CZESKI CIESZYN / „Franciszek Józef odbrązowiony – czyli nie taki znowu „tatulek” bez skazy…” – tak brzmiał tytuł ostatniego (12 października) wykładu Międzygeneracyjnego Uniwersytetu Regionalnego Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Republice Czeskiej. Wygłosił go Wojciech Święs z Muzeum Śląska Cieszyńskiego.

    Prelegent z mitem dobrego cesarza Franciszka Józefa rozprawił się w swej pracy magisterskiej pt. „Mały Wiedeń w Cieszynie. Geneza, studium zjawiska i wpływ na tożsamość mieszkańców miasta dziś”. Otrzymał za nią nagrodę im. Floriana Znanieckiego za najlepszą pracę magisterską z dziedziny socjologii w Polsce.

    Jak mieszkańcy Śląska Cieszyńskiego postrzegają cesarza Franciszka Józefa i dlaczego?

    Na wstępie prelegent omówił wyniki badań ankietowych, jakie prowadził na potrzeby swej pracy magisterskiej. Zastanawiając się nad popularnością oraz pozytywnym wizerunkiem Franciszka Józefa stwierdził, że być może częściowo należy się przyczyny tego zjawiska dopatrywać w bardzo sprawnie działającym w monarchii austro-węgierskiej aparacie propagandy, którego efekty przetrwały do dzisiaj.

    Zauważył, że produkcja gadżetów z podobizną cesarza szła w milionach egzemplarzy. Były nie tylko portrety, ale także kartki pocztowe, znaczki, przedmioty codziennego użytku z podobizną cesarza. Prelegent podkreślił, że w monarchii skrupulatnie pilnowano, by wszędzie były portrety Franciszka Józefa i by cesarz był traktowany z należytą czcią. Pilnowały tego specjalne urzędy.

    Historyk stwierdził również, że sytuacje opisane w książce „Przygody dobrego wojaka Szwejka” faktycznie miały miejsce. Przykładowo wypuszczono na rynek gumkę do gumowania z podobizną cesarza. Interweniował stosowny urząd i gumkę wycofano, gdyż podczas jej używania podobizna cesarza ścierała się i brudziła…

    Dwadzieścia „Małych Wiedniów”

    Święs naliczył około 20 miast nazywanych Małym Wiedniem. Zauważył, że większość z nich (choć nie wszystkie) leży na wschód od Wiednia. Jednak próżno takowego szukać na terenie obecnych Węgier. Najprawdopodobniej ma to związek z faktem, iż cesarz bardzo brutalnie stłumił powstanie węgierskie. Można zatem snuć domysły, że zapewne dlatego na Węgrzech nie ma żadnego Małego Wiednia.

    Szkolnictwo polskie za cesarza Franciszka Józefa

    Prelegent przyznał, że za czasów panowania Franciszka Józefa w regionie powstało najwięcej szkół ludowych w całej monarchii. Najwięcej było z polskim językiem nauczania na wsiach. Natomiast szkoły z niemieckim językiem nauczania były głównie w miastach.

    Sporo do życzenia pozostawiał jednak poziom nauki języka polskiego w tychże szkołach. Były też one na wskroś przesiąknięte prohabsburską propagandą. Tu prelegent odsyłał m.in. do scen znanych czytelnikom „Czarnej Julki” Gustawa Morcinka.

    Zauważył też, że nauczanie przyszłych nauczycieli odbywało się po niemiecku i w prohabsburskim duchu. Omawiając polskie szkoły ludowe, wyjaśnił, że używa tu skrótu myśliwego, bo chodzi oczywiście o szkoły z polskim językiem nauczania. I zacytował prasę z epoki, w której odnalazł stwierdzenia, że nauczyciel szkoły ludowej władający dobrze językiem wykładowym jest iście białym krukiem…

    Historyk omówił też klęski cesarza Franciszka Józefa na arenie polityki.

    Można wysłuchać całości wykładu

    Kto nie mógł pojawić się na wykładzie, może wysłuchać go w całości:

    (indi)

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Těrlické Filmové léto
      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego