CZESKI CIESZYN / Ewa Farna odwiedziła swoją dawną szkołę, czyli Polskie Gimnazjum im. Juliusza Słowackiego w Czeskim Cieszynie. Popularna zarówno w Polsce, jak i w Czechach, piosenkarka 6 grudnia rozmawiała z uczniami o swojej pracy.

    Farna opowiedziała o swojej pracy piosenkarki i producenta muzycznego. Pokazała też fragment krótkiego filmu dokumentalnego „Skazana na busa”.

    Większość czasu pracy muzyka to przygotowania. Sam koncert to jedynie „wisienka na torcie”

    – To, że wychodzę na scenę, to jest wisienka na torcie – podkreśliła, wyliczając, jak dużo pracy logistycznej towarzyszy organizacji koncertu. Przyznała, że osiemdziesiąt procent czasu pracy muzyka to przygotowania, natomiast zaledwie dwadzieścia procent to sam koncert.

    Piosenkarka opowiedziała też o pracy nad własną muzyką. – Na wstępie musimy wiedzieć, o czym chcemy śpiewać i co ludziom chcemy przekazać – wyliczała etapy pracy nad tekstem.

    Gwiazda bardzo chwali sobie edukację w „Gimplu”

    Ewa Farna podkreśliła, że dużym atutem szkoły, którą ukończyła jest to, że stworzyła ona możliwość pracy zarówno w Polsce, jak i w Czechach. Chwaliła także bardzo nauczycieli za to, że wspierali ją w jej działaniach artystycznych. Podczas nauki w „Gimplu” piosenkarka jednocześnie mogła realizować się muzycznie.

    Pytania z sali

    Następnie Ewa Farna zachęciła zebraną w auli młodzież do zadawania pytań. Jakie pytania zadawali uczniowie? Jak często występuje na scenie? Jaka była najbardziej stresująca dla niej sytuacja na koncercie? Jakie są różnice pomiędzy polskim a czeskim rynkiem muzycznym?

    Obecny na sali pan Szczotka, nauczyciel historii, zapytał z kolei, co było dla niej najbardziej stresujące w szkole. – Pogodzenie koncertowania z nauką – przyznała Farna. Po czym opowiadała, jaką udręką były sytuacje, gdy po udanym koncercie tata przyjeżdżał po nią i w samochodzie, w drodze do domu o godzenie 22.00, przepytywał ją z wojny 30-letniej, bo następnego dnia miała z tego sprawdzian.

    Ktoś zapytał gwiazdę o najbardziej lubiany i nielubiany przedmiot w szkole. Jako te ulubione wymieniła historię i język polski. – Natomiast kierunki ścisłe były dla mnie kosmosem i podziwiam każdego, który potrafi to ogarnąć – wyznała.

    Na pytanie z sali, którym językiem się jej lepiej posługuje, czy czeskim czy polskim, odparła, że tworzy jej się lepiej po polsku, a mówi po czesku. Przyznała, że zdarzały jej się też błędy językowe, na przykład zła odmiana w tekstach piosenek po polsku. Na co zwracał jej uwagę producent.

    Uczniów „Gimpla” interesowało także, jak wyglądały początki jej kariery.
    – Zupełnie inaczej niż wyglądałyby teraz. Ja zaczynałam w czasach, kiedy nie było Internetu – stwierdziła gwiazda, opowiadając o nagrywaniu płyt CD czy przebijaniu się w radiu.

    „Lubię swoją pracę. Codziennie budzę się z myślą, że mi się chce”

    Farna podkreślała, że bycie piosenkarką to normalna praca zajmująca ogromną ilość czasu. Obecnie zatrudnia kilka osób nie tylko z ekipy stricte technicznej, ale także przykładowo osobę zajmującą się promocją jej muzyki w social mediach.

    – Lubie swoją pracę. Codziennie budzę się z myślą, że mi się chce – cieszyła się, przekonując młodzież, że bardzo ważne w życiu jest, by robić to, co się lubi. By nie cierpieć w każdy poniedziałek, że znów trzeba iść do pracy.

    Gwiazda przyznała, że najwięcej pracy ma w weekendy. Wtedy odbywają się koncerty. Odkąd została mamą, ograniczyła jednak liczbę wyjazdów, zwłaszcza tych bardzo dalekich.

    Młodzież zapytała, czy jest jakiś aspekt jej pracy, którego nie lubi? – Nagrywania w studio. Męczy mnie powtarzanie po kilka czy kilkanaście razy z rzędu tego samego utworu. Trudną pracą jest też tworzenie utworów. No i siedzenie w busie przez dziewięć godzin podróży. Nie lubię też autoryzowania wywiadów – wyliczała.

    Muzyka niczym rodzinna komedia

    Dyrektor szkoły Maria Jarnot zapytała z kolei, czy próbowała śpiewać inny rodzaj muzyki, np. jazz. – Lubię zmieniać style muzyczne. Staram się trzymać tego, że jest to pop, ale lubię wykorzystywać różne style: jazz, folk, śpiewać akustycznie – stwierdziła piosenkarka.

    Zainteresowanie budziło też to, kto słucha jej muzyki. – Ja to jestem jak komedia rodzinna. Czyli na moje koncerty przychodzą rodziny z dziećmi, które czasami i babcię zabiorą – porównała Farna.

    Języki domu

    Piosenkarka z mężem i dziećmi mieszka pod Pragą. Nic zatem dziwnego, że uczestników spotkania interesowało to, w jakim języku piosenkarka rozmawia w domu z dziećmi. Okazało się, że gwarą. – Staram się mówić po polsku, ale wychodzi bardziej po naszymu. Z tatą rozmawiają po czesku, ze mną po polsku lub gwarą. W domu nigdy do dzieci nie mówię po czesku – stwierdziła piosenkarka.

    Zapytano też o tradycje ze Śląska Cieszyńskiego, których przestrzega, mieszkając w głębi Czech. Jako pierwszą wymieniła obchodzenie św. Mikołaja. W Polsce i na Śląsku Cieszyńskim św. Mikołaj chodzi 6 grudnia, a w Czechach dzień wcześniej.

    Uczestników spotkania interesowało także to, czy piosenkarka często jeździ na Zaolzie. – To zależy od tego, co mamy na myśli, mówiąc często. Może raz na miesiąc. Czasem też mama przyjeżdża do nas. Albo na przykład, jak grałam koncert w Ołomuńcu, to rodzice przyjechali tam, by zajmować się w tym czasie dziećmi – wyliczała Farna.

    (indi)

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Gorolskiswieto.cz
      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023-2024.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego.