JABŁONKÓW / Już w piątek spotkają się miłośnicy dobrej literatury w Kawiarence pod Pegazem, która jest jedną z akcji towarzyszących Gorolskimu Świętu w Jabłonkowie. Wspominać będą Wilhelma Przeczka, jednego z założycieli Kawiarenki pod Pegazem, pisarza, tłumacza, publicystę, wieloletniego współpracownika „Zwrotu”. W kwietniu bieżącego roku obchodziłby osiemdziesiąte urodziny, w lipcu minęła dziesiąta rocznica jego śmierci.

Poniżej przypominamy artykuł Libora Martinka poświęcony jednej z dziedzin działalności literackiej Wilhelma Przeczka, który ukazał się w tym roku w „Zwrocie”.

 

PrzeczekWilhelmWilhelm Przeczek jako prozaik

Wilhelm Przeczek, urodzony 7 kwietnia 1936 roku w Karwinie, opuścił swoich bliskich i przyjaciół 10 lipca 2006 roku, jednak dzięki swej twórczości pozostaje ciągle obecny wśród czytelników. Należał do pokolenia poetów zaolziańskich, które weszło do literatury regionalnej w 1959 roku almanachem „Pierwszy lot”.

Najczęściej tłumaczony i oceniany

Po 1990 roku wzrasta ilość przekładów na język czeski utworów pisarzy cieszyńskich. Prym wiedzie tu Wilhelm Przeczek, któremu ukazało się ok. 10 zbiorów poezji i opowiadań w znakomitych czeskich tłumaczeniach Ericha Sojki, Vlasty Dvořáčkovej, Heleny Stachovej, Jindřicha Zogaty. Autor tego artykułu również przetłumaczył szereg utworów z poezji autorów cieszyńskich dla czeskich czasopism literackich i przygotował wybory poezji W. Przeczka a Lucyny Waszkowej.

Pomimo wielkiej różnorodności tych wydawnictw na czeskim Śląsku Cieszyńskim mają one znaczenie najczęściej tylko lokalne. Prywatni wydawcy mają problemy z dystrybucją książek poza granice regionu, wydawcom okazjonalnym brakuje środków finansowych na profesjonalną reklamę publikacji. Wieczory literackie połączone z promocją książek cieszyńskich autorów nie sięgają swoim rozgłosem i znaczeniem poza region, informacje w mediach ograniczają się do notatek i recenzji w „Głosie Ludu” i miesięczniku kulturalnym „Zwrot”. Nie ma żadnej koncepcji wprowadzenia na czeski i polski rynek książki, ewentualnie na targi książki, znaczących artystycznie czy naukowo publikacji.

Ze starszej generacji autorów almanachu „Pierwszy lot” w świadomości czytelników pozostaje głównie Wilhelm Przeczek. Był przede wszystkim poetą, autorem dwudziestu tomików poezji. Pisał jednak także prozą, która wzbudziła nawet pewne zainteresowanie krytycznoliterackie.

Napisana po polsku powieść Przeczka „Kazinkowe granie” (Warszawa, IBiS 1994) doczekała się następnie przekładu jako „Hudba z nebe” (Opawa, OPTYS 1995) w tłumaczeniu Ericha Sojki a Heleny Stachovej, która przetłumaczyła również opowiadania zgromadzone w dwu zbiorach „Břečťan a jiné strašidelné povídky” (Karwina, GRAMMA 1992) i „Bienále pivní pěny” (Olbrachcice, SAK 1995). Powieść „Kazinkowe granie” zawiera interesującą uwagę redakcyjną: „Oddajemy Państwu do rąk książkę dziwną i zarazem jedną z najlepszych, jakie powstały w polskiej literaturze, książkę o człowieku, który z własnej wyobraźni zrobił sobie azyl przed życiem zewnętrznym. Napisana piękną polszczyzną powieść »Kazinkowe granie« poniekąd przypomina magiczny realizm prozy latynoamerykańskiej…”

Twórczość Przeczka jest też najczęściej ze współczesnych autorów po 1990 roku zauważana przez znaczących czeskich i polskich krytyków literackich. Recenzje twórczości Przeczka pojawiły się u nas na przykład w praskim „Tvaru”, „Nových knihách”, brneńskim „Hostu” i „Rovnosti”, w dziennikach „Svoboda”, „Moravskoslezský den”, „Lidová demokracie”, „Hanácký kurýr” i w czasopiśmie „Alternativa”, a oprócz tego ukazał się szereg fragmentów prozy i poezji Przeczka w czeskich czasopismach literackich i na łamach dodatków kulturalnych dzienników.

Popuszczając uzdę fantazji

Jeśli chodzi o twórczość prozatorską Przeczka, zbiór opowiadań w języku polskim „Bluszcz” (Cz. Cieszyn, Olza 1995) zawiera 22 opowiadania napisane w latach 1983–1986. Autor potrafił w nich stworzyć wyjątkową atmosferę, chwilami groteskową, popuszczając przy tym uzdę swej niezwykłej fantazji. Opowiadania ukazywały się w „Głosie Ludu” w 1991 roku. Interesujące jest to, że opowiadania z tego zbioru zostały wydane w języku czeskim w dwóch wymienionych powyżej częściach, z tym, że pierwsza z nich „Břečťan a jiné strašidelné povídky” ukazała się wcześniej niż oryginał.

Opowiadania Przeczka poruszają się na granicy życia realnego i nierealnego, prawdopodobieństwa i nieprawdopodobieństwa. Ujawnia się tu mocno również skłonność autora do liryzmu, co w wypadku poety nie jest niespodzianką. Przez określenie „strašidelné“, w tytule pierwszego zbioru, wzbudza autor ciekawość czytelnika. Podczas lektury stwierdzamy jednak, że teksty opowiadań są raczej dziwaczne niż przerażające. Autor przywołuje realia miejsca i czasu, ale kompozycja opowieści robi wrażenie, że wszystko dzieje się poza realnością, a tym samym również poza czasem.

Przykładem może być urywek z opowiadania „Setřásání stínu”, którego akcja odgrywa się w czeskiej i polskiej części Cieszyna: „W Centralnej roztrząsają pijackie marginalia, Dom Narodowy wygasił wreszcie okna biur i śpi teraz zajęty domowymi zmartwieniami. Zrobiłeś ważne odkrycie: już tam, w lokalu – cień jest kulawy. Wiesz o nim, czujeś za sobą, pali cię zgaga ciekawości – kim on jest, do diabła! (…) Kluczysz uliczkami miasta, próbujesz go strzepać, strząsnąć. (…) Czekał na drugiej stronie Mostu Przyjaźni i ruszył za tobą, tym razem ulicami Czeskiego Cieszyna”. (In „Bluszcz”, s. 57–58)

Niezwykły urok tych opowiadań stanowi fakt, że akcja rozgrywa się na pograniczu, w środowisku, w którym żyją obok siebie przedstawiciele różnych narodowości. Uważny czytelnik szybko zauważy, że opowiadania zakończone są pointą, która jest wprawdzie na pierwszy rzut oka całkiem oczywista, wynikająca z logiki wydarzeń, o ile jednak damy ją do nawiasu, a tym samym wyodrębnimy z toku narracji, wydaje nam się niezwykła, dziwna, jakby należała do jakiegoś innego wiersza. Na przykład opowiadanie „Křivá věž vzpomínek”, które składa się z siedmiu części, zakończone jest słowami: „Odchodzimy. Odchodzimy od zamiarów naszych. Amen”. (Op. cit., s. 36.)

Opowiadania Przeczka napisane zostały w pierwszej osobie i fakt ten potwierdza zbliżenie autora z narratorem dzieła. Pierwsza osoba jest jednak typowa również dla prozatorskiego szkicu literackiego, tylko że autorski narrator często stylizuje się na inne postacie albo przerywa swoje kontakty z nimi, co nie jest typowe dla szkicu. Chodzi więc o opowiadania, jednak bardzo niezwykłe, świadczące o przemyślanej metodzie twórczej Przeczka, która powstawała w kontakcie ze współczesną polską i czeską prozą, możemy tu wspomnieć o wpływie prozy Oty Pavla.

Powieść – niepowieść

Również w wypadku obszerniejszej prozy Przeczka „Kazinkowe granie” powstaje pytanie, o jaki gatunek chodzi. Jest to powieść, nowela czy dziennik? Polski krytyk Stanisław Srokowski charakteryzuje książkę jako „powieść – niepowieść zaczynającą niewinnie… Ktoś robi notatki, pisze pewien rodzaj dziennika, jakiś pamiętnik, potem umrze, a jego przyjaciel ten notes znajdzie” (S. Srokowski, Wstęp, in Nowy Przeczek – „Kazinkowe granie”).

Możemy przypomnieć również zdanie innego krytyka, tym razem czeskiego, Štěpána Vlašína. W swej recenzji uważa, że chodzi o „złożoną i skomplikowaną nowelę” (Š. Vlašín, „Rafinovaně komponované novela – a její opožděná recenze” [maszynopis], złożono w prywatnym archiwum W. Przeczka). Północnoczeski pisarz i krytyk Ladislav Muška „Kazinkowe granie” nazywa „powieścią pikarejską w tradycji Kubusia Fatalisty, bogatszą o nowe metody, o mędrszą filozofię i o przeczucie głębszej tajemnicy życia i twórczości” (L. Muška, „Wilhelm Przeczek píše prózu” [maszynopis], złożono w prywatnym archiwum W. Przeczka).

Jest jednak pewne, że książka podobna jest do lirycznej biografii i dziennika napisanego „na dwa głosy”. Wynika z tego, że Przeczek napisał właściwie jakiś sfabularyzowany dziennik intymny, którego główną myślą jest poznanie, że człowiek pomimo swego osamotnienia potrafi tworzyć wartościową literaturę, w tym wypadku poezję.

W Polsce ukazały się recenzje „Kazinkowego grania” kilku znaczących literatów, m.in. Tomasza Agatowskiego, Ireny Wyczółkowskiej, Adriany Szymańskiej i ks. Jerzego Sikory. Oddajmy głos Adrianie Szymańskiej, która jest nie tylko wspaniałą poetką, ale również bardzo wrażliwym krytykiem literackim:

„U poetów uprawiających także prozę zaciekawia cel tej drugiej wypowiedzi. Czy chodzi o penetrację innych wymiarów wyobraźni, zapis doświadczeń wymykających się rygorom poezji, czy o jakiś równoległy nurt myśli i przeżyć poddanych innej technice narracji? Gdy sięgniemy do klasyki współczesnej, widzimy, że cele i intencje pisarskie bywają rozmaite.

Iwaszkiewicz z równym upodobaniem i talentem pisał przez całe życie powieści, opowiadania i wiersze. Wielu poetów zajmuje się krytyką literacką, aby słowem dyskursywnym zmierzyć się z tajemnicą poezji uprawianej przez innych twórców. Istnieje też pewien typ prozy, który jest jakby twórczym uzupełnieniem, komentarzem intymnym poety do własnych wierszy. Taką rolę pełnią „Zapiski bez daty” Przybosia, książki prozatorskie Mirona Białoszewskiego czy dzienniki z podróży morskich Zbigniewa Jankowskiego, niewiele mające wspólnego z typową literaturą reportażową; są to pamiętniki poety, dla którego świat jest jakby marginesem jego poetyckiej wyobraźni.

Wilhelm Przeczek w »Kazinkowym graniu« prezentuje ten ostatni typ pisarskiej ekspresji. Zaolziański poeta nie stronił do tej pory od słów »prozaicznych«, jednak najnowsza jego książka jest prozą niezwykłą. To niemalże w całości biografia liryczna czy dziennik poety, rozpisany w dodatku na dwa głosy. Literacka mistyfikacja – rozdwojenie bohatera – służyć ma możliwie najgłębszemu wniknięciu w tajniki duszy poety i jego warsztatu. Dwaj bohaterowie powieści – narrator i jego przyjaciel Kazinek, tytułowa postać tej prozy – uzupełniają się w lirycznych wynurzeniach na temat istoty życia i sublimującej je sztuki. Kazinek, mimo że obdarzony cechami istoty niezrównoważonej psychicznie, stanowi alter ego nie tylko autora książki; ale także każdej wrażliwej, odbiegającej od przeciętnych standardów osobowości. (…)

Przeczek napisał więc sfabularyzowany pamiętnik intymny, którego istotę stanowi »zielnik duszy« zwany inaczej »brewiarzem wrażliwości« albo »brewiarzem natchnienia«. Osnowę treści stanowi historia przyjaźni Kazinka i narratora zakończona pobytem bohatera w szpitalu psychiatrycznym i jego śmiercią. Myślą przewodnią całej opowieści jest przekonanie o przyrodzonej samotności człowieka przeznaczonego do wielkich rzeczy. Jedną z tych rzeczy jest poezja, o której Kazinek mówił: »Ze wszystkich sztuk (…) najmłodsza jest poezja. Właśnie poezja jest szczytem. I ma jeszcze jedną ważną cechę… jest najbardziej pojemna ze wszystkich dziedzin sztuki«.

