Publikujemy ciąg dalszy korespondencji Mateusza Lipowskiego z Korei. Link do pierwszego odcinka znajdziesz tutaj.

    Uporanie się z siedmiogodzinną różnicą czasu zajęło mi chyba ze trzy dni. Gdy tylko byłem w stanie normalnie funkcjonować, postanowiłem wykorzystać wolny czas przed rozpoczęciem intensywnego kursu językowego i trochę popodróżować. Najpierw po okolicy, później może gdzieś dalej. Trasę pierwszej wycieczki zaplanowałem wokół niedalekiego zbiornika wodnego o nazwie Uirimji. Później przedłużyłem ją nieco o wspinaczkę na najbliższą górę, niespełna 900 metrów wysoki Yongdu-san.

    Uirimji, stare około 1500 lat, należało ponoć niegdyś między najważniejsze zbiorniki wodne królestwa Silla, jednego z dawnych Trzech Królestw Korei. Dziś jest prawdopodobnie najpopularniejszym miejscem przechadzek w okolicy. Koreańczycy wszystkich kategorii wiekowych spacerują tutaj pod sosnami i wierzbami oraz, pijąc kawę, rozmawiają na ławeczkach.

    Ci, którzy nie boją się wysokości, oglądają ze szklanego mostu głośny wodospad. Miejsce to ma swój urok. Naprawdę magiczna atmosfera jest tutaj wieczorem, gdy promenadę wokół zbiornika oświetlają lampiony powieszone między gałęziami drzew, o czym przekonałem się parę tygodni później, gdy wróciłem tutaj, by trochę odpocząć od nauki.

    Pierwszy odcinek Koreańskich przygód Mateusza Lipowskiego

    W drodze na szczyt Yongdu-san

    Kiedy wystarczająco nacieszyłem się Uirimji, rozpocząłem czterokilometrowy marsz na szczyt Yongdu-san. Pierwsza połowa tej trasy była łatwizną – normalna przechadzka po drodze między domkami i ogródkami z papryką, pachnotką i innymi roślinami uprawianymi przez miejscowych.

    Pole ryżowe i czapla

    Poszedłem także zobaczyć niedalekie pola ryżowe, na których właśnie parę czapli szukało czegoś do jedzenia. W momencie, gdy zabudowa się skończyła i wkroczyłem do lasu, zaczęła się prawdziwa wspinaczka.

    Wspinaczka na Yongdu-san

    Chociaż Yongdu-san nie jest zbyt wysoką górą, podejście jest dosyć strome. Widoki ze szczytu były jednak warte wylanego potu. Warto również zaznaczyć, że były one pierwszymi widokami na tej trasie. Szlak prowadzi bowiem gęstym lasem, dzięki czemu podczas całej wspinaczki można było słuchać głośnego śpiewu ptaków i oglądać dzięcioły i wiewiórki na drzewach.

    W końcu na szczycie

    Spotkanie z zimorodkiem

    Ze szczytu powróciłem inną ścieżką, niż jaką wspiąłem się na górę. Jakoś w połowie drogi powrotnej przestały działać mapy, trasa jednak nie była skomplikowana i na szczęście się nie zgubiłem, chociaż raz mało brakowało – na jednym skrzyżowaniu przegonił mnie szerszeń i podczas ucieczki źle skręciłem. Szybko jednak zorientowałem się, ponieważ niezbyt ufałem memu poczuciu kierunku i często sprawdzałem kompas.

    Heliport na szczycie góry

    Niedługo po wróceniu na poprawny szlak natknąłem się na strumyk. Postanowiłem zejść do niego i na chwilę odpocząć u wody. Dobrze zrobiłem, bo w strumyku tym bawiło się parę żabek. Miło było przypatrywać się, jak skaczą z kamienia na kamień i starają się płynąć pod prąd. A gdy zszedłem do podnóża góry i strumyk zamienił się w rzeczkę, zobaczyłem, jak nad wodą przeleciał zimorodek – ptaszek, którego zawsze chciałem widzieć na własne oczy. Szkoda tylko, że nie zdążyłem go sfotografować.

    Widok na Uirimji, pola ryżowe i Jecheon

    Chociaż przechadzka miała około trzynastu kilometrów, bardzo szybko minęła. Koreańska przyroda jest naprawdę ładna. Zresztą, popatrzcie na zdjęcia i przekonajcie się sami.

    Szklany zamek nad jeziorem

    Mateusz Lipowski

    Tagi: , ,

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Reklama

      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego