Magda Walach
E-mail: magda@zwrot.cz
KARWINA-FRYSZTAT / We wtorek (14 lutego) późnym popołudniem salka Oddziału Muzyki i Sztuki zapełniła się słuchaczami. Przyszli na spotkanie z pszczelarzem Romanem Martynkiem, by dowiedzieć się więcej na temat pszczół i miodu. Wykład pt. „Apiterapia i nie tylko, czyli jak pszczółka Maja może wpłynąć na twoje zdrowie“ zorganizował Oddział Literatury Polskiej Biblioteki Regionalnej w Karwinie-Frysztacie.
– Bardzo nas zawsze cieszy, kiedy mamy tak pełną salę, że prawie już nam się krzesła nie mieszczą. Wszyscy chyba wiemy, że pszczoła to jest najważniejsza istota na świecie. Bez pszczół zginiemy. A o tym, jak pszczoła może na nas działać terapeutycznie, opowie dzisiejszy gość – tymi słowami zagaiła spotkanie Marcela Wierzgoń, kierowniczka Oddziału Literatury Polskiej.
Jeden słoik miodu to dowód, że pszczoły zapyliły sześć milionów kwiatów
Na początku prelegent mówił o pszczołach ogólnie. Opowiadał, jak poznać pszczołę miodną, mówił, jak wygląda dzień pszczółki, w jaki sposób znajduje kwiaty do opylenia i jak pszczoły między sobą komunikują. Opisał budowę ciała pszczoły. Przytoczył też różne ciekawostki, jak na przykład to, że pszczoła podczas lotu wywołuje 180 ruchów za sekundę i macha skrzydełkami tylko pod kątem dziewięćdziesięciu stopni. By wyprodukować jeden plaster miodu, pszczoły muszą bardzo pilnie pracować.
– Jeden słoik miodu jest dowodem na to, że te pszczółki zapyliły sześć milionów kwiatów. Pszczoła to jedyny owad, który tworzy dla siebie żywność, ale jada ją również człowiek – mówił Roman Martynek.
Jak funkcjonuje pszczela rodzina
Pszczelarz opowiadał jak funkcjonuje pszczela rodzina, w jaki sposób pszczoły się rozmnażają, dlaczego w ulu ważna jest ubecność trutniów, skoro nie zapylają kwiaty i jakie zadania mają poszczególne pszczoły.
– Aby rodzina pszczela funkcjonowała, w jej składzie nie może brakować pięciu elementów – pszczelej matki, pszczółek robotnic, trutni, czerwia w różnym stadium oraz wosku. Jeden bez drugiego nie może istnieć – mówił Roman Martynek.
W jednym ulu w lecie może być nawet 50 000 pszczół. Na zewnątrz wylatuje tylko 1/3 ulu, reszta dba o ul – sprząta, karmi larwy lub broni ul. Zimą liczba osobników w ulu może spaść nawet do 5 000 sztuk. W tym okresie pszczoły są w stanie ogrzać ul i zadbać o swoją matkę, jednak trzeba ich dokarmiać cukrem zmieszanym z wodą.
Pszczele produkty mogą poprawić stan zdrowia
Po zapoznaniu słuchaczy z pszczołami, prelegent przytoczył temat apiterapii. Apiterapia to dziedzina medycyny alternatywnej zajmująca się głównie profilaktyką. Bada, w jaki sposób za pomocą pszczelich produktów można poprawić stan zdrowia. Tymi pszczelimi produktami są miód, pyłek pszczeli, pierzga, pszczele mleczko, propolis oraz uloterapia.
Tłumaczył, że każdy rodzaj miodu ma specyficzny wpływ na nasze zdrowie. Uczestnicy mogli nie tylko posłuchać o leczniczych właściwościach miodu, ale również skosztować na przykład miód gryczany, akacjowy, lipowy, wielokwiatowy, rzepakowy czy też awokadowy. Prelegent zaznaczył, że miód pomaga również w leczeniu skóry. Natomiast pyłek kwiatowy jest jedynym produktem na świecie, który potrafi utrzymać życie, w tym pyłku znajdują się wszystkie witaminy i minerały, które nasz organizm potrzebuje.
Z kolei pierzga to przetworzony pyłek, różni się od niego właściwościami i składem chemicznym. Zawiera domieszkę miodu lub nektaru oraz śliny pszczół. Uczestnicy też dowiedzieli się, jak używać kitu pszczelego, czyli propolisu i jak przygotować z niego nalewkę propolisową.
Uloterapia – najmniej zbadana forma apiterapii
Na sam koniec prelegent mówił o uloterapii. To na razie najmniej zbadana forma apiterapii. Polega na wdychaniu powietrza z ula albo na przebywaniu w apidomku.
Apidomek to mały, drewniany budynek. Na dole domku znajdują się ule z pszczołami. W innej wydzielonej części domku nad ulami, gdzie pszczoły nie mają dostępu, znajduje się łóżko z wygodnym materacem. Domek jest skonstruowany tak, by w środku oddychać powietrzem z ula – mikroklimatem pełnym substancji aromatycznych i innych substancji, enzymów o zapachu propolisu, wosku, miodu i mleczka pszczelego, które działa leczniczo na układ oddechowy.
– Zdrowe jest również przebywanie w pobliżu uli. Pszczoły mają przypomnieć ciału, jak samo ma się wyleczyć. Moim celem jest postawić taki domek, by ludzie mogli spróbować, jaki wpływ mają na nich pszczółki. Praca z pszczołami jest ciężka, jednak nigdy nie poczułem przy tym zmęczenia, nawet po całym dniu spędzony na pasiece zawsze wracam do domu pełen energii. To jest to, co chciałbym ludziom zaoferować – powiedział Roman Martynek.
Zajmuje się pszczelarstwem sześć lat
Roman Martynek z Czeskiego Cieszyna zajmuje się pszczelarstwem od sześciu lat. Pracuje na pasiece, gdzie kiedyś hodował pszczoły jego dziadek. Obecnie posiada dziesięć uli, ale nie ukrywa, że chciałby poszerzyć pasiekę. Dwadzieścia uli według niego jest optymalną liczbą.
– To taka nasza rodzinna tradycja. Mój dziadek kiedyś był pszczelarzem. Jako mały chłopiec często go odwiedzałem i bardzo mi się to podobało. Później hodował pszczoły jego syn – mój wujek. Ja później też spróbowałem, a od razu wiedziałem, że będę to kontynuować – powiedział Zwrotu Roman Martynek.
– Pszczół nie trzeba odwiedzać codzienne. Ja odwiedzam pasiekę tylko w weekendy, i to jeszcze teraz w zimie nie zawsze co weekend. Najwięcej pracy jest latem, od kwietnia do sierpnia. Zależy, jak sobie zaplanujemy pracę. Jeżeli ktoś ma trzy ule i robi to z sercem, to może spędzić na tej pracy nawet dwa dni, ale jak już się ma uli więcej, to trzeba nauczyć się zaplanować swoją pracę tak, by była efektywna i żeby nie utracić tej pasji. Trzeba szukać równowagi między pracą i cieszeniem się z pszczół – dodał Roman Martynek.