indi
E-mail: indi@zwrot.cz
CIESZYN / „Polski nieoczywisty” to książka, która odkrywa przed czytelnikami fascynujący świat potocznych zwrotów i powiedzeń, które wcale nie znaczą to, co mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Adam Miklasz opowiada o swojej najnowszej publikacji, która w zabawny, ale i refleksyjny sposób przybliża tajemnice współczesnej polszczyzny.
Niedawno ukazała się kolejna Twoja książka. Wcześniejsze były bardzo różnorodne zarówno w poruszanej przez Ciebie tematyce, jak i w formie. Co tym razem postanowiłeś oddać do rąk czytelników?
Moja ostatnia książka jest inna od wszystkich poprzednich. Opisałem w niej moje ulubione, najciekawsze, czy z mojego punktu widzenia najbardziej osobliwe zdania polskie. I napisałem o nich… Nie chcę mówić eseje, bo to brzmi zbyt pompatycznie. Powiedzmy, że takie jednostki felietonoidealne.
Jakie to są zdania?
Zdania, których często używamy, które słyszymy w potocznej mowie, znaczące coś zupełnie innego, niż wynikałoby z dosłownego ich tłumaczenia. Czasami nie mają sensu albo mają sens opaczny. Zainteresowałem się językiem mówionym.
A więc rozpracowałeś, mam rozumieć, etymologię popularnych w języku polskim zwrotów niezrozumiałych dla kogoś, kto chciałby je tłumaczyć dosłownie?
Różnie. Omówione są 33 zdania. Każdy rozdział jest nieco inną jednostką, inny ma charakter. Niektóre są takim swoistym kluczem do polskiej natury i polskiej duszy. Postarałem się zrobić taką wiwisekcję, jednak z zastrzeżeniem podstawowym, że to jest książka, która ma dostarczyć trochę rozrywki i zabawy.
Rozrywki i zabawy, ale też przecież wiedzy.
Mam nadzieję, że ta książka dostarczy nie tylko wiedzy, ale może też skłoni do refleksji. To mógłby być jej dodatkowy atut. Nie jest jednak napisana całkiem na poważnie, dlatego liczę również na to, że okaże się dobrą, przyjemną i – co ważne – niegłupią rozrywką.
Dla kogo jest ta książka?
Dla użytkowników języka polskiego. Zastanawiałem się, czy dla wszystkich. Bo tworzymy bardzo dużą grupę językową. Jest zdecydowanie więcej Polaków mówiących po polsku, niż Polaków żyjących w Polsce. Zastanawiałem się, czy książka będzie zrozumiała dla polskojęzycznych osób, żyjących poza polską. I uświadomiłem sobie, że dla niektórych tak, a dla niektórych nie. Zapewne dla Polaków żyjących na przykład w Stanach Zjednoczonych czy Brazylii może okazać się zbyt niezrozumiała. Bo oni z tego językowego kodu kulturowego już trochę wypadli. Natomiast myślę, że dla przyjaciół zza Olzy na pewno.
Właśnie o to chciałam zapytać. Na portalu Zwrot mamy cykl artykułów pod nazwą „Pogotowie językowe”. Prowadzi go koleżanka, która mieszka na Zaolziu od ponad 10 lat, choć pochodzi z polskiej części Śląska Cieszyńskiego – i to z jego rubieży. Kiedy przyjechała na Zaolzie, od razu zauważyła, że tutejsi Polacy mówią innym polskim, niż ci w Polsce. Oprócz oczywistych czechizmów, często używają też archaicznego języka. Nie znają wielu współczesnych zwrotów. I gdy pierwszy raz usłyszałam o Twojej książce, to od razu pomyślałam o tym cyklu. Czy ta książka może być pomocna dla osób, które mieszkają poza Polską i mają ograniczony kontakt z żywym, współczesnym językiem polskim?
