JABŁONKÓW / Dla jednych to tradycja obecna w rodzinie od pokoleń. Inni sami stworzyli swoją własną tradycję. Jednak dla wszystkich rzemiosło to synonim pasji. Podczas 69. Gorolskigo Święta można było porozmawiać z rzemieślnikami z Polski, Czech i Słowacji.
Stanisław Baselides z Jabłonkowa tworzy wyroby z drewna: małe figurki ptaków czy niedźwiedzi, tace pod kieliszki czy „palice” góralskie. – „Palice” tworzę z jodły albo innych iglaków. Jak się ma szczęście, to i taki „samorost” się znajdzie, co do niego nawet rączki dorabiać nie trzeba. Całość z jednego kawałka się zrobi – tłumaczy, pokazując swoje dzieła.
Rudolf Gontko z Nové Baňi również zajmuje się obróbką drewna. Z „samorostów“ rzeźbi naczynia dla baców. – Najpierw kawał drewna poobracam w dłoniach i zastanowię się, co mi jego kształ przypomina. Drewno w takich chwilach do mnie przemawia – opowiada Rudolf Gontko.
Wybrany „samorost“ musi najpierw zostać wyczyszczony, potem przez rok czeka i wysycha. – Robimy to, aby tradycja tego rzemiosła została zachowana. A i teraz te naczynia są potrzebne, bo sporo osób wykorzystuje je w swych domkach rekreacyjnych – przyznaje żona Gontki.
Maria Chaładus od 30 lat wytwarza kwiaty i inne ozdoby z wiór osikowych. Pochodzi z Koziegłów, gdzie cała wieś wytwarzała „wyroby osikowe“ – Drewno osikowe najpierw tniemy na klocki. Potem strugamy na cieniutkie płatki. Z nich ręcznie formujemy kwiaty – opisuje Mieczysław, mąż Marii. Jak podkreśla, końcowa faza modelowania kwiatu to kwestia paru minut. – Jednak cały proces składa się z kilku faz, które wymagają czasu – tłumaczy.
Ĺudovít Cehelský z Košic zajmuje się obróbką krowich rogów, z których tworzy grzebienie, rogi do picia. – Róg czyszczę, wyciągam kość, lekko opracowywuję i rozdzielam na trzy części – tłumaczy. Ze środkowej części powstają grzebienie.
Trzeba ją najpierw wygotować, by stała się giętka. Później ugniata się ją w prasie a na koniec z pomocą różnego rodzaju noży wyrzeźbia się grzebyk. – U nas nie ma już tego rzemiosła. Dlatego staram się go wzkrzesić i nadać mu od nowa znaczenie – przyznaje Cehelský.
Rzemieślnik nierzadko musi się wykazać sporą dawką cierpliwości.
Kazimierz Wawrzyk z Ustronia, zajmujący się wyrobem biżuterii filigranowej zdradził, że wytwarzanie pasa weselnego trwa miesiąc. Prząśniczka Marie Popelářová z Valašska przyznała, że nauczyć się „ładną nitkę“ to też wyzwanie, które wymaga czasu i doświadczenia.
Tradycyjne czepce i okrągłe serwety w bieli i ecru, bluzki czy ozdoby świąteczne – z rąk Lucyny Bytow już od 40 lat wychodzą koronkowe cuda. – Najpierw uczyła mnie mama i sąsiadki. Później zaczęłam jeszcze u znanych koronczarek podpatrywać – wspomina Bytow.
Trzyma się tradycji. W jej koronkach pojawiają się motywy ze świata przyrody: gąsiorek, listki, winogrona czy gwiazdki.
Jednak koronczarka inspiruje się również modą światową. Tworzy lampioniki czy łapacze snu. – Nie mamy książek ani wzorów, dlatego dla koronczarki największą radością jest to, że sama tworzy swoje własne łączenia – podsumowuje Lucyna Bytow.
kc
Tagi: 69. Gorolski Święto, koronczarki, prząśniczka, rogi, rzemiosła ludowe
Komentarze