Beata Tyrna
E-mail: indi@zwrot.cz
CIESZYN / „Klęską urodzaju” – tak Izabela Kula, dyrektor Biblioteki Miejskiej w Cieszynie żartobliwie nazwała sytuację, w której nie miała już gdzie dostawiać krzeseł dla wszystkich przybyłych na prelekcję. Co takiego przyciągnęło tylu słuchaczy? Otóż wykład Władysława Michała Żagana „Kat w dawnym Księstwie Cieszyńskim”. Prelegenta zaprosiła sekcja Przeszłość i teraźniejszość Uniwersytetu III wieku. Wykład odbył się 17 października.
Po wykładzie poprosiliśmy prelegenta o krótki wywiad na temat poruszony w wykładzie.
Jaki zasięg działalności miał cieszyński kat?
Cieszyński kat był opłacany przez Rady Miast: Cieszyna, Frysztatu, Frydka, Skoczowa, Strumienia, Bielska oraz Jabłonkowa. Głównie w tych miastach świadczył swoje usługi. Jako ciekawostkę warto dodać, że w związku z tym zdarzały się również długi. W 1712 roku na przykład Frysztat zalegał z opłatą za kata przez 43 lata, co skutkowało długiem wobec Cieszyna w wysokości 86 talarów. Strumień zalegał w tym samym czasie 16 talarów. Wiadomo również, że cieszyńscy kaci świadczyli swoje „usługi” również poza granicami Księstwa Cieszyńskiego, np. w Żywcu w Królestwie Polskim czy w Trenczynie na Węgrzech, gdzie słynęli ze swej mistrzowskiej roboty, ale jednocześnie byli uznawani za stosunkowo drogich.
Jakie trzeba było spełnić warunki, by stać się katem?
Tak naprawdę to trzeba się było „dobrze urodzić”, a może bardziej precyzyjnie być członkiem któregoś z katowskich rodów. Do rzadkości należało przyjmowanie rekrutów spoza klanu katowskiego. Katowczyk, bo tak nazywano rekruta, musiał oczywiście przejść odpowiednie szkolenie i praktykę w zawodzie. Najpierw w warsztacie ojca, a później terminował w innych miastach u innych katów, tak jak zresztą każdy inny rzemieślnik, który uczył się zawodu.
Również ścinanie głów wymagało odpowiednich umiejętności i precyzji.
Czyli tak, jak inne średniowieczne profesje, ta też była zwyczajowo dziedziczna?
Tak, na samym Śląsku mamy około dziesięciu rodów, które trudniły się katowskim rzemiosłem.
Czy wykonywanie zawodu kata było intratnym zajęciem?
Wiemy, że cieszyński kat był bardzo drogi, o czym jasno świadczy zapis w księdze rachunkowej miasta Żywca, które korzystało z jego usług. Była to praca całkiem dobrze płatna jak na owe czasy i obfitowała w liczne dodatkowe przywileje, co nie powinno dziwić, gdyż kat był miejskim urzędnikiem. Rada Miasta Cieszyna łożyła niemałe sumy na utrzymanie miejskiego oprawcy, a także zapewniała mu mieszkanie służbowe (wspomniany dom kata), pokrywała naprawy związane z utrzymaniem domu i „warsztatu”, zapewniała mu drewno na opał, a nawet oferowała łąkę do wypasu bydła domowego poza murami miasta. Wiemy, że płaca cieszyńskiego kata znacznie przewyższała nawet wypłatę burmistrza Cieszyna.
Dlaczego był tak drogi?
Tak jak u innych rzemieślników liczyła się jakoś wykonywanej pracy, ale też pieniądze były rekompensatą faktu, iż kat był obłożony infamią w związku z wykonywanym zawodem.
Właśnie miałam pytać o to, jak kat był postrzegany przez pozostałych mieszkańców? Jak funkcjonował w społeczności? Co z jego życiem towarzyskim?
Kat był raczej odludkiem, mieszkającym na obrzeżach miasta. Z jednej strony widzimy korzyści finansowe, z drugiej zaś społeczną pogardę i napiętnowanie. Kat był wprawdzie urzędnikiem miejskim, ale podczas publicznej egzekucji część winy automatycznie przechodziła na oprawcę. Tak więc kat był raczej samotnikiem funkcjonującym gdzieś na marginesie społecznym. Związany też był z przedstawicielami cieszyńskiego półświatka i szemranymi interesami. Pomocnicy kata mieli nawet zakaz spotykania się z mieszczanami, a obowiązkiem samego kata było dbanie o to, by zakaz ten był przestrzegany.
A co z rodziną, jak szukał żony? Jak funkcjonowały dzieci kata wśród rówieśników?
Kat żył w dość hermetycznie zamkniętym środowisku, więc jego żoną najczęściej zostawała córka innego kata lub prostytutka z miejskiego lupanaru. Dzieci z kolei rzadko miały szansę na wybicie się wyżej, aniżeli poza obręb środowiska.
Podczas wykładu wspomniałeś o legalnych i nielegalnych dochodach kata, poza zapłatą za samo wykonywanie pracy kata. Zacznijmy od tych legalnych.
Do legalnych należało, choć zabrzmi dziwnie, prowadzenie lupanarów. Dochód był tak spory, że kat współdzielił go z Radą Miasta, a ta przekazywała pieniądze na bieżące naprawy miejskich dróg, murów, bram itp. Mało tego, skoro dom publiczny był prowadzony przez miejskiego urzędnika, to radni korzystali z niego zazwyczaj bezpłatnie. Zwykle jednak to żona kata była rzeczywistą zarządczynią domu uciech wszelakich.
A te nielegalne dochody?
Przede wszystkim sprzedaż sznurów wisielca, które miały spore znaczenie w praktykach magicznych oraz mnóstwo innych fragmentów ciał skazańców. Były to oczywiście niebezpieczne transakcje, gdyż niejednokrotnie kat musiał później pozbawić życia któregoś ze swoich klientów.
Rynek czy szubienica na obrzeżach miasta? Gdzie cieszyński kat wykonywał wyroki?
Do XVI wieku egzekucje w Cieszynie odbywały się na rynku, a od XVI wieku zbudowano specjalną szubienicę miejską, która znajdowała się na tzw. Szubienicznej Górze wznoszącej się złowieszczo nad miastem.
A więc nazwa ulicy Czarny Chodnik…
Tak, to również pozostałość dawnego wymiaru sprawiedliwości miasta Cieszyna. To właśnie Czarnym Chodnikiem kat prowadził skazańców na Szubieniczną Górę i to tutaj przy Kapliczce Skazańców wznosili oni ostatnią w życiu modlitwę.
Dlaczego wyroki wykonywano publicznie?
Przede wszystkim chodziło o odstraszenie potencjalnych naśladowców danego czynu.
Gapie przychodzili tam z własnej woli czy ich zmuszano?
Każdy mieszczanin powinien się pojawić na publicznej egzekucji i to wychodziło z porządku publicznego miasta.
A właściwie to dlaczego skazańca nie tylko stracono, ale wcześniej okrutnie torturowano?
Tortury miały na celu wydobycie informacji lub przyznanie się do winy. Oczywiście kat musiał znać się na anatomii, gdyż w trakcie tortur skazaniec nie powinien wyzionąć ducha.
Wspomniałeś, że nie tylko odbierał życie, ale także pomagał, leczył…
Zdarzało się, że biedniejsi mieszkańcy miasta zwracali się do kata o pomoc. Czasem wyrywał zęby, czasem nastawiał stawy, w zależności od potrzeb. Wiedzę na ten temat posiadał i nabywał jej podczas nauki zawodu.
Wspominałeś podczas wykładu, że etymologia zwrotu „odszczekasz to” też związana jest z profesją kata.
Właściwie to powiedzenie wiąże się z dawnymi karami, gdzie za pomówienia itp. sąd skazywał na karę „odszczekania”. Polegało to na wejściu skazanego na czworaka pod ławę sądowniczą i szczekania jak pies… Może to brzmieć śmiesznie, ale chodziło o publiczne obśmianie skazanego w ten sposób.
To na koniec zdradź najbardziej nieoczywiste miejsca w centrum Cieszyna związane z działalnością kata, które mijamy na co dzień, nie zdając sobie z tego sprawy.
Ratusz Miejski, Sąd Ziemski, Zamek – te należy wymienić jako miejsca, gdzie zapadały wyroki. Natomiast egzekwowano je na cieszyńskim rynku. Z katem wiążę się także Czarny Chodnik, miejsce po katowskim domu przy ul. Kiedronia, miecz katowski w zbiorach Muzeum Śląska Cieszyńskiego, część pręgierza miejskiego wmurowana w postument Cieszyńskiej Madonny.
Rozmawiała: indi