Myślę, że zdecydowanie tak. I nawet w książce z zawarłem taką sugestię. Myślę, że ta książka może być przydatna również dla tych osób, które nie są Polakami, a uczą się polskiego. Bo tu są takie zdania, które jakby interpretować bezpośrednio, dosłownie, to oznaczają zupełnie co innego. Czyli tak zwane pułapki. Jest jeszcze wiadomość podprogowa, której wyłapanie wynika z funkcjonowania w specyficznym kodzie kulturowym. Mając wielu znajomych na Zaolziu, przypuszczam, że większość z moich znajomych zrozumie całość, dla części być może kilka z omawianych zdań będzie niespodzianką, dla innych może nawet więcej, niż kilka. Myślę, że tak czy tak będzie to fajna zabawa ze współczesną polszczyzną. Bo mówimy o tym kodzie kulturowym, który dotyczy świeżej, mówionej, współczesnej polszczyzny. Przyznam jednak, że część zdań może być niezrozumiała nawet dla Polaków z Polski – niektóre teksty dotyczą zdań, zamkniętych w języku konkretnego pokolenia. Niektóre terminy dotyczą zdań, które stosowane są najczęściej przez ludzi wychowanych w latach 90. Natomiast myślę, że większość zaproponowanych zdań ma bardzo uniwersalny charakter.
Tak więc pojawiają się w książce także zwroty, zdania, które mogą być niezrozumiałe pomiędzy poszczególnymi pokoleniami użytkowników języka mieszkającymi w kraju?
Tak. Zresztą inspiracją do napisania tej książki było dla mnie zdanie, które usłyszałem w autobusie podczas rozmowy nastolatków.
Otóż jeden powiedział do drugiego zdanie, które brzmi tak: „ojciec z roboty wyniósł”. I tak sobie pomyślałem: no, ja wiem, o co chodzi. Zastanowiło mnie i zdumiało jednocześnie, że jeszcze w 2025 są tacy ojcowie, którzy „z roboty wynoszą”. Bo wiadomo, z jednej strony mówimy o jakimś genie przedsiębiorczości, a z drugiej strony… no chyba jednak po prostu o drobnej kradzieży.
Za komuny z zakładów pracy po prostu się wynosiło. I to jest taka drobna różnica, której na przykład nie wyłapie obcokrajowiec: przynieść z roboty i wynieść z roboty oznacza coś zupełnie innego. Bardzo się zdziwiłem, kiedy zdanie to usłyszałem podczas rozmowy nastolatków. Wtedy pomyślałem sobie, że tworzę z nimi neurodegeneracyjną wspólnotę doświadczeń. Aż do czasu, kiedy zaczęli mówić językiem kompletnie dla mnie niezrozumiałym.
Stwierdziłem jednak, że to zdanie jest tak bardzo arcypolskie, więc wrzuciłem je gdzieś na Facebooka z odpowiednim komentarzem. Znajomi zaczęli wrzucać inne – ich zdaniem – arcypolskie zdania i z kilku ich podpowiedzi skorzystałem. Taka jest historia powstania tej książki.
Tak więc reasumując: książka jest skarbnicą wiedzy dla Polaków dla zrozumienia międzypokoleniowego, dla Zaolziaków, którzy mają mniejszy kontakt ze współczesnym językiem polskim i dla obcokrajowców uczących się polskiego na tych wyższych poziomach.
Tak. I to niestety wszystko. Bo ostatnio miałem nawet na jednym ze spotkań autorskich pytanie, czy widzę możliwość przekładu tej książki. Jak sobie przeanalizowałem, to doszedłem do wniosku, że chyba nie ma szans. Myślę, że dla obcokrajowców, nawet przy odpowiednich gwiazdkach, przypisach i didaskaliach byłaby nie do zrozumienia. Natomiast Narodowy Operator Języka Polskiego (bo tak nazywam głównego bohatera książki), nieważne czy mniej lub bardziej doświadczony, będzie się dobrze bawił podczas lektury.
To na koniec powiedz, gdzie książka jest dostępna.
Obecnie na mojej stronie internetowej adammiklasz.pl i w księgarniach cieszyńskich, a także kilkunastu punktach w Polsce. Książka dotrze też do polskiej księgarni u Wirthów w Czeskim Cieszynie. Zamówienie przez sklep internetowy dla osób mieszkających w Czechach nie stanowi również żadnego problemu.
A jest może wersja cyfrowa?
Będzie, prawdopodobnie jeszcze w kwietniu.
(rozmawiała: indi)
———
JAKBY SPAŁ – W LABIRYNCIE POLSKICH FRAZ, 115 stron, wyd. Adam Miklasz, 2025