O stroju ludowym i używaniu motywów ludowych w życiu codziennym rozmawiamy z Agnieszką Pawlitko – etnolożką i artystką.

Jesteś etnologiem, a jednocześnie artystką wykorzystującą często w swych pracach motywy zaczerpnięte z folkloru. Czy folklor to skansen, czy też coś żywego, podlegającego zmianom, ewolucji?

Myślę, że właśnie mój projekt „Etnolog na tropie” świadczy o tym, że folklor jest ciągle żywy. I dopóki będziemy uczęszczać na wydarzenia folklorystyczne, to będzie żywy. Myślę, że nie zaginie. Dopóki będziemy starali się przekazywać nasze tradycje, młode pokolenie będzie mogło z nich czerpać.

Jak, jako etnolog, a jednocześnie artystka czerpiąca w swych pracach plastycznych z motywów folklorystycznych, podchodzisz do stylizowanego folku?

Trzeba rozpocząć od tego, że wszystko się zmienia. I stroje się zmieniają, idą z modą. Ważny jest aspekt autentyczności, to, że na przykład hafty beskidzkie wykonujemy tak, jak to robiły nasze babcie, prababcie. Że wykorzystujemy te same wzory, te same techniki. Tak samo jest choćby z koronką koniakowską czy z filigranem. Ale jest też aspekt współczesny. To, że na przykład możemy nosić filigranowe kolczyki czy bransoletkę z haftu beskidzkiego.

Tymczasem niektórzy uważają to wręcz za profanację. Zarówno stringi z koniakowskiej koronki, jak i każde odstępstwo od tradycyjnego stroju.

A moim zdaniem to jest szansa dla rękodzieła, dla przetrwania tej danej specyficznej techniki. Trzeba też pamiętać, że czasem chodzi o bardzo trudne i wąskie techniki rękodzieła, których indziej nie spotkamy. Tak więc na przykład, jeśli nikt już nie będzie nosił czepca wykonywanego w danej technice, to ta technika zaniknie.

A jak się tę technikę wykorzysta na przykład do tworzenia bransoletek, to przeżyje technika, umiejętność jej wykonywania?

Tak. Jednocześnie ważne jest, by stroje, które nosimy, nosić zgodnie z tradycją. Jestem przeciwna temu, gdy ktoś do stroju góralskiego zakłada adidasy czy wplata w strój jakieś inne elementy.

Czyli strój, jak już ubieramy, to ma być kompletny, noszony zgodnie z tradycją. Natomiast elementy technik rękodzielniczych mogą być wykorzystane w zupełnie innych przedmiotach.

Tak, jak najbardziej. Dzisiaj na przykład mam na sobie sukienkę z modrzyńca i do tego mam filigranowe kolczyki. Myślę, że takie współczesne przeniesienie jest bardzo fajne. Dużo właśnie takich współczesnych sukienek z modrzyńca można zobaczyć na Morawach. Tam ten drukowany materiał jest wykorzystywany w projektowaniu wielu kreacji. Uważam, że to jest bardzo ciekawe. Ale to nie jest strój ludowy, tylko po prostu wykorzystanie wzoru na potrzeby współczesne. Tak samo, jak teraz w Polsce wszędzie spotykamy wzór łowicki.

Na początku jednak mówiłaś, że strój też się zmienia.

Tutaj warto dopowiedzieć, że kiedyś nie było dostępu do takich materiałów, jak dzisiaj. Dzisiaj do uszycia kabotka możemy użyć na przykład lepszego materiału, który tak bardzo się nie gnie. Kiedyś były tylko tkaniny bawełniane, trudne do wyprasowania. A dzisiaj można kupić lepsze, łatwiejsze do utrzymania tkaniny i to uważam, że nie jest aż takie odstępstwo, by nie można było z niego skorzystać.

Czyli można uszyć kabotek z innego materiału, jednak dokładnie według takiego kroju, jak dawniej. No i też pewnie jest tu jakaś granica, że nie może to być materiał, który „kole w oczy” swoją sztucznością…

Oczywiście. Wszystko musi pasować i nie może wykorzystanie innego materiału naruszyć spójności stroju z tradycyjnym. To jest ważne.

Tagi:

Komentarze



CZYTAJ RÓWNIEŻ



REKLAMA Walizki
REKLAMA
Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023-2024.
Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego.