Polsko-Czeski Salon Dyskusyjny w kawiarni literackiej Avion w Czeskim Cieszynie 21 kwietnia 2017 roku sprawił ogromną przyjemność miłośnikom polskiej literatury współczesnej. Gościła w nim bowiem jedna z najwybitniejszych polskich pisarek Olga Tokarczuk oraz poetka rodem z Zaolzia Renata Putzlacher.

    Z pisarkami w Avionie

    Pisarki przywitała Jana Galašová, dyrektor Biblioteki Miejskiej w Czeskim Cieszynie, która wraz z Zamkiem Cieszyn w Cieszynie jest organizatorem Polsko-Czeskich Salonów Dyskusyjnych. Spotkania odbywają się w Avionie od 2013 roku, przebiegają w ramach projektu „Bez stereotypów. Polacy i Czesi o sobie nawzajem”. Moderatorką wieczoru była Alena Hasáková.

    Olga Tokarczuk jest z wykształcenia psychologiem. Jako pisarka zadebiutowała w 1993 roku powieścią „Podróż ludzi Księgi”, za którą otrzymała nagrodę im. Kościelskich dla młodych twórców. Powieść „Prawiek i inne czasy” przyniosła autorce ogromną popularność i nominację do literackiej Nagrody Nike. Nagrodę Nike zdobyła później dwukrotnie, za „Dom dzienny, dom nocny” oraz „Księgi Jakubowe”. Powieść „Prowadź swój pług przez kości umarłych” stała się podstawą scenariusza filmu Agnieszki Holland „Pokot”, który zdobył Srebrnego Niedźwiedzia na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie.

    Renata Putzlacher, zamieszkała w Brnie poetka rodem z Czeskiego Cieszyna, jest też tłumaczką, autorką tekstów piosenek, adaptacji i sztuk teatralnych, m.in. adaptacji scenicznej powieści Olgi Tokarczuk „Dom dzienny, dom nocny”, współautorką dzieła teatralnego „Cieszyńskie nebe”. Jest gospodarzem wielu avionowych spotkań, autorką książki „W kawiarni Avion, której nie ma”. Współpracuje również z redakcją „Zwrotu”.

    Podczas dwugodzinnego spotkania w Avionie podjęto wiele tematów, nie tylko z dziedziny literatury, chociaż przeważały wątki, które znalazły się w utworach literackich obydwu autorek. Mówiono oczywiście również o stereotypach, różnicach w postrzeganiu Polaków i Czechów, ubogacaniu kulturowym narodów poprzez ścisłe kontakty z innymi nacjami. Wiele miejsca poświęcono pograniczu, wędrówce i poszukiwaniu miejsc do życia.

    Spotkania w drodze

    – Przeprowadzałam się, jeszcze zanim się urodziłam – rozpoczęła opowieść o swych drogach życiowych Olga Tokarczuk – ponieważ moi dziadkowie byli mieszkańcami Podola, wtedy to była Polska, dzisiaj Ukraina, i oni po II wojnie światowej zostali przesiedleni na ziemie zachodnie. Moja rodzina nie czuła się chyba nigdy zakorzeniona tam na ziemiach zachodnich. Potem rodzice jako nauczyciele wędrowali po Polsce. Chodziłam do liceum na Śląsku Opolskim jakieś dwa kilometry od czeskiej granicy. Studiowałam w Warszawie i potem przez przypadek właściwie, idąc za głosem serca, wróciłam na Dolny Śląsk do Wałbrzycha i tam niejako odkryłam go na nowo. Dzisiaj uważam się za Dolnoślązaczkę i zupełnie świadomie jako dorosły człowiek i jako pisarka uczestniczę w werbalizowaniu tego miejsca, zwłaszcza Kotliny Kłodzkiej. To jest dzisiaj taka moja mała kraina.

    Renata Putzlacher wspominała, jak w 1997 roku tłumaczyła na język czeski fragmenty powieści Olgi Tokarczuk „Prawiek i inne czasy”, by zaznajomić z nimi czeskich wydawców. Całą książkę dla wydawnictwa Host przełożył Petr Vidlák. – Host zaczął wydawać książki Olgi Tokarczuk, ja do pierwszych dwu pisałam posłowie. I tak sobie żyjemy przez dwadzieścia lat, widujemy się w Cieszynie, w Brnie, na Broumowsku, w regionie, który najpierw poznałam dzięki Oldze, odwiedzając ją w jej domu dziennym, domu nocnym – mówiła o ich spotkaniach.

