Sylwia Grudzień
E-mail: sylwia@zwrot.cz
Dziś tłusty czwartek, dzień w którym bezkarnie możemy zjeść każdą ilość pączków czy faworków. Ba! Nawet powinniśmy, bo tak nakazuje zwyczaj. Z książki „Doroczne zwyczaje i obrzędy na Śląsku Cieszyńskim”, autorstwa Jana Szymika, możemy dowiedzieć się, jak wyglądało na Śląsku Cieszyńskim menu tego dnia. Ale nie tylko. Jak się okazuje, tego dnia tłuste było nie tylko jedzenie…
Tłusty czwartek przypada w tygodniu poprzedzającym Środą Popielcową. Jest zwiastunem zbliżającego się Wielkiego Postu. W tym dniu jadano tłusto. Na Śląsku Cieszyńskim na śniadanie podawano gorącą kiełbasę domową, na drugie śniadanie obowiązkowo były krepliki, czyli pączki, na obiad jedzono tłustą pieczeń wieprzową lub panierowane kotlety wieprzowe z kiszoną kapustą. Na podwieczorek znowu były pączki albo chrust, a na kolację salceson lub inne mięsiwa.
To, że w tłusty czwartek należy jadać tłusto, wie każdy. A kto jeszcze pamięta, że tego dnia uczniowie płatali psikusy swoim nauczycielom? Dawniej w szkołach średnich uczniowie smarowali tablice smalcem, masłem lub margaryną, aby nauczyciele nie mogli po niej pisać. Przezorniejsi nauczyciele zarządzali spacery. W niektórych szkołach podstawowych również znany był zwyczaj wychodzenia z uczniami na spacer.
Jeżeli aura nie dopisywała, belfrzy decydowali się na prowadzenie lekcji w luźniejszej formie – bez przepytywania i zadawania zadań domowych. W nadziei, że ominą ich skutki skwapliwego podejścia do zwyczajów.
Tagi: Jan Szymik, tłusty czwartek, zwyczaje ludowe