego przygotowywali się wiele lat, o czym marzyli. Przecież aktorzy w Dechowsku marzą o wstrząśnięciu widzem i Teatrem (przez duże „T”). My też w Cieszynie mamy takie marzenia.
A macie emerytów, którzy wykupują abonament.
– Tak, także emerytów z abonamentem, publiczność może nie zawsze bardzo wyrobioną i poszukującą, „znającą się”, ale jednak z szacunkiem przybywającą do teatru i oczekującą wrażeń artystycznych i przeżyć. Trzeba pamiętać, że ta publiczność przychodzi do „swojego” teatru. To poczucie jest bezcenne.
I to Wam, aktorom, wystarcza?
– Najczęściej tak, bo jest szczere. To co mówi bohaterka Ałła, że jest radną, w mieście ją „znają, szanują”, bo robi coś dla ludzi. Ona się usiłuje wpisać w ten świat. Ten świat prowincjonalny. I nagle się okazuje, że to wszystko, to czasami sztuczna konstrukcja, że człowiek usiłuje sobie coś stworzyć, ma jakieś wyobrażenia o tym, że jest w centrum świata. A tu nagle, przez jakiś przypadek, błąd, życiową słabość, wydaje się, że wszystko to jest nic niewarte. Rodzi się frustracja, poczucie przegranej. Walczą z tym i być może wygrywają. Zresztą w czasie prób rozmawialiśmy z aktorami o zawartych w sztuce treściach i oni się w pewnych momentach śmiali. Nie wiedziałem z czego się śmieją. A śmiali się z tekstu, z tego, co im przypominało ich życie, o czym dokładnie pisze Kolada. Oni to bardzo dobrze rozumieją.
A czy widzowie, szczególnie ci, którzy nie mają na codzień styczności ze „środowiskiem” też to zrozumieją?
– Dyrektor Suszka właśnie o tym mówił po zakończeniu spektaklu, że publiczność słuchała tekstu padającego ze sceny. Czyli okazuje się, że jest to historia uniwersalna. Że środowisko teatru jest tylko pretekstem, bo każdy może to sobie przełożyć na swe własne doświadczenie. I po prostu tego słuchali. Bo okazuje się, że ludzie czasami mają… podobne problemy. Bo przecież nie tylko o środowisko aktorskie tu chodzi. Ta opowieść o ludziach w teatrze jest tylko pretekstem do opowieści o nas wszystkich, po prostu w „Gąsce” może się przejrzeć wielu z nas. I nie przesadzajmy – aktorzy nie są pępkiem świata.
(rozm. jot)
__
Bogusław Słupczyński (1965) – aktor, reżyser, absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. A. Zelwerowicza w Warszawie. Organizator jednego z pierwszych prywatnych Studiów Aktorskich w Polsce – Studio Aktorskie AS w Warszawie (1990-92). W 1999 roku założył w Cieszynie Cieszyńskie Studio Teatralne, Teatr CST (istniejące do 2016 roku), gdzie wyreżyserował m.in. „Wschodzenie” (2001), „Drogę Żywiecką” (2004), „Kavkazkij Priviet” (2006), „Bolko Kantora” cz. I i II (2008) i „Szlemiela” (2013). „Gąska” Kolady jest jego debiutem reżyserskim na Scenie Polskiej Teatru Cieszyńskiego w Czeskim Cieszynie
Tagi: Bogusław Słupczyński, Nikołaj Kolada, Scena Polska Teatru Cieszyńskiego w Czeskim Cieszynie, Těšínské divadlo, „Gąska”