indi
E-mail: indi@zwrot.cz
Na przełomie sierpnia i września (Od 31 sierpnia do 5 września) turyści z Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Sportowego „Beskid Śląski” wzięli udział w tygodniowej wycieczce w Karkonosze i Góry Izerskie. Dopisała pogoda, a uczestnicy bardzo chwalili sobie zarówno warunki na szlakach i zakwaterowanie, jak i samą organizację tygodniowej wyprawy. Kierownikami wyjazdu byli Halina i Piotr Twardzikowie.
Na Ślężę przez Przełęcz Tąpadła
Pierwszego dnia turyści zdobyli górę Ślężę (717 m). Mała grupka zwiedziła trasę archeologiczną i skansen, a wszyscy spotkali się na Przełęczy Tąpadła.
Jak zwykle, dzień został podsumowany wierszykiem Janki Jasińskiej:
Autokar szosę chrupie, Beskidziocy są znów w kupie.
Grupa w Polskę się pakuje, góra Ślęża oczekuje.
Wspinając się dwie godziny, kościół chętnie odwiedzimy.
U stóp widokowej wieży ładna ziemi połać leży.















Na Szrenicę i Śnieżne Kotły
Drugiego dnia przy sprzyjającej pogodzie grupa wyruszyła na karkonoską grań: Szrenica (1361 m), Śnieżne Kotły (1497 m), Hala Szrenicka, Vosecká Bouda, Labská Bouda, Schronisko pod Łabskim Szczytem. Część osób dotarła pieszo, część skorzystała z kolejki linowej.
Jak zwykle, dzień został podsumowany wierszykiem Janki Jasińskiej:
Królestwo kamieni wokoło rozsiane,
przyrodą przed laty mistrzowsko składane.
Tyłki można wywieźć i ruszyć szczytami,
gdzie ziemia pokryta kosodrzewinami.


















Świeradów, Stóg i Smrek
Trzeciego dnia, przy zapowiadanym deszczu, uczestnicy odwiedzili uzdrowisko Świeradów-Zdrój i wyjechali gondolą na Stóg Izerski (1108 m) oraz na Smrek (1124 m) – najwyższy szczyt Gór Izerskich po czeskiej stronie.
Był to też ten dzień wyprawy, w którym turyści ze wszystkich trzech grupek, na jakie byli podzieleni podczas wyjazdu, szli wspólnie tą samą trasą.
Wierszyk Janki Jasińskiej:
Królestwo kamieni wokoło rozsiane, przyrodą przed laty mistrzowsko składane.
Tyłki można wywieźć i ruszyć szczytami, gdzie ziemia pokryta kosodrzewinami.













Wysoka Kopa i Wysoki Kamień
Czwartego dnia część grupy zdobyła najwyższy szczyt Gór Izerskich – Wysoką Kopę (1127 m).
Druga część dotarła na Wysoki Kamień (1058 m), odwiedzając po drodze nieczynny kamieniołom kwarcu „Stanisław”. Następnie wszyscy zeszli do Szklarskiej Poręby.
Wierszyk Janki Jasińskiej:
Kolejki nie zbudowali – autokar w górę „wali“.
Potem nogi startujemy, kopiec duży zdobędziemy.
Panoramy znów wspaniałe w sercach mamy zapisane.















Chojnik, Hauptmann i Czarny Kocioł
Piątego dnia grupa A wyruszyła na grań Karkonoszy w rejonie Czarnego Kotła, docierając do Petrovej Boudy (ok. 1300 m).
Reszta turystów zwiedziła zamek Chojnik (612 m) oraz muzeum Gerharda Hauptmanna w Jagniątkowie.
Mała grupka pozostała w Szklarskiej Porębie, wybierając spacer wzdłuż Szklarki i wizytę w skansenie Stara Chata Walońska.
A wieczorem wszyscy miło i wspólnie spędzili czas przy ognisku.
Wierszyk Janki Jasińskiej:
Piąty turystyczny ranek na plecaki zerka,Izerki i Karkonosze żegna grupa wielka.
Chojnik historię przedstawił, w drogę weszły skały, piwo polskie smakowało, góry „zabrać“ dały.
Po kolacji przy ognisku będą egzaminy, Wanda sprawdzi czy zwiedzone i w głowie nosimy.























Pałac Marianny Orańskiej
W drodze powrotnej, szóstego dnia, chętni zwiedzili pałac Marianny Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim.
Wierszyk Janki Jasińskiej:
Rankiem jeleń pod oknami krzaki penetrował a bójce dwójki rogaczy Józek sekundował /z balkonu/.
Na trasie zamkowe wnętrza przewodnik pokaże, kultura dziś z turystyką wyruszyła w parze.
Do domu już powracamy, bo czeka szlak nowy, „Beskid” ma już dla nas dawno fajny plan gotowy.






Dla każdego coś fajnego
— Twardzikowie mają dobrą kondycję i pokonywanie przez kilka dni z rzędu 20-kilometrowej trasy w górach to dla nich norma. Ale od lat pracują nad tym, by przygotowywane przez nich wycieczki były nie tylko dostępne, ale i przyjemne dla wszystkich. Tak więc były, jak zwykle, przygotowane różne warianty tras. Była grupa „A”, która chodziła na trasy po 20 kilometrów, była grupa „B”, dla której były przygotowane mniej forsowne, krótsze, takie około 12-14- kilometrowe i z mniejszymi przewyższeniami do pokonania trasy. I była grupka „C” składająca się z tych, dla których i te kilkanaście kilometrów to za dużo, do której i ja, po niedawno złamanej nodze, się zaliczałam. Była nas ósemka i o nas również pomyślano — podkreśla Ola Zdražilová, jedna z uczestniczek wycieczki.
— Świetnie były także zorganizowane wszystkie sprawy związane z zakwaterowaniem, wyżywieniem, przejazdami. Ja się z nimi czuję bezpiecznie — dodaje zadowolona uczestniczka nie pierwszej już organizowanej przez PTTS „Beskid Śląski” wycieczki.