Ta definicja nie jest może szczytem oryginalności, daje jednak wyobrażenie o klimacie tej książki, w której następuje eskalacja Kazinkowych dewiacji. Dusza Kazinka przez cały czas oscyluje między stanem ostatecznej rozpaczy i niebiańskiej szczęśliwości. Stany te wyrażone zostały dosadnie z jednej strony słowami psalmu: »Wszyscy odstąpili, wszyscy spodleli, nie ma nikogo, kto by czynił dobro!« – z drugiej opisem »muzyki niebios«, która wypełnia wnętrze bohatera.

»Nigdy nie dowiem się, jak brzmiała melodia Kazinka. Musiała być jednak bardzo ładna, przejmująca i diabelsko piękna, skoro tak bardzo się w nią wsłuchiwał«. Właśnie owa muzyka przychodząca do Kazinka z innego świata zabrała go stąd na dobre. »Świat poetycki jest zawsze bogatszy od rzeczywistego. Przecież poza słowem istnieje również inny świat. Świat nienazwany«. Te słowa Kazinka możemy przyjąć za credo poetyckie samego Wilhelma Przeczka. Uzupełnione przedśmiertną wypowiedzią Kazinka – »Śpiewam songi o jasności, w ludziach będę się przemieniał w obraz śpiewek bardzo prostych, niech mnie słyszy człowiek serca, jeśli w sercu jest dość miejsca…«

Zakończenie powieści brzmi jak bezpośrednia spowiedź liryczna poety: »Z mojego źródła, z głębi najgłębszej, wydobywa się pomruk, pomruk milczący. Nie, to nie jeden z tych głosów, które słyszy się poprzez pamięć, poprzez wspomnienie. Przez wyłomy, przez wyrwy przenika coś, czego nie umiem wypowiedzieć, co jest silniejsze niż ja sam. (…) Jakieś inne ‛ja’, bardziej pewne siebie niż ‛ja’, które znam z potocznego życia«. Tajemnica, która stanowi istotę poezji, istotę aktu twórczego, mieszka niewątpliwie także w słowach wierszy Przeczka. „Kazinkowe granie” jest książką ważną w dorobku pisarza również przez wypełnienie jej fragmentami jego własnych wierszy”. (A. Szymańska, „Głosy ziemi, głosy nieba”, „Przegląd Powszechny”, 1995, nr 11, s. 230–232.)

Problemy tłumacza

Lipski slawista Bernd Karwen wydał w Polsce studium o przekładzie powieści Przeczka „Kazinkowe granie” z niemieckim tytułem „Melodie vom Himmel”, ale z polskim podtytułem „Wybrane problemy w tłumaczeniu »Kazinkowego grania« Wilhelma Przeczka” (in „Tytuł”, 2000, nr 4, s. 109–116). W Niemczech, o ile się orientuję, nie ukazała się dotąd ta powieść Przeczka, autor, którego znam osobiście, powiedział mi, że szuka znaczącego wydawcy.

Według informacji córki Przeczka Lucyny Waszkowej, „niektóre rozdziały powieści po niemiecku w tłumaczeniu Bernda Karwena pt. »Melodie vom Himmel« opublikowano na łamach czasopisma Ostragehege (nr 29/2003 s. 28-31). Karwen omawiał swoje tłumaczenie na uniwersytecie w Nancy (15 maja 2000), zaznajomił z nim słuchaczy podczas wieczoru autorskiego w Instytucie Polskim w Lipsku [tam zresztą jest Karwen zatrudniony; przyp. L. M.]. Wieczór ten odbył się 28 listopada 2000 roku i uczestniczył w nim W. Przeczek i jego żona Jadwiga. Tłumacz na język niemiecki poświęcił powieści wiele uwagi. Omówił niektóre problemy, które zaistniały podczas tłumaczenia powieści na polsko-niemieckiej konferencji w Gdańsku (7 grudnia 2000). W Poznaniu na komparatystycznej konferencji Uniwersytetu im. A. Mickiewicza (4 czerwca 2002) też zaznajomił słuchaczy z refleksjami, które nasuwały się podczas pracy nad tekstem”.

Lucyna Waszkowa wzmiankuje również o przekładzie niektórych fragmentów „Kazinkowego grania” na język słowacki, którego dokonał Ľudovít Kiss. „Powieść Przeczka a właściwie jej fragmenty przetłumaczył na język słowacki. Na łamach pisma »Literárný Týždenník« w Bratysławie (7 października 1994, s. 8-9), opublikowano je pt. »Hudba pre Kazinka«”.

O ile Adriana Szymańska oceniała powieść Przeczka w oryginale, o tyle Bernd Karwen przedstawia niektóre problemy przekładu na język niemiecki, jest to jednak problematyka zbyt specyficzna i nie będziemy się nią tutaj zajmować. Karwen zagranicznym czytelnikom przybliża również treść książki, oddajmy mu więc także głos (chodzi o fragmenty referatu na temat „Kazinkowego grania” na konferencji w Nancy 15 maja 2000 r.):

„Przeczek żyje »pomiędzy«, na granicy dwu kultur. Ta podwójna przynależność – do Czech i do Polski – inspiruje i stwarza efektywną sferę przenikania się tych obu kultur, która uwalnia od martwych tradycji. Zbyt proste byłoby jednak ograniczenie Przeczka tymi zewnętrznymi uwarunkowaniami: Lektura jego dzieł świadczy o tym, że nieobce są mu różne kręgi kulturowe. (…)

Książka ta jest mozaiką literacką, na którą składają się: dokumenty, wiersze, modlitwy (litanie), bajki, przypowieści oraz wspomnienia. Przykładem takich dokumentów są notatki z »brewiarza natchnienia«, listy, recenzje. (…) Niekonwencjonalny jest również dobór zwierząt w bajkach: Nie znajdujemy w nich ani lisa, ani lwa, ani kruka, lecz inne ptaki (wróble, kosy) i ryby (węgorze, karpie, leszcze). To jest sposób zwalczania stereotypów. (…) Narrator występuje w bajce raz jako człowiek wśród ptaków, raz jako ryba wśród ryb. (…) Komizm tkwi w wielu finezyjnych szczegółach. Ścisły związek osobowości Kazinka z osobowością autora staje się bardzo wyraźny w widowisku poetyckim »Drumla«, które jest częścią powieści. Jego autorem jest Kazinek, a sam Przeczek napisał w 1977 r. dramat pod takim samym tytułem.

»Kazinkowe granie« jest dla mnie jak dotąd najbarwniejszą mozaiką literacką. Niespotykana jest różnorodność całej kompozycji. Sam często ulegam pokusie zapatrzenia się w poszczególne części tej mozaiki i cieszenia się ich pięknem, zapominając o całości. Trafna wydaje się zatem ocena malarza Berlindy z powieści: »Jasne gady! Muszę z tego zrobić grafikę…«. Książka ta jest jak labirynt: Można poruszać się po jego ścieżkach, szukając drogi do centrum lub, patrząc z daleka na całość, można radować się jego niezwykłą kompozycją. A poza tym jest »Kazinkowe granie« wzruszającą powieścią, pełną barwnych postaci i – co szczególnie ważne dla zagranicznego czytelnika – zawierającą dużo informacji o kulturze całego regionu”. (Maszynopis złożony w prywatnym archiwum W. Przeczka.)

Dodajmy, że na Śląsku Cieszyńskim książka była czytana jako tzw. powieść z kluczem, ponieważ pod niektórymi postaciami, jak np. wspomniany w urywku Berlinda, ukrywają się rzeczywiste postacie życia kulturalnego i społecznego regionu. Ano, domyślmy się jako czytelnicy sami…

Prozę Przeczka, którą tu w żadnym razie nie mogliśmy zająć się tak szczegółowo, jak byśmy sobie tego życzyli (niemniej autor tego artykułu planuje wydanie monografii o Wilhelmie Przeczku w ramach edycji Spisovatelé Těšínska, którą założył, a w której w ubiegłym roku wyszła jego książka o Władysławie Sikorze, a w tym o Henryku Jasiczku), możemy śmiało umieścić we współczesnym czeskim, polskim, a nawet europejskim kontekście literackim. Równocześnie można konstatować, że gdyby autor żył nie na peryferiach, ale w centrum dziania kulturowego, cieszyłby się zasłużenie o wiele większym zainteresowaniem na przykład w kontekście polskiej prozy fantastycznej.

(„Zwrot” 2016 nr 4)

Tagi: , , , , , ,

Komentarze



CZYTAJ RÓWNIEŻ



REKLAMA Walizki
REKLAMA
Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023-2024.
Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego.