Beata Tyrna
E-mail: indi@zwrot.cz
REGION / Przyroda o tej porze roku cieszy nasze oczy wspaniałą zielenią. Nasi przodkowie doskonale jednak wiedzieli, że otaczające nas rośliny cieszyć mogą nie tylko oczy, ale przede wszystkim podniebienie. O tym, co spośród mijanych na co dzień w okolicy roślin można zrobić smacznego i zdrowego, rozmawiamy z Janem Michalikiem z Piosku – absolwentem studiów leśniczych w Granicach na Morawie i ekologii i ochrony środowiska w Ołomuńcu.
Znasz się na ziołach i dzikich roślinach jak mało kto. Podpowiedz zatem naszym czytelnikom, na zbieranie czego teraz jest sezon.
Aktualnie jest najlepsza pora do zbierania czarnego bzu. Tutaj, w regionie jabłonkowskim, kwitnie nieco dłużej.
Mówimy o zbieraniu kwiatów czarnego bzu?
Tak, kwiatów. Ale później będą owoce, które też warto zbierać.
Jak zatem wykorzystać proponowane przez Ciebie kwiaty czarnego bzu?
Można na przykład je smażyć na styl naleśników, czyli, jak mówi się u nas, amoletów…
Chodzi o wspominany w cieszyńskich legendach przysmak Franciszka Józefa podawany jako specjał w „Cafe Muzeum”…
Tak. Natomiast kwiaty czarnego bzu nadają się też do wielu innych rzeczy. Można z nich zrobić pyszny napój gazowany.
Napój gazowany z kwiatów czarnego bzu? Jak?
Bardzo prosto. Zbieramy kwiaty, dajemy je do pojemnika, dodajemy miód lub cukier, pokrojoną cytrynę. Mieszamy to w wodzie, najlepiej źródlanej. I zostawiamy na tydzień, by sfermentowało. Później schładzamy w lodówce. Robi się nam taki lekko gazowany, fermentowany, orzeźwiający napój. Pięknie pachnie. Można go sobie popijać przy pracy. Kiedyś pijano go przy sianokosach. Jest to bardzo tradycyjny przepis, zwłaszcza na terenach niemieckich, ale u nas, w naszym regionie też jest bardzo popularny wśród zielarzy.
A ten miód lub cukier, by się rozpuściły, musimy rozmieszać w ciepłej wodzie?
Rozmieszać w odrobinie ciepłej wody tak, a później zmieszać to z zimną, źródlaną wodą.
A do jakiego naczynia? Bo jak to ma fermentować, to chyba musi być odpowiednie naczynie, żebyśmy miast orzeźwiającego napoju nie mieli kataklizmu wybuchu…
Mogą przykładowo takie popularne obecnie pięciolitrowe pojemniki na napoje z kranikiem.
Oczywiście szklane?
Tak, szklany słój. Może być też tradycyjny dymion na wino. A może być po prostu zwykły, wielki słój.
No ale dymion na wino ma tą specjalną rurkę, przez którą w procesie fermentacji uchodzą gazy. A jak będzie to zwykły słój?
To przykrywa się go tylko zwykłą gazą, by nie nawpadały doń muszki.
No to powiedz na koniec, czy jest to trudne, czy zawsze się udaje? Bo ja kiedyś próbowałam przykładowo sama zrobić kwas chlebowy, i mi się nie udało…
Uda się, to będzie pyszny napój. Nie uda się, to zrobi się ocet… A więc nie ma się co bać niepowodzenia. Bo jak wyjdzie to, co powinno, to świetnie, a jak coś zepsujemy, to i tak będziemy mieli z tego pożytek, bo będziemy mieli ocet.
Napój powinien być gotowy po dziesięciu dniach. Po tym czasie należy go dać do lodówki. W każdym kolejnym dniu będzie miał troszkę inny smak. No i w miarę jak fermentuje, jest coraz mocniejszy. Natomiast ten napój jest tak smaczny, że raczej nie utrzyma się długo w lodówce…
(indi)
Tagi: czarny bez, Jan Michalik