Beata Tyrna
E-mail: indi@zwrot.cz
W tym roku przypada 150 rocznica założenia Związku Ochotniczych Straży Pożarnych (pierwotnie zwanych Ogniowymi) na Śląsku Cieszyńskim.
– W zaistniałej sytuacji związanej z epidemią koronawirusa istnieje małe prawdopodobieństwo, aby ta rocznica obchodzona była z należną dla niej estymą. Z powodu obowiązującego zakazu zgromadzeń nie będą się też odbywały obchody corocznego święta strażaka w dzień św. Floriana, czyli 4 maja. Dlatego więc, aby uczcić ten jubileusz i coroczne święto druhów strażaków, postanowiłem udostępnić Czytelnikom portalu Zwrot.cz moją książkę wydaną przez Gminę Hażlach, aby w ten sposób przybliżać mieszkańcom Ziemi Cieszyńskiej po obu stronach Olzy historię i działalność, a także walkę o polskość tej Ziemi, przez tą jakże pożyteczną organizację – napisał Czesław Stuchlik, pasjonat lokalnej historii, działacz społeczny w wielu dziedzinach ze strażacką na czele.
Warto tu wspomnieć, że to właśnie dzięki inicjatywie Czesława Stuchlika jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej w Pogwizdowie, do której należy, nawiązała kontakt ze znajdującą się po drugiej stronie Olzy jednostką w Łąkach. I choć druhom z obu brzegów Olzy doskwierał brak mostu, którym mogliby przechodzić, by się wzajemnie odwiedzać, to nie myśleli, że nastanie dzień, w którym przekroczenie granicznej rzeki stanie się, niczym przed stu laty, całkiem niemożliwe.
Tak więc korzystając z propozycji autora przerzucamy ponad granicą most wiedzy o wspólnej historii straży pożarnych na terenie Śląska Cieszyńskiego. Historii, której początki sięgają czasów, kiedy choć w granicach monarchii Austro-Węgierskiej Śląsk Cieszyński był jednym regionem ciągnącym się od Białej po Ostrawicę.
(indi)
OCHOTNICZE STRAŻE POŻARNE ich powstawanie i działalność
Kiedy na przestrzeni dziejów człowiek poznał dobrodziejstwo ognia i nauczył się nim posługiwać, to jednak pomimo zachowywania daleko idącej ostrożności, często wymykał się on spod kontroli i powodował pożary. Również samoistne powstawanie pożarów spowodowane uderzeniem piorunów, samozapłonem siana, słomy (szczególnie jęczmiennej) czy zboża powodowały katastrofalne szkody.
Dotyczyło to również lasów, wrzosowisk, a przede wszystkim torfowisk, których to pożar szczególnie trudny jest do ugaszenia. Kurne chaty, drewniane kominy, słomiane pokrycie dachów domów, obór, czy stodół, zajmowały się od małej iskry, a pozostające w zwartej zabudowie domy ulegały całkowitemu spaleniu.
Drewniane domy, gontem kryte dachy, oświetlenie pomieszczeń łuczywem (szczypami), łojowymi świecami, pochodnie były najczęstszym powodem zaprószenia ognia, a wąskie uliczki w miastach, chaotyczna, zabudowa miejscowości powodowała, że paliły się całe miasta. Niejednokrotnie ulegał zniszczeniu dorobek kilku pokoleń.
Pożary od wieków niszczyły nasz kraj, obracając w perzynę nie tylko materialny dorobek ludzi, ale także dorobek kulturalny. Największe straty występowały w dużych miastach, tam też było największe skupisko ludzi zajmujących się handlem i rzemiosłem.
Brak wody i jakiegokolwiek sprzętu do gaszenia pożarów i utrudnione dojścia powodowały, że w wielu wypadkach rezygnowano z gaszenia pożarów, uznając, iż jest to bezcelowe. Zachowało się też takie, niby żartobliwe, pomimo tragicznej sytuacji, powiedzenie: „Chwała Bogu! Zgorało i samo zgasło”. Albo: „Jaki nabyci, taki pozbyci chałupka gore, pinióndze w…”.
Pobożny i bogobojny lud boży przyjmował to jako dopust boży i karę za grzechy. Ale kiedy rozprzestrzenił się kult św. Floriana, to jego opiece powierzano miasta i domostwa. Tak było w Morawskiej Ostrawie. Kiedy w 1763 roku groźny pożar strawił ćwierć miasta, rajcowie miejscy postanowili postawić na rynku kosztowną figurę św. Floriana jako dowód wdzięczności dla tego patrona za uchronienie miasta, a także ochraniania go w przyszłości przed klęskami żywiołowymi.
Na św. Florianie polegano znacznie bardziej, ponieważ był jednym z najpopularniejszych świętych, a do gaszenia i tak było za mało wody. Nad zakupieniem sikawki tzw. „szprycy ogniowej”, jak wówczas ją nazywano, głosowano dopiero w 1791 roku.
Podobnie było w Cieszynie, kiedy to na rynku w 1777 roku również postawiono figurę św. Floriana wykonaną przez artystę Wacława Daney’a /Doney/.
Czesław Stuchlik
Tagi: Czesław Stuchlik, Straże Pożarne na Śląsku Cieszyńskim, Związek Ochotniczych Straży Pożarnych na Śląsku Cieszyńskim