Nina Suchanek
E-mail: nina@zwrot.cz
BYSTRZYCA / W czwartek goście Muzeum i Centrum Informacyjnego w Bystrzycy przenieśli się kilkadziesiąt lat wstecz. Wszędzie latało pierze i rozbrzmiewała muzyka ludowa. MUZ-IC zorganizował bowiem „Szkubaczki”.
– Kiedy byłem dzieckiem, pamiętam, że jednym z najważniejszych wydarzeń były Szkubaczki. Zeszli się sąsiedzi, starka napiekła krepliki, gotowała się herbata z rumem, śpiewało się i strasznie się bulczało, ale podczas tego się robiło, czyli szkubało gęsie pierze, aby było czym napełnić kołdry i wybawić młode kobiety – wspominał wójt Bystrzycy Roman Wróbel.
Pracownicy MUZ-IC przygotowali rekonstrukcję takich szkubaczek. Panie w strojach ludowych darły pierze przy jednym stole, a osoby, które przyszły obejrzeć szkubaczki, mogły śledzić ich poczynania. Nie zabrakło oczywiście opowieści i śpiewu, do którego przygrywała kapela Bukoń. W dodatku dla wszystkich uczestników przygotowane były wydrukowane teksty piosenek, by każdy mógł śpiewać.
Jedna „pierzina” to 6 kilogramów pierza
– Jak ja byłam dzieckiem, nie mieliśmy elektryczności ani gazu w domu. Byłyśmy dwie dziewczęta w domu, czyli było trzeba naszkubać dużo pierza. Przeważnie się szkubało w gospodarstwie, gdzie były dziewczęta, gdzie byli chłopacy, to mieli bez problemu, ponieważ pierziny przyniosła do domu panna młoda. Szkubaczka, to było takie towarzyskie spotkanie. Szkubało się kilka dni, ponieważ przeważnie na jedną pierzine dawało się 6 kilogramów pierza – opowiadała Ewa Szczerbowa, znana jako Jewka Trzyńczanka.
Tagi: Bystrzyca, Ewa Szczerbowa, Ewka Trzynieczanka, Jan Michalik, kapela Bukoń, Muz-ic w Bystrzycy, pierziny, szkubaczki
Komentarze