    W 1999 roku odbyła się w Scenie Czeskiej Teatru Cieszyńskiego w Czeskim Cieszynie premiera adaptacji teatralnej „Prawiek i inne czasy”. – Tłumaczyłam wersję Tomaszuka i wtedy Olga po raz pierwszy przyjechała do Cieszyna – wspominała Renata Putzlacher.

    Przypomniała ważne dla niej słowa, które Olga Tokarczuk zamieściła w powieści „Dom dzienny, dom nocny”, o tym, że każdy ma dwa domy, jeden prawdziwy, a drugi w podświadomości wirtualnej, i w każdym z nich żyjemy jednocześnie. – Uświadomiłam sobie, że takimi domami dla mnie jest Avion, żyję w Avionie obecnym, który został zbudowany, i nadal w wirtualnym, w kawiarni Avion, której nie ma, tej przedwojennej, której duch i atmosfera jest wśród nas – wyjaśniła Renata Putzlacher.

    O swoim domu, na razie jeszcze letnim, we wsi Krajanów w Górach Sowich na pograniczu polsko-czeskim opowiedziała Olga Tokarczuk w związku z pytaniem o symbolikę tytułu książki „Dom dzienny, dom nocny”. W tym miejscu niezwykłym, w którym zakochała się od pierwszego wejrzenia, miała pisarka poczucie bycia obdarowaną, poczucie niesamowitej inspiracji. – Niestety teraz się zestarzałam i to mi trochę zniknęło – żartowała.

    Pole eksperymentu

    – Najdziwniejsze dla mnie jest to, że ja nie mam poczucia, że burzę jakieś tabu – odpowiedziała Olga Tokarczuk na pytanie, w jaki sposób prowokuje polskie społeczeństwo. – Mówię, jak jest. I dziwię się, że też ludzie nie myślą podobnie do mnie. Nie mam poczucia jakiejś swojej radykalności, mam wrażenie, że kiedy pozwalam swojej bohaterce mścić się na myśliwych za śmierć zwierząt, to dopuszczam w swojej głowie taką dyskusję o granicach prawa do ochrony praw zwierząt.

    – Traktuję też sztukę zawsze i moje pisanie również jako pewne pole eksperymentu. Nie jestem polityczką ani nauczycielką, ani prawniczką, która buduje prawo. Rozumiem sztukę jako miejsce eksperymentu, przestrzeń zadawania pytań, czasami dziwnych, czasami niewygodnych, czasami szokujących. Ale, o ile dobrze myślę, to po to została sztuka zrobiona. Żeby tworzyć margines wolności dla człowieka, gdzie można postawić w wątpliwość najbardziej oczywiste fakty, ale też przywołać takie idee, którymi czasami boimy się pomyśleć – tłumaczyła.

    – Myślę, że dobrze wypełniam swoje zadanie jako pisarki, świetnie się z tym czuję. Oczywiście czasami się też zdarza, że reakcja świata wobec tego, co powiedziałam bądź co napisałam, jest radykalna. Ale ja nie jestem radykalna – podsumowała temat.

    Metafora graniczności

    Mówiono też w Avionie o pierwiastku żydowskim w polskiej literaturze i społeczeństwie. – Osiem lat, które poświęciłam pisaniu „Ksiąg Jakubowych” – stwierdziła Olga Tokarczuk – przekonało mnie do tego, że na żadnym poziomie nie da się oddzielić historii polskiej i żydowskiej. W związku z tym prędzej czy później każdy z nas, kto zajmuje się kulturą, literaturą, kto próbuje dokonać szerszej refleksji, chcąc, niechcąc, trafi na tradycję żydowską. Zawsze jest tak, że kiedy spotykają się dwie etnie, dwie kultury, które mają różne poglądy na tę samą przestrzeń, zrodzi się z tego coś ciekawego i niezwykle kreatywnego. I tak, wydaje mi się, było w przypadku kultury polskiej i żydowskiej.

    Podjęto temat pogranicza. – W pisaniu zawsze interesowało mnie pogranicze wszelkie – tłumaczyła Olga Tokarczuk. – Nie tylko pogranicze w fizycznym czy nawet politycznym sensie, ale pogranicze to, które jest między domem dziennym, a domem nocnym, między polskim, niemieckim, polskim, czeskim, kobietą, mężczyzną, nocą, dniem. Wydaje mi się, że dla twórców w ogóle, dla ludzi, którzy jakoś tak niespokojnie poszukują nowych punktów widzenia, nowych perspektyw, ta metafora graniczności jest niezwykle ciekawa. Na granicy nic nie jest ani białe, ani czarne, nie musimy tam definiować żadnych zjawisk jako białe, czarne, jednoznaczne. Wydaje mi się, że sztuka ze swej istoty jest ideą pograniczną.

    Poruszono kwestie granic. – Cieszę się z tego, że refleksja o pewnej abstrakcyjności granicy i o mentalnej konieczności jej przekraczania staje się dzisiaj coraz bardziej powszechna – zapewniała Olga Tokarczuk. – Przyznam szczerze, że granica między Broumowskiem a Kotliną Kłodzką jest starą granicą i ona mocno siedzi w topografii psychologicznej ludzi. Nie ma spontanicznego przechodzenia, bratania się, jakie na przykład zauważyłam na Śląsku Opolskim. Tam od lat siedemdziesiątych życie przygraniczne jest dużo żywsze, niż na przykład w Nowej Rudzie. Tłumaczę sobie to tym, że ta granica jest mocno zakorzeniona w pejzażu, to jest granica, która oddzielała od siebie setki lat dwa potężne organizmy państwowe Prusy i Cesarstwo Austriackie, i jest też wyrżnięta w krajobrazie. Poza tym ludzie, którzy przyjechali z jednej i drugiej strony do obcego regionu, nie mają jego topografii umiejscowionej wewnętrznie.

    Strumyczki opowieści

    Olga Tokarczuk zdradziła obecnym w Avionie co nieco ze swych planów pisarskich. „Księgi Jakubowe” wymagały jej pełnego zaangażowania i wysiłku, który został drogo okupiony. – Po okresie kompletnej pustki w głowie – mówiła – zaczęły spływać mi strumyczki opowieści, takie delikatne, słabiutkie jeszcze, i postanowiłam wrócić do tego i zagospodarować te różne strumyczki opowiadaniami. To jest taka forma, którą uwielbiam i która mi się wydaje trudna do napisania. Czasami napisać dobre opowiadanie jest trudniej, niż napisać opasłą powieść.

    – Zebrałam te wszystkie pomysły w swego rodzaju mapę i tworzę zbiór opowiadań, które na pewno dla czytelników, którzy mogli się rozpędzić na „Księgach Jakubowych”, będą zaskoczeniem. Są tam elementy, które nigdy do tej pory nie pojawiały się w tym, co piszę. Tak że robię zupełnie coś nowego – wyjaśniła.

    – I od jakiegoś czasu szykuję się do kolejnej dużej powieści – kontynuowała Olga Tokarczuk. – Chciałabym wrócić na Dolny Śląsk, do Wrocławia, do Wałbrzycha, do Kotliny Kłodzkiej, znowu rozruszać te wielkie koła młyńskie opowieści epickiej i zacząć pisać powieść, która byłaby powieścią o czasach założycielskich po II wojnie światowej. Do tej pory dziwiłam się, dlaczego nie ma takiej powieści, dlaczego po wojnie nikt nie napisał powieści o tym, jak Dolny Śląsk stawał się polski, jak się wcielał, jakie koszty musieli ludzie za to zapłacić, jak bardzo ta ziemia różni się kulturowo od reszty Polski. I o historii tych ludzi, Dolnoślązaków.

    – Czekałam, że któryś z pisarzy z rozmachem weźmie to na warsztat. Już się starzeję i widzę, że nikt się tym nie interesuje. Chyba trzeba wziąć sprawę w swoje ręce – zadeklarowała. – Znalazłam takie rzeczy, które mnie zaczynają coraz bardziej wewnętrznie podniecać, i skończy się to tak, że odpadnę na kolejne lata i napiszę tę książkę. Mam nadzieję, że mi starczy sił.

    („Zwrot”, 2017, nr 5)

    Tagi: ,

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Gorolskiswieto.cz
      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023-2024.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego.