Halina Szczotka
E-mail: halina.szczotka@zwrot.cz
Inscenizacja zaślubin polskiego księcia Mieszka I i czeskiej księżniczki Dobrawy odbyła się wieczorem 19 sierpnia na cieszyńskim Moście Przyjaźni. Wzięli w niej udział słuchacze XXVI Letniej Szkoły Języka, Literatury i Kultury Polskiej w Cieszynie oraz przypadkowi przechodnie. Organizatorzy Szkoły chcieli w ten sposób przybliżyć uczestnikom z ponad trzydziestu krajów świata obchody 1050-lecia Chrztu Polski. Na koniec odśpiewano wspólnie „Bogurodzicę”.
– Bardzo dziękujemy wszystkim gościom, którzy zechcieli obejrzeć zaślubiny na granicznym moście polsko-czeskim, czesko-polskim, gdzie – jak myślimy – powinny się były odbyć te zaślubiny – powiedziała na zakończenie prof. Jolanta Tambor, dyrektor Szkoły Języka i Kultury Polskiej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. – Tu powinien być chrzest, w tym miejscu. Nie na Ostrowie Lednickim, tylko właśnie w Cieszynie na Moście Przyjaźni, aby mogła się połączyć czeska Dąbrówka z polskim Mieszkiem.
Przebieg imprezy był zaskoczeniem dla niektórych obecnych osób, w tym dla jednego z miejscowych historyków. Jednak ze względu na to, że Letnia Szkoła ma na celu promowanie polskości, nie chciał nam komentować „zaślubin” na moście.
Zwróciliśmy się zatem do organizatorów z pytaniem, dlaczego słuchaczom przedstawiany jest taki mało prawdziwy obraz historyczny. Prof. Tambor stwierdziła, że młodzież miała okazję uczestniczyć w wykładach na temat historii Polski „od chrztu włącznie”. – Wszystko to, co się odbywa na warsztatach i seminariach jest pokazywane z perspektywy historii, z perspektywy kronik historycznych, natomiast to była po prostu tylko zabawa. I oni doskonale to wiedzą – dodała.
To dlaczego ta zabawa była tutaj? Bo równie dobrze można ją było zrobić pod Rotundą w scenerii Wzgórza Zamkowego.
– Bo tu jest w tej chwili granica polsko-czeska. I to ma wymiar zabawowy taki, że od czeskiej i od polskiej strony idziemy – odpowiedziała dyrektor SJiKP. – Zrobiliśmy zabawę na moście granicznym polsko-czeskim bez żadnych podtekstów politycznych i historycznych.
Jednak to miejsce zostało wybrane symbolicznie.
– Tak – potwierdziła Tambor. – Bo to jest granica polsko-czeska.
Interesowało nas również, czy młodzież, wśród której są też i osoby o polskich korzeniach, stanowiące mniejszość narodową w swoim kraju, dowiedziała się podczas zajęć czegoś o Zaolziu. Dr Aleksandra Achtelik, wicedyrektor SJiKP zwróciła uwagę, że głównym celem Letniej Szkoły jest nie tyle przekazanie pełnej wiedzy historycznej, co uczenie języka z elementami kultury, literatury, filmu oraz właśnie historii. – Gdy ich to zainteresuje, to będą wtedy studiować historię Polski, czy na uniwersytetach w swoich krajach, czy przyjadą do nas.
Wracając do inscenizacji zaślubin Mieszka z Dąbrówką obie organizatorki zdecydowanie podkreśliły ludyczny charakter tej imprezy. – Jest taka dziedzina jak edukacja poprzez zabawę i nauka języka poprzez zabawę – dodała na zakończenie Achtelik. – To był taki happening i proszę to w ten sposób potraktować. A jeżeli państwo nie umieją tak tego odczytać, to niestety każdy ma jakieś ograniczenia.
Zapytani przez nas słuchacze z Rosji, Ukrainy i Mołdawii niespecjalnie orientowali się w kwestii zaolziańskiej, choć – jak przyznali – wielokrotnie mieli okazję spacerować ulicami Czeskiego Cieszyna. Wyjątkiem był jedynie młody Rosjanin, który studiował historię powszechną w swym rodzinnym kraju.
(ÿ)
Tagi: Dobrawa, Jolanta Tambor, letnia szkoła języka literatury i kultury polskiej, Mieszko I, Zaś
Komentarze