Czesława Rudnik
E-mail: redakcja@zwrot.cz
We wtorek, dnia 20.10.1953, pociąg osobowy w kierunku Jabłonkowa o godz. 16,05 został wpuszczony na tor 5, podczas kiedy na torze 4 stał pociąg towarowy. W inne dni, jeśli zaistnieje podobna sytuacja, rozpina się pociąg towarowy, żeby umożliwić pasażerom dostęp do pociągu i z pociągu osobowego. We wspomnianym dniu jednak dyżurny ruchu nie postarał się o zabezpieczenie dostępu do pociągu.
Kobiety z małymi dziećmi na rękach, kobiety ciężarne, dzieci i dorośli – popychając się wzajemnie, ludzie z walizami i wózkami dziecięcymi, nawet pasażer ze stołem kuchennym, który chciał nadać na bagaż, wszyscy wśród krzyku i przekleństw czołgali się pod wagonami pociągu towarowego lub skakali ze zderzaka na zderzak, byle dostać się z pociągu względnie do pociągu. Ostatnim akrobatą był sam dyżurny ruchu, który po ukończeniu, na szczęście zdaje się bez wypadku, całej wędrówki pasażerów pod i przez wagony z całą elegancją odbył skoki przez zderzaki, by dać sygnał do odjazdu pociągu. Rozumiemy trudną sytuację na dworcu w Trzyńcu, ale tego rodzaju wypadki nie mogą mieć w przyszłości absolutnie miejsca.
(Niedbalstwo czy karygodna lekkomyślność. „Głos Ludu” nr 128, 27.10.1953)
Tagi: Dworzec w Trzyńcu, Wydziobane