Krzysztof Rojowski
E-mail: krzysztof@zwrot.cz
Przemysław Brych to związany ze Śląskiem Cieszyńskim popularyzator kolei, w sieci znany jako Konduktor Przemek. W tym roku świętuje 10-lecie swojej działalności. Wcześniej był konduktorem oraz kierownikiem pociągów Kolei Śląskich, a od niedawna przeszedł do spółki Polregio. Bliskie są mu też koleje czeskie, postanowiliśmy więc z nim porozmawiać o tym, czym się różnią od polskich.
Podróże kształcą. Dosłownie
Twierdzisz, że nauczyłeś się języka czeskiego, jeżdżąc czeską koleją. Jak?
Słuchałem komunikatów z megafonów. Te zapowiedzi pociągów po czesku jakoś łatwo wchodziły mi do głowy i z czasem zacząłem poznawać nowe słowa, potem nowe zwroty i pojęcia. Ostatnio nawet jak byłem na dworcu w Pradze, to pani w kasie powiedziała mi, że bardzo ładnie mówię. Oczywiście cały czas się uczę i dokształcam, ale jak jestem czy to w Pradze, czy Brnie, to jestem w stanie się z Czechami dogadać.
Czyli nie dość, że kolej jest lepiej rozwinięta w Czechach niż w Polsce, to jeszcze komunikaty z głośników mają bardziej zrozumiałe?
(śmiech) Są na pewno czysto czytane i ujednolicone. Łatwo je zapamiętać, wchodzą do głowy i na tej podstawie nauka języka jest prostsza. Sprawę ułatwia też fakt, że to wciąż mowa słowiańska.
Tak, ale jednak ten czeski w Pradze a czeski na Zaolziu często się różnią.
Mam kolegę, Polaka, który studiuje w Pardubicach. Niekiedy spieramy się o niektóre słowa albo akcent, zwłaszcza ten śląski, który jest słyszalny w kraju morawsko-śląskim. Mi jednak łatwiej dogadać się w Pradze. Nigdy nie chodziłem na żaden kurs czeskiego. Mam jednak problem z pisownią, niekiedy potrafi spłatać figla.
A jak to się stało, że zacząłeś tymi czeskimi pociągami jeździć?
Mieszkałem w Cieszynie i z kolegą dużo jeździliśmy po Czechach. Czeska kolej nam bardzo odpowiadała – podróżowaliśmy czy to do Brna, czy do Pragi i poznawaliśmy ten kraj.
Cieszyn – miasto koleją podzielone
Nie da się ukryć, że polska kolej ma nad czym pracować, jeśli chce dorównać tej w kraju naszych południowych sąsiadów. Patrząc lokalnie, z Czeskiego Cieszyna jeżdżą 4 bezpośrednie pociągi dziennie do Pragi, a z Cieszyna do Warszawy – dwa i to z przesiadką.
Cieszyn to miasto historycznie podzielone. Historyczny, główny dworzec kolejowy miasta znajduje się obecnie w Czeskim Cieszynie i to z niego prowadziły magistrale kolejowe w stronę Pragi czy na Słowację. Podzielenie miasta sprawiło, że trzeba było wybudować dworzec po polskiej stronie i zorganizować na nowo połączenia.
Czeska kolej jest też bardziej lokalna. W Polsce, gdy decydujemy się na podróż pociągiem, to raczej z myślą o dalekiej podróży – w tym roku z PKP Intercity będzie mieć prawie 100 milionów podróżnych. W Czechach dużą popularnością cieszą się krótkie połączenia, międzymiastowe. Te lokalne trasy napędzają tam frekwencję i chociaż sytuacja u nas się poprawia, ale wciąż dystans jest widoczny.
Ale to też nie jest tak, że w Czechach dalekobieżne pociągi nie są popularne. Przecież między Pragą a Czeskim Cieszynem a Warszawą i Cieszynem odległość jest podobna, a dysproporcja między liczbą połączeń bardzo widoczna.
Tak, ale to właśnie przez fakt, że czeska strona miasta leży przy głównej magistrali kolejowej łączącej Słowację z Pragą. Gdyby na przykład linia kolejowa z Zebrzydowic w kierunku granicy państwa prowadziła przez Cieszyn, a nie Chybie, to też mielibyśmy bezpośrednie połączenie z Warszawą. Z Wiedniem nawet też.
Taki scenariusz jest możliwy do zrealizowania. Kilka pociągów mogłoby kursować przez Cieszyn zamiast przez Chybie. Warunkiem koniecznym jest jednak zakończenie remontu katowickiego węzła kolejowego.
Przebudowa linii nr 190
Mamy też linię nr 190, między Skoczowem a Bielskiem-Białą. Ona – po zakończeniu przebudowy, a trwają właśnie prace przy projekcie – będzie łączyć docelowo Cieszyn z Krakowem. Przez lata była jednak zaniedbywana, a teraz dopiero się do tej idei wraca.
Owszem. Trzeba jednak zauważyć, że najszybszą linią kolejową między historycznym Śląskiem Cieszyńskim a Krakowem jest linia z Czechowic-Dziedzic. Czas podróży to godzina i 4 minuty, a jeśli doliczy się do tego czas przejazdu po odcinku linii 190 z Cieszyna, to cała podróż zamknie się w 1,5 godziny. To właśnie linia z Czechowic i przez Trzebinię jest linią magistralną – trasa przez Wadowice i Kalwarię jest jednotorowa i zawsze będzie poboczną.
Z tą linią magistralną z Krakowa przez Trzebinię, Czechowice, Zebrzydowice do Bogumina, potem Brzecław aż do Wiednia jest ten problem, że jest oddalona od Cieszyna o 16 kilometrów. To dużo, bo po czeskiej stronie te połączenia są dużo lepsze.
Przy okazji remontu linii 190 mówi się o tym, że po uruchomieniu pociągów warto będzie skomunikować z nimi połączenia autobusowe. Czy podobne rozwiązania funkcjonują w Czechach?
Jeśli chodzi o kraj morawsko-śląski, to jest tam zintegrowany system kolejowo-autobusowy. To nie tylko wspólny bilet, ale też skoordynowane rozkłady jazdy. Tylko by podobne rozwiązania zastosować w Polsce, muszą się zakończyć wszystkie trwające inwestycje – remont katowickiego węzła kolejowego, linii kolejowej z Czechowic-Dziedzic przez Chybie do granicy państwa, czy właśnie linii Skoczów – Bielsko-Biała. Mają one dość odległe terminy, ale gdy już zostaną ukończone, to w ciągu pięciu lat taki system można by było wdrożyć.
Sęk w tym, że to nie są – kolokwialnie mówiąc – tanie rzeczy. Aglomeracja Beskidzka, tudzież powiat cieszyński musiałyby z pieniędzy podatników dołożyć sporo pieniędzy, by nie była to tylko oferta dla uczniów. By z tych autobusów i pociągów korzystali także pracownicy, turyści. W polityce transportowej powiatu cieszyńskiego najbardziej właśnie denerwuje mnie to, że jest skoncentrowana tylko na uczniach. Pamiętam czasy, gdy dobrze prosperował PKS i korzystali z niego wszyscy. Można by było do tego wrócić, zwłaszcza że czasy się zmieniły i posiadanie samochodu nie jest wyznacznikiem luksusu. Politycy lokalni jednak twierdzą, że jeśli transport autobusowy jest nierentowny, to trzeba go zlikwidować.
Przy okazji remontu linii ze Skoczowa do Wisły i Ustronia do Goleszowa i Cieszyna mówiło się, że potrzeba lat, by mieszkańcy przyzwyczaili się do transportu kolejowego.
Owszem. Według mnie przez wiele lat z premedytacją starano się zniszczyć kolej po polskiej stronie Śląska Cieszyńskiego. Świadomość jej istnienia się zatarła, zaciera się też świadomość dotycząca transportu autobusowego. I chociaż pociągi powoli wstają z kolan, to autobusy jeszcze raczkują. Powiat cieszyński musi jednak zrozumieć, że potrzebny jest konkretny organizator takiego typu transportu. Samorząd z tej roli się nie wywiązuje – powierza to zadanie kilku przewoźnikom, samemu nie wiedząc, jak to powinno wyglądać.
Musi znaleźć się osoba lub grupa ludzi, którzy będą w stanie całościowo zadbać o tę działalność. Stworzyć ją od podstaw, a potem dzięki współpracy z gminami i Urzędem Marszałkowskim powiązać ją z koleją. Potrzeba specjalistów, by stworzyć nie tylko wspólną ofertę czy rozkład jazdy, a całą taryfę obowiązującą na dużym terenie. Wzorce można czerpać z czeskiej strony.
„Kolejowy influencer”
Jesteś nazywany „kolejowym influencerem”, a po polsku mówiąc – popularyzatorem kolei. Czy zamierzasz wykorzystać ten status i swoją rozpoznawalność nie tylko do promowania tego rodzaju transportu, ale też do sugerowania zmian, jakie należy wdrożyć na kolei?
Jest jeszcze dużo do zrobienia, więc tak. Staram się kruszyć ten kolejowy beton, mur, charakterystyczny dla pracowników z poprzedniej epoki. Chciałbym, żeby to był przyjazny środek transportu dla coraz większej liczby młodych ludzi – ale nie tylko młodzieży, co osób w podobnym wieku co ja, około 30 lat.
Cieszy mnie też fakt, że popularne jest połączenie z Goleszowa do Cieszyna i Katowic – udało mi się w pewien sposób wykreować popularność tej linii, a ludzie się do niej przyzwyczaili i dobrze ona funkcjonuje. Jestem też otwarty na różne inicjatywy i często dostaję różne ciekawe propozycje i wiele fajnych rzeczy teraz robię.
Z pewnością nie chcę być takim – jak to powiedziałeś – influencerem, który tylko wzbudza tanią sensację. Chcę robić coś konstruktywnego, pokazywać, że transport kolejowy i zintegrowany jest świetny.
Ostatnio zmieniłeś otoczenie – z Kolei Śląskich przeszedłeś do Polregio. To łatwiejsze środowisko, by takie rzeczy robić?
Współpracowałem już z wieloma środowiskami kolejowymi. Staram się – poza pokazywaniem zwykłej pracy – kreować na ambasadora idei kolejowej. Być po prostu takim zwykłym Przemkiem, który powie kilka dobrych słów i zachęci ludzi do podróżowania pociągiem. Nawet żona mi mówi, że nikogo takiego drugiego jak ja nie ma (śmiech).
Ale to nie tylko tak, że będę tylko słodził. Pytałeś o sugerowanie zmian na kolei – dla przykładu linia 190 ma w projekcie za mało mijanek. Brakuje też posterunku odstępowego między Goleszowem a Skoczowem. On w przyszłości by się bardzo przydał, by rozładować ruch pociągów. Wkrótce w Skoczowie odbędą się konsultacje i taką opinię z pewnością wyrażę.
Czego będą dotyczyć te konsultacje?
Mieszkańcy Pogórza, Bielowicka czy Kowali chcą, by jeden z przystanków został w obecnej lokalizacji. Chodzi też o to, by została także mijanka w Pogórzu. Może się bowiem okazać, że odbuduje się tylko jedną na całej trasie, a to będzie za mało. Owszem, wszystkie symulacje ruchu pokazują, że ich wystarczy, ale wystarczy tylko jedno opóźnienie, jakaś awaria urządzeń sterowania ruchem i będzie duży kłopot.
Zdarzały się już w Polsce takie remonty linii, gdzie zmniejszano liczbę mijanek, by po kilku latach jednak je dobudowywać.
To przez koszty? Czy wybudowanie takiej mijanki to spory wydatek?
Tak, budowa dwóch rozjazdów na takiej podstawowej mijance jest dużo bardziej kosztowna niż budowa jednego kilometra zwykłych torów. Do tego dochodzi jeszcze zakup urządzeń sterowania ruchem. Jednak mimo wszystko lepiej to zrobić zawczasu, niż potem żałować.
Dalszy rozwój kolei w regionie
Sporo się w ostatnich latach zmieniło, jeśli chodzi o kolej na Śląsku Cieszyńskim. Mówiliśmy o Pętli Wiślańskiej, teraz w toku jest przebudowa linii nr 190, podobnie jak z Czechowic-Dziedzic przez Chybie do Zebrzydowic i granicy państwa. Czy są jeszcze inne plany?
Cieszyn i Czeski Cieszyn są włączone w tak zwany horyzontalny rozkład jazdy. Ma powstać linia kolejowa z Gdyni przez Warszawę, Katowice właśnie do Czeskiego Cieszyna. Ma to być bardzo szybkie połączenie i myślę, że nasze pokolenie jeszcze z niego skorzysta. Sporo się zmieniło, ale jest jeszcze co robić – w mojej ocenie w 2000 roku zaczynaliśmy od zera, a obecnie kolej działa na 70% swoich możliwości.
Czy ewentualnie budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego pchnęłaby ten rozwój jeszcze do przodu?
Z punktu widzenia kolei to dobry pomysł, byle się nie skończyło na samych megalomańskich planach polityków. Polsce potrzebna jest dobra kolej – nie tylko lokalna, ale i dalekobieżna. Samo PKP Intercity powoli zaczyna się „dusić”, bo wiele linii jest przebudowanych, ale nie zyskują na przepustowości. Jedyną możliwością jest budowa zupełnie nowych linii i uruchamianie na nich dodatkowych pociągów.