Z poczty redakcyjnej
E-mail: info@zwrot.cz
SUCHA GÓRNA / Kąty, część gminy Sucha Górna, na którą pada cień żywocickiego lasu, stały się w czasie II wojny światowej świadkiem tragedii niejednej polskiej rodziny. To tam stoi dom rodzinny Józefa i Karola Mrózków, w którym zakład krawiecki prowadził ich ojciec Józef. Pracowite, lecz wesołe życie rodziny i osób skupionych wokół zakładu przerwał wybuch wojny. Jej skutki dla mieszkańców tej części Suchej Górnej okazały się tragiczne.
Spotkanie z autorami książki „W cieniu Żywocic” Karolem i Józefem Mrózkami wzbogaciło wiedzę ponad 40 jego uczestników o losach wojennych rodziny Mrózków, jak również innych rodzin na Kątach. A że tułaczka wojenna, upodlenie godności ludzkiej, nadmierny wysiłek fizyczny, głód i śmierć były udziałem tysięcy takich rodzin, są one niejako reprezentantami losu narodu polskiego w tej najstraszniejszej z wojen.
Zanim jednak rozpoczęła się górnosuska promocja owej książki – symbolu, zabrzmiały w wykonaniu Krystyny i Karola Mrózków dwa utwory – „Stary szorstki krzyż” oraz „Petit Fleur”, którego słowa brzmią: -Ta melodia sprzed lat płynie w rytm naszych serc przywołując Twój ślad…
To muzyczny hołd dedykowany rodzicom autorów książki, Annie i Józefowi, jak również wszystkim ofiarom II wojny światowej.
W klimat opisywanych zdarzeń wprowadził obecnych Bronisław Firla, który podjął się prowadzenia spotkania. Prezentowane przez Kwietosławę, Krystynę, Józefa i Karola Mrózków oraz Bronisława Firlę fragmenty książki przesunęły słuchaczy w czasie. Zapoznali się z życiem zakładu krawieckiego, w którym figuruje krewny, a zarazem czeladnik Józefa, Adam Wawrosz.
Zwiastuny wojny dolegają na Kąty coraz mocniej. Wybucha wojna. W jej trzecim roku na Pomorze zostaje internowana cała rodzina stolarza Franciszka Żwaka, ojca Anny Mrózek, wraz z czteromiesięcznym wówczas Franusiem Żwakiem – obecnym również na spotkaniu. W czerwcu 1944 roku okupant wysiedlił z rodzinnego domu rodzinę krawca J. Mrózka. Młodsze dziecko Anny i Józefa Mrózków (Karol Mrózek) było wtedy pięciotygodniowym maleństwem.
Polenlagry we Frysztacie i w Rybniku poznajemy oczyma pięcioletniego wówczas Józia Mrózka. Słuchamy o rozłące z ojcem, którego nie mieli już nigdy zobaczyć, a potem o wigilii pani Anny w roku 1944 w nędznym baraku, bez męża, lecz z dziećmi i w otoczeniu dobrych ludzi, których połączył podobny los.
Słowa wspólnej kolędy – Bóg się rodzi, moc truchleje… podbudowywały na duchu, lecz nie zapowiadały jeszcze zbliżającego się końca wojny. Ale moc truchlała. Otwarte wrota Polenlagru w Rybniku dniu 10 marca 1945 roku zwiastowały wolność. Trudy powrotnej wędrówki łagodziła myśl o zbliżającym się domu. A potem kilkumiesięczne oczekiwanie na powrót męża i ojca oraz niedwracalna prawda.
Tetniące dziś życiem, piękne i dostatnie Kąty doświadczyła II wojna światowa w tragiczny sposób.
Zamieszkały w domu Mrózków Niemiec Vorbach zginął z rąk partyzantów pod koniec czerwca 1944 roku. W odwecie hitlerowcy aresztowali ponad dwadzieścia niewinnych mieszkańców tej części wioski. Tylko niewielu powróciło do domu. Członkowie rodzin Mrózków, Funioków, Gałuszków, Gwoździów, Kończynów, Pietraszków, Pawlasów, Prymusów, Rozbrojów, Szarowskich, Tobołów, Wałoszków, Wałowych, Wojaczków i Zorychtów umierali w obozach zagłady na skutek wycieńczenia i chorób, ginęli rozstrzelani pod ścianami śmierci, nie wytrzymywali trudów marszów ewakuacyjnych.
Książka „ W cieniu Żywocic” ujmuje to wszystko w sposób wyczerpujący. Dlatego warto ją przeczytać.
Bogumiła Przeczek