Tradycyjne dożynki w Toszanowicach Górnych z polskim akcentem

TOSZANOWICE GÓRNE / Drugi powakacyjny weekend był dla mieszkańców gminy Toszanowice Górne pełen oczekiwań. O godz. 13.00 miały się odbyć na placu w okolicach Motelu Turist tradycyjne „Dożynki”.

Jak już sama nazwa wskazuje, chodzi o obrządek, który jest punktem kulminacyjnym roku rolniczego, bowiem w tym dniu według tradycji skończono wszystkie prace, siana i zboża są już w stodołach i nareszcie jest czas na spotkania przy dobrym piwie i jedzeniu, czas do podsumowania roku. Pogoda w tym dniu dopisała, chociaż obawiano się zimy i deszczu.  

Część oficjalna rozpoczęła się w samym sercu gminy, w okolicach zamku. W tym miejscu zebrali się właściciele różnego rodzaju traktorów i innych pojazdów, zarówno historycznych jak też współczesnych. Wójt z żoną i gośćmi z okolicznych i zaprzyjaźnionych gmin z Polski, Słowacji i Węgier jechali w korowodzie dożynkowym w powozach ciągniętych końmi, nie zabrakło też ZR z Jaworza,  Górniczej Orkiestry Dętej z Hawierzowa, czy też cheerleaderek.

Atrakcyjną część korowodu, który wyruszył spod zamku koło godz. 12.45, stanowiły przyczepy – wozy alegoryczne zainstalowane przez mieszkańców wsi za traktorami, ozdobione najczęściej kłosami kukurydzy czy papierowymi wstążkami. Wśród pojazdów nie zabrakło weteranów niemieckich, czy też malutkiego traktorka miejscowego majsterkowicza.

W przodzie korowodu szli mieszkańcy z flagą państwową i sztandarem wiejskim. W czele maszerowała para niosąca wieniec dożynkowy upleciony z kłosów i udekorowany kwiatami i chleb, dwie najważniejsze rzeczy, bez których dożynki nie byłyby dożynkami. W korowodzie brali udział również mieszkańcy wsi, którzy mogli jechać na wolnych przyczepach lub iść piechotą.

Przy Motelu Turist zostało zainstalowane podium, ławeczki do siedzenia, niektóre schowane pod namiotem, na wypadek zmiany pogody. Organizatorzy dożynek myśleli również o najmłodszych mieszkańcach, dzieci mogły sobie pojeździć w samochodzikach elektrycznych, poskakać i poślizgać się w dmuchańcu czy chociaż na chwilę zmienić się w swoje ulubione zwierzątko lub też postać z bajki, którą odnieśli sobie namalowaną na twarzy.

O podniebienia gości i występujących troszczyli się członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej ze stoiskiem placków,  polska firma cateringowa, która oferowała typowo polskie szaszłyki, kotlety, kaszanki z grilla z kiszoną kapustą czy też oscypki z żurawiną. Jeśli chodzi o typowy czeski napój alkoholowy, to największe korki tworzyły się przed stoiskiem pobliskiego browaru Koníček, którego piwa cieszą się coraz większą popularnością nie tylko u nas ale również za granicą.

Typowy program kulturalny rozpoczął się od obrządku dożynkowego, czyli uroczystego przekazania wieńca dożynkowego i chleba gospodarzom Vladislavovi i Petře Čmielom. Konferansjerzy przybliżyli gościom historię dożynek. Następnie ksiądz katolicki i pastor ewangelicki z Trzanowic podziękowali modlitwą za plony. 

Program kulturalny rozpoczęły Górnicza Orkiestra Dęta z Hawierzowa wraz z cheerleaderkam. Występ orkiestry był urozmaicony o melodie operowe czy też piosenki dla dzieci wykonane przez najmłodszą członkinię zespołu.  W dalszej kolejności wystąpiła kapela góralska Maliniorze z Brennej, zespół Maly Rozsutec z Terchowej, zespół z Jaworza i Šubaduba band. W wieczornym bloku kulturalnym zaprezentował się Jaromír Adamec, z programem pt. „Hołd Waldemaru Matuškovi” i zespół Blond. 

Dożynkom towarzyszyły pokaz rzeźbiarstwa i wystawa prac miejscowego rzeźbiarza  i malarza Borisa Zwady, uroczyste wręczenie nagród zwycięzcom corocznego konkursu O najpiękniejszy ogród. Dodatkową częścią dożynek była jazda umiejętności na traktorze z przyczepą. Uczestnicy jazdy mieli za zadanie m. im. objechać trasę slalomem czy też zatrzymać się precyzyjnie w określonym miejscu.

Na dożynkach bawiono się do późnych godzin wieczornych i organizatorzy już przynajmniej w myślach organizują następne dożynki.