W gąszczu tropikalnej dżungli

INDONEZJA / Wielką pasją Urszuli Kurzysz z Piosku koło Jabłonkowa jest podróżowanie, przyroda i zwierzęta. Pomimo młodego wieku zwiedziła już mnóstwo krajów, między innymi Anglię, Norwegię, Bośnię, Kanadę, Meksyk, Stany Zjednoczone, Nową Zelandię, Borneo.

Będąc przed kilku laty na tej indonezyjskiej wyspie, spotkała się z naukowcem australijskim, który pomagał miejscowym w założeniu parku narodowego. Kwestia ta zaczęła ją frapować na tyle, że coraz częściej myślała o urzekającej, krystalicznie czystej dzikiej przyrodzie tego odległego kraju.

Dżungla dzieciom

Surfując po internecie przypadkowo natknęła się na informację o czesko-indonezyjskim projekcie Green Life skierowanym na ratowanie tropikalnych lasów deszczowych i zagrożonych wyginięciem zwierząt na Sumatrze. Projekt został założony i jest finansowany przez małą czeską organizację pozarządową pod nazwą Dżungla dzieciom (Prales dětem).

Od razu wiedziała, że to dla niej szansa, bowiem organizacja poszukuje wolontariuszy, którzy zaangażują się w ochronę lasów równikowych. Zdecydowała się włączyć w tę szlachetną inicjatywę i pod koniec stycznia wspólnie z dziesięciu osobami w różnym wieku z Republiki Czeskiej odleciała na Sumatrę w roli wolontariuszki.

Niekonwencjonalna droga do campingu

Z miesięcznego pobytu na Sumatrze Urszula przywiozła mnóstwo niezapomnianych wrażeń. Jednakże te pierwsze, jakich tu doznała, wywoływały w niej raczej mieszane uczucia.

– Myślałam, że będąc na równiku, od razu otoczy nas wspaniała dziewicza przyroda, przywita dżungla, jednak było inaczej. Jadąc z lotniska do rezerwatu przyrody przez cały czas, czyli przez cztery godziny, nie widzieliśmy nic prócz olbrzymich plantacji palm olejowych, które międzynarodowe koncerny wysadzają tu dla biznesu. Niszczą i karczują ogromne połacie pierwotnych tropikalnych lasów deszczowych, żeby zrobić pod nie miejsce. Na skutek wycinania lasu odbierana jest tysiącom zwierzętom przestrzeń potrzebna i niezbędna im do życia. Lasy te bowiem są ich domem. Wśród zwierząt jest wiele gatunków zagrożonych wyginięciem, między innymi chodzi o tygrysa sumatrzańskiego czy orangutany – opowiada Urszula Kurzysz.

Orangutany sumatrzańskie są uważane za gatunek krytycznie zagrożony wyginięciem i w czasach obecnych światową populację tych małp człekokształtnych szacuje się na około pięć do siedmiu tysięcy osobników. Dla ciekawości podajmy, że wyraz orangutan wywodzi się od malajskiego Orang Hutan, co oznacza człowieka leśnego. Czeski prywatny rezerwat przyrody Green Life powstający od 2009 roku leży wprost na granicy z Parkiem Narodowym Gunung Leuser. Usiłuje ratować las deszczowy przed dewastacją, by mogły w nim swobodnie żyć dzikie zwierzęta.

Organizacja kupiła na razie pięćdziesiąt hektarów ziemi porośniętej drzewami, które w przeciwnym razie zostałyby zniszczone. Green Life nosi się z zamiarem stopniowego uratowania aż siedmiuset hektarów dżungli. Ponadto istnieje kolejny problem, gdyż wielkie plantacje palmowe wymagają olbrzymich ilości wody i są przyczyną skażenia źródeł, w tym rzek i jezior, pochłaniają też szybko substancje odżywcze z gleby, wskutek czego za kilkadziesiąt lat gleba ta zamieni się w wyjałowione pustkowie.

– Zaraz po przyjeździe na wyspę zaznałam kolejnego szoku. Przykrym widokiem były dla mnie małpy uwiązane na łańcuchach koło domów i także przepiękne egzotyczne ptaki uwięzione w klatkach. Trzymane w domach w roli maskotek domowych zwierzęta zamiast żyć w wolnej przyrodzie, są w niewoli. Byłam tym przerażona, jednak później uświadomiłam sobie, że my robimy u nas to samo z psami – stwierdziła z żalem w głosie.

Emilia Świder,

Cały artykuł o tropikalnej dżungli na Sumatrze znajdą Państwo w kwietniowym „Zwrocie”.

Miesięcznik „Zwrot” można kupić w Księgarni i Klubie Polskiej Książki (ul. Czapka 7, Cz. Cieszyn) i w redakcji przy ul. Strzelnicza 28 w Cz. Cieszynie.

„Zwrot” można również nabyć w postaci cyfrowej . Prenumeratę można zamówić tutaj.