WĘDRYNIA / Miłośnicy piwa oraz dobrego czeskiego rocka stawili się w sobotę 15 sierpnia na trzeciej edycji piwnego festiwalu (Pivní slavnosti) w Wędryni.

    Można było skosztować piwa z małych śląskich browarów, wziąć udział w konkursach — w tym na jedzenie papryczek, past i sosów chili — oraz pobawić się przy dobrej muzyce. Mimo że z początku deszczowo-burzowa pogoda nie rozpieszczała uczestników, to już na finałowym koncercie zespołu „Traktor”, kompleks sportowy był wypełniony niemal w całości.

    Celem tej wakacyjnej imprezy, zdaniem jej organizatora Václava Karcha z Karpętnej jest promocja minibrowarów.

    — Tych małych, których ludzie nie znają. W zeszłym roku zrobiliśmy ankietę na facebooku, które piwa interesowałyby publiczność, stąd nasz wybór. Tutaj mają możliwość spróbować piw, których naogół w sklepie się nie kupi, choćby Radasa z Trzycieża.

    Ponadto można było skosztować piw z wojkowickiego Konička a także z powstałego niedawno w Opawie browaru Hasič (tu warto wspomnieć, że sztandarowy ich produkt, dwunastka „Hasič ležák” był chyba najbardziej wykwintnym piwem z dostępnych na festiwalu, z wyraźną nutą aromatycznych chmieli amerykańskich znanych tym piwoszom, który z mieli okazję kosztować piwa typu IPA). Ponadto dla mało wybrednych były też stoiska ze znanymi i w regionie, i w Republice a także poza jej granicami piwami przemysłowymi.

    Ale festiwal to nie tylko piwo. To również zaproszone kapele, przy których muzyce można się było dobrze zabawić. Poza wspomnianym „Traktorem”, który był niewątpliwą gwiazdą wieczoru (gdy tylko zaczęli grać to w stronę sportowego areału ciągnęły „gwiaździste marsze” wędryńskiej i nie tylko młodzieży). Wcześniej natomiast zagrał „Blaf” oraz „Legendy se vrací”.

    Dla dzieci, ale i dla dorosłych atrakcją były pokazy strażaków z Trzyńca.

    — Dzieci się cieszą, że mają możliwość polać z sikawki, założyć hełm, popatrzeć do samochodu, zrobić sobie na jego tle zdjęcie — opowiadał Jiří Mašlar, dowódca drużyny i dodaje, że wbrew temu, co mogłoby się wydawać, nie jest to strata czasu, bo wychodzą do ludzi, opowiadają o swej pracy i odpowiadają na pytania dotyczące bezpieczeństwa.

    Natomiast dorosłych, rządnych wielkich wrażeń już na granicy bezpieczeństwa właśnie zainteresował ekstremalny konkurs na spożycie chili oraz sosów zrobionych z ostrych papryczek, organizowany przez jednego z dystrybutorów tych przypraw.

    Zawodnicy musieli zjeść czy to herbatnika z czekoladą z chilii, cukierki z chilii, same papryczki a wreszcie sosy. Poziom ostrości próbek podawanych do spożycia wzrastał podług tzw. skali Scoville’a i sądząc po tym jak z każdą kolejną rundą wykruszali się zawodnicy można twierdzić, że rzeczywiście „było ostro”.

    — Jak ktoś już raz spróbuje chili nie może bez tego żyć – stwierdził w rozmowie ze „Zwrotem” jeden z organizatorów tego, jak sam przyznał „brutalnego konkursu”. — Niestety żyjemy w państwie, gdzie najlepiej sprzedawaną gazetą jest bulwarówka i ludzi interesują właśnie takie rzeczy. I jeśli chcemy propagować chili między ludźmi, to to jest najlepszy sposób. Jakbyśmy przygotowali kartę z daniami, w których jest chili, to tylu ludzi przy naszym namiocie nie byłoby co teraz…

    Na szczęście w okolicznych budkach można było kupić tłuste jadło, które – co warto wiedzieć — jest najlepsze dla „zabicia” zawartej w ostrych papryczkach kapsaicyny.

    (ÿ)

    Tagi: , , , , , , , , , ,

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Reklama

      